Wspólne granie i śpiewanie
Uczestniczyło w nich prawie 70 osób. Zajęcia były okazją do formacji, nauki i modlitwy. Warsztaty prowadziły dwie młode i utalentowane dyrygentki z Krakowa: Karolina Grodecka i Joanna Kosiba. Ze zgłoszonych osób utworzyły chór i orkiestrę. Muzyczne spotkania trwały od 21 do 24 sierpnia. W programie, oprócz bloków warsztatowych, był też czas na wspólną modlitwę poranną, Mszę św. i konferencję. Do udziału w zajęciach zaproszono wszystkich, którzy lubią śpiewać i grają na instrumentach.
Uczestnicy warsztatów posługiwali swoim śpiewem podczas wieczornych Mszy św. i w czasie piątkowego wieczoru uwielbienia. Uwieńczeniem zajęć był sobotni koncert.
– To był bardzo dobrze spędzony czas i kapitalne zakończenie wakacji. Warsztaty pomogły nam uduchowić się, pozwoliły na uwidocznienie talentów obecnych w naszych rodzinach i dały okazję, by wspólnie się pomodlić – mówi Justyna Bielecka, jedna z uczestniczek warsztatów. – Jesteśmy wdzięczni za pracę obu pań dyrygentek. To, co robią, jest naprawdę zakorzenione w wierze. Warsztaty prowadzono na wysokim poziomie, pilnowano niuansów, ale naszym głównym celem była modlitwa i uwielbienie Pana Boga. Każdy został zaopatrzony w stosowy śpiewnik z tekstami i nutami. Były to pierwsze takie warsztaty w naszym mieście i mam nadzieję, że nie ostatnie. Zaczęliśmy w środowe popołudnie, a skończyliśmy w sobotni wieczór. Przez trzy dni ciężko pracowaliśmy od 9.00 do 20.00, aby się odpowiednio zsynchronizować, ale efekty są zdumiewające. To kolejne dobre dzieło w Białej Podlaskiej – podkreśla.
Babciu, jedziemy!
– Uczestniczę w warsztatach razem z dwójką wnucząt. Śpiewam w altach, a wnuk w sopranach. Pięcioletnia wnuczka korzysta z oddzielnych zajęć organizowanych dla najmłodszych, podczas których dzieci śpiewają, ale też bawią się i chodzą na spacery. Pierwszy raz uczestniczę w takich warsztatach i bardzo mi się podobają. W czasach studenckich śpiewałam w chórze. Nasze zajęcia z paniami Karoliną i Joanną można nazwać spotkaniem międzypokoleniowym. Są prowadzone bardzo ciekawie i otwierają na drugiego człowieka. Wiadomo, jeden śpiewa lepiej, drugi troszkę słabiej, ale gdy się zjednoczymy, wszystko brzmi bardzo ciekawie. Dzieci mają okazję do pokazania swoich umiejętności w parafii. Mój wnuk od dwóch lat chodzi do szkoły muzycznej. Powiedział, że takie warsztaty bardzo mu się przydadzą. Kiedy w sobotę rano pytałam dzieci, czy dadzą radę, czy nie są już zbyt zmęczone, oboje z chęcią zawołały: „Babciu, jedziemy!” – opowiada Elżbieta Stycuła.
