Komentarze
Wrażliwcy

Wrażliwcy

Wśród wielu polsko-polskich wojenek mamy też ostatnio wojnę o dziki. Strona rządowa przekonuje, że aby pozbyć się afrykańskiego pomoru świń, konieczny jest masowy odstrzał dzików, opozycja zaś zaciekle ich broni, nazywając to zmasowaną rzezią, a odpowiedzialnego ministra i myśliwych mordercami.

Sen z powiek spędzają im zwłaszcza prośne lochy, które rzekomo miały być wybijane masowo w związku ze wspomnianym odstrzałem. Rzekomo, bo rozporządzenie ministra mówi o ochronie loch. Ale co tam rozporządzenie! Co tam fakty! Można odnieść wrażenie, że walka w obronie dzików przybrała formę masowej histerii. Komu i czemu ma to służyć, skoro powszechnie wiadomo, że rekordowy odstrzał dzików miał miejsce w sezonie łowieckim 2015/2016? Nikt wtedy tego nie widział? Teraz się towarzystwo obudziło i wznosi okrzyk: „Niech żyją dziki”? Dzikom dać szansę i powiedzieć, że winien jest rolnik? A jakże. Bo to przecież rolnik - jak twierdzi pewien uczony w kwestii zwierząt doktór - rozprzestrzenia afrykański pomór świń. To on nie przestrzega biosterylności w hodowli, to on uprawia niemożebne areały kukurydzy, dając w ten sposób dzikom pokarm i schronienie, powodując wzrost ich liczebności.

Chłopu więc wybić całe stado, zlikwidować chlewnię, a w ramach zadośćuczynienia dać paradujące po podwórzu dziki. Niech się cieszy z ekosystemu!

Niezwykle wrażliwy na los dzików okazał się też świat celebrytów. Wrzask, jaki w związku z tym podniosły celebryckie persony, godzien jest, zaiste, większej sprawy. Ciekawe, że jakoś nikt z nich nie protestował, kiedy wybijano całe hodowle świń, także prośnych macior. Ciekawe, że niezwykle wrażliwe na wszelkie zaistniałe w naturze zło kobiety od lat walczą o nieograniczone prawo do aborcji. Ciekawe, że żadna z nich nawet się nie zająknie o rzezi nienarodzonych. Ciekawe, że według nich „to zupełnie inna kwestia”.

Mam niejaką nadzieję, ba, nawet wiarę, że ta – kolejna już – ekologiczna czy ekosystemowa (jak zwał, tak zwał) histeria minie. Ale narobi nie tylko hałasu. Tak jak histeria o wigilijnego karpia, o drzewa w Dolinie Rospudy czy o kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej. „Kornik drukarz to też istota, ma prawo rozmnażać się i zjadać świerki” – przekonywali kilka lat temu „obrońcy” puszczy i zablokowali sanitarną wycinkę 29 zajętych przez chrząszcza drzew. W konsekwencji tej „obrony” zostało zainfekowanych i unicestwionych około miliona świerków i setek wiekowych sosen na powierzchni wielu tysięcy hektarów. To i straty materialne „obrońców” nie obchodzą. Oni mają i z czego, i za co żyć. Z wypasionego samochodu zrobią zdjęcie podchodzącemu pod wiejski dom leśnemu zwierzątku, zatrzymają się w najdroższym białowieskim hotelu, zachwycą przechodzącym przez ulicę stadkiem dzików. Pomedytują na wschodnią modłę. I wymyślą nowy powód (eko)systemowej wojny.

Anna Wolańska