Wording
Robert Mazurek: „Był pan dziennikarzem. Działał pan w PR. Wie pan, co to znaczy «słowo». Dostaje pan pytanie: «A jeśli ktoś chce zabijać dzieci?» I pan odpowiada: «To niech to zrobi!» Na Boga! Można mieć poglądy liberalne albo demokratyczne, ale zabijanie dzieci jest poza poglądami”. Paweł Rabiej: „My nie mówimy tu o zabijaniu dzieci, mówimy tu o usuwaniu niechcianej ciąży. To kwestia wordingu”. Koniec cytatu. Rozmowa powyżej stanowi fragment porannej audycji na antenie radia RMF FM sprzed paru dni. R. Mazurek przepytywał P. Rabieja, działacza Nowoczesnej, zadeklarowanego homoseksualistę, prawdopodobnie przyszłego wiceprezydenta Warszawy. Człowiek z takimi poglądami (pośrednio wybrany przez warszawiaków, jako że Rafał Trzaskowski zapowiedział już wcześniej, iż tak się stanie, jeśli zdobędzie większość w wyborach w stolicy) będzie współdecydował o losach dużej, europejskiej stolicy.
A zatem wszystko jest „kwestią wordingu”. Co znaczy tajemnicze słowo – świadomie użyte w wersji angielskiej, aby nie kłóć w oczy swoją kontekstualną absurdalnością? Słownik tłumaczy je jako „sformułowanie”, „dobór słów”. Czyli, idąc tropem wywodu Rabieja, sprawa „być albo nie być” ludzkiego życia to kwestia, co najwyżej, „doboru słów”. Reszta jest nieistotna. Słowo, niczym czarodziejka różdżka, sprawia, że – czary-mary! – jest człowiek, albo – hokus-pokus! – nie ma człowieka! Jest za to tylko „niechciana ciąża”, którą można (w sterylnych warunkach, rzecz jasna – mamy XXI w.!) zutylizować. Proste, prawda? Przynajmniej dla przyszłego wicewłodarza Warszawy.
Kwestia skali?
Idźmy więc dalej: skoro to takie oczywiste, „zutylizujmy” emerytów, którzy stanowią obciążenie dla budżetu państwa. Nazwijmy zabicie emeryta „przerwaniem emerytury”. Żeby w pełnej krasie mógł zadziałać mechanizm „wordingu”, użyjmy sformułowania: „interruption of retirement”. ...
Ks. Paweł Siedlanowski