Na cztery głosy
Bloki warsztatowe odbywały się w tzw. dolnym kościele. Grono tutejszych muzyków wspomagali przyjaciele dyrygentek. – Dużo się dzieje… Mamy ogrom pięknych dźwięków, sporo wzruszeń i wspólnie spędzonego czasu – mówi dyrygentka Karolina Grodecka. – Każdy z uczestników przeżywa to po swojemu. Niektórzy dojeżdżają tylko na część warsztatów, bo praca nie pozwala im uczestniczyć we wszystkich blokach, inni są cały czas. Myślę, że każdy szuka tu wytchnienia z Panem Bogiem i muzyką. Robimy, co możemy, by wyszło nam jak najlepiej. Zorganizowaliśmy opiekę nad najmłodszymi dziećmi, których rodzice biorą udział w warsztatach. Niektóre utwory śpiewamy wszyscy razem, inne wykonują same dzieci. Uczymy się chóralnego śpiewu na cztery głosy. Zaproponowaliśmy m.in. kompozycje Jana Krutula i widać, że wszystkim bardzo się podobają. W zajęciach biorą udział różne osoby, starsi i młodsi. Jedni udzielają się w amatorskich chórach, inni mówili, że nie śpiewali już w takich grupach od 30 lat. Mamy też sporą grupę instrumentalistów. Dla najmłodszych nasze warsztaty są okazją do pierwszego wspólnego grania. Daję tu sporo od siebie, ale dostrzegam, że jeszcze więcej otrzymuję. Dziękuję za wszelką życzliwość, za tyle dobrych słów, zaangażowanie, które motywuje i zaufanie wobec tego, co proponujemy – dodaje.
Wyrazy wdzięczności
Wzruszenia po piątkowej adoracji i sobotnim koncercie nie ukrywała też Katarzyna Kozłowska , główna inicjatorka i organizatorka tych warsztatów. – Uczestniczyło w nich 68 osób. Najmłodsze miały po osiem lat, było też sporo nastolatków, rodziców i dziadków. Cieszę się, że w zajęciach brali udział ojcowie lub matki z dziećmi. To przedsięwzięcie wydawało się być pewnym eksperymentem, ale efekty nas zaskoczyły. Na podsumowaniu warsztatów, kiedy dzieliliśmy się swoimi przeżyciami, było sporo wzruszeń, łez wdzięczności i ciepłych słów. Te kilkudniowe zajęcia pozwoliły nam jeszcze lepiej poznać muzykę liturgiczną – wniknąć w jej głębię i piękno. Teksty pieśni wybranych na warsztaty były bardzo wymowne i przemawiały do naszych serc. W czasie warsztatów, jak też po ich zakończeniu dostawałam wiele wiadomości z podziękowaniami od rodziców dzieci, które uczestniczyły w spotkaniach. Połączenie tekstów pieśni, pięknych melodii, dźwięków instrumentów i głosów osób śpiewających dały niesamowity efekt – wspomina pani Katarzyna.
Wielkie przeżycie
Pomysłodawczyni warsztatów podkreśla, że podczas zajęć panowała bardzo rodzinna atmosfera. – Śpiew, granie i przeżywanie tak głębokich treści bardzo nas do siebie zbliżyły. To były pierwsze rodzinne warsztaty w naszym mieście i zanim jeszcze się skończyły, dostawałam pytania o kolejną edycję. To było bardzo cenne i potrzebne doświadczenie. Podziwiałam szczególnie najmłodszych uczestników, którzy byli niezwykle wytrwali. Warsztaty wiązały się z długimi próbami i naprawdę ciężką pracą, ale nikt się nie zniechęcał. Wszyscy byli zadowoleni z tego, w czym biorą udział. Widok dojrzałych panów, którzy śpiewają razem z nastoletnimi chłopakami, naprawdę radował i wzruszał – zaznacza K. Kozłowska.
Podczas Mszy św., adoracji, a nawet koncertu dało się wyczuć ducha modlitwy i skupienia. – To zasługa naszych dyrygentek, które są bardzo wierzącymi osobami. Pokazały nam, że muzyka, śpiew i treści utworów mogą i mają zbliżać do Boga. W świecie powierzchowności i ciągłego pośpiechu otrzymaliśmy coś, co nas pociągnęło na głębię ducha. Dla najmłodszych instrumentalistów warsztaty stały się okazją do grania razem z osobami wykształconymi muzycznie. Widziałam, że mocno to przeżywały. Takie warsztaty były moim marzeniem i myślę, że będziemy je kontynuować – podsumowuje pani Katarzyna.
AWAW