Wspólnota, modlitwa, świadectwo
W niedzielę 1 października w spokojnym na co dzień Pratulinie zrobiło się dość głośno. Najpierw za sprawą setki motocyklistów, którzy w liczącej ok. 2 tys. grupie pielgrzymów zdecydowanie wyróżniali się nie tylko strojem, ale też „mocnym wejściem”, jakie zapewniły im ich motory. Następnie - gdy bezpośrednio po konferencji mężczyźni odśpiewali Rotę; w miejscu, gdzie 143 lata temu unici własną piersią bronili swojego kościoła, oddając życie za wiarę, słowa „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród” nabrały szczególnej wymowy.
Natomiast przed Mszą św. nad pratulińskimi błoniami daleko poniosła się wspólna modlitwa – Różaniec odmawiany przez taką rzeszę męskich głosów wybrzmiał naprawdę wyjątkowo, wpisując się w hasło tegorocznego spotkania: „Bóg siłą mężczyzny”.
Skąd facet czerpie siłę
Temat siły mężczyzny podjęli goście specjalni pielgrzymki – Dariusz Cupiał, koordynator ogólnopolskiej inicjatywy Tato.net, oraz Dariusz Jabłoński, mistrz świata w zapasach, a uzupełnili swoimi wypowiedziami pielgrzymi. Odpowiedź na pytanie, co stanowi źródło męskiej siły, była bardzo klarowna. Po pierwsze – to spotkanie z osobowym Bogiem. Mówili o tym D. Cupiał i D. Jabłoński, pokazując, że mężczyzna jest tym, który kierownicę w samochodzie życia przekazuje Panu Jezusowi. Drugie źródło siły wskazane przez prelegentów to relacja z ojcem, od której zależy „skok życiowy”. Siłę buduje również poczucie akceptacji i motywacji, jaką mężczyzna zyskuje od żony i dzieci. Kolejna wartość na tej liście to świat rówieśników, czego potwierdzeniem jest rosnąca popularność Klubów Ojca. Podczas spotkania padło wiele ciekawych spostrzeżeń. Terapeuta uzależnień Łukasz Sidorowicz zauważył, że dzisiaj trudno pielęgnować swoją siłę – łatwo ją zgubić, wplątując się np. w gąszcz nałogów.
W jedności
Po nabożeństwie różańcowym na pratulińskich błoniach rozpoczęła się Msza św. pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy. W homilii ksiądz biskup nawiązał do tematu męstwa – atrybutu każdego mężczyzny. Zwrócił uwagę na potrzebę stanowczości: mężczyzna nie może wycofywać się, dezerterować, rezygnować, gdyż pochodną siły jest konsekwencja.
Na zakończenie Mszy św. zostały pobłogosławione wizerunki poszczególnych męczenników: Wincentego Lewoniuka i jego 12 towarzyszy. Zostały one następnie procesyjnie przeniesione i zainstalowane w sanktuarium.
Ostatnim punktem VII Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn było spotkanie rekreacyjne. Po agapie uczestnicy mogli obejrzeć wystawę białej broni oraz pokaz jazdy konnej. Panowie mieli też okazję do rozmowy ze sobą. Wielu gospodarskim okiem obejrzało rosnące mury domu pielgrzyma. Z Pratulina każdy wyjeżdżał obdarowany unickim chlebkiem jedności – specjalnie pieczonym na okoliczność Diecezjalnej Pielgrzymki Kobiet i Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn.
Światło w ciemności
Jak mówi ks. kan. Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin, w ciągu ostatnich sześciu lat formuła Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn ukształtowała się i okrzepła. Pierwszym punktem jest zawsze spotkanie ze słowem, podczas którego uczestnicy mają okazję wysłuchać konferencji i świadectw, a tym samym – zrozumieć przesłanie pielgrzymki. Kolejne to: wspólna modlitwa – Różaniec bądź Droga krzyżowa – Eucharystia oraz agapa.
– 1 października byli obecni przedstawiciele całej diecezji – w różnym wieku i reprezentujący różne grupy społeczne i profesje: przedsiębiorcy, biznesmeni, rolnicy, nauczyciele. Co cieszy – pielgrzymka nabiera charakteru wielopokoleniowego: mamy w tym gronie dziadków, ojców, jak też synów, i „odmładza się” – mówi. Przyznaje też: obawy, że ze względu na zaplanowany na 7 października „Różaniec do granic” w DPM weźmie udział mniej osób, okazały się nieuzasadnione. Potwierdziła się natomiast potrzeba słowa, modlitwy i doświadczenia wspólnoty. – Sprawdza się idea pielgrzymek oddzielnych dla mężczyzn i kobiet. Mężczyźni są mniej otwarci, ale potrzebują takiego spotkania, które otworzy ich na nowe sprawy, pozwoli uporządkować myślenie, da impuls do zmiany. Przyjechali przez nikogo niezmuszeni – stwierdza ks. J. Sereda. Zaznacza, że z duszpasterskiej perspektywy znaczący był widok długich kolejek przy konfesjonałach. – Przyglądaliśmy się też dębom posadzonym na placu – każdy dekanat w diecezji ma tam swojego „reprezentanta”. W moim odczuciu rośnięcie dębów to symbol wołania o duchowy wzrost każdego z nas – dodaje. – Wszyscy jesteśmy dzisiaj czcicielami świętego spokoju. Warto więc nieustannie promować drogę wzrostu, tj. zaangażowania, otwartości, ubogacania się przy okazji takich wydarzeń jak pielgrzymka. Mówiąc słowami papieża Franciszka: „Dosyć narzekania!” – podsumowuje.
Byliśmy w Pratulinie!
Ks. Zbigniew Komoszka, diecezjalny kapelan motocyklistów
Już po raz drugi motocykliści z Białej Podlaskiej i Łukowa wyruszyli do Pratulina zorganizowaną grupą – około 100 osób, więc od początku towarzyszyło nam silne poczucie wspólnoty. Po drugie – budująca jest sama obecność w miejscu naznaczonym męczeńską krwią unitów. Po trzecie – ubogaciło nas wysłuchanie konferencji, jak też homilii podczas Mszy św. Owoce tej pielgrzymki już są, choć niekoniecznie wielkie, nadzwyczajne i zauważalne. Ważne jest, uważam, że propozycja wyjazdu wyszła od motocyklistów, ja tylko spiąłem ich organizacyjnie. Przy okazji obalony został mit, że motocykliści to grupa lekkoduchów, którym w głowie tylko szybka jazda i dobra zabawa. Oni też dbają o ducha, chcą i potrafią się modlić, czego dowiedli na błoniach, wyciągając różańce z kieszeni skórzanych kurtek.
Karol Przesmycki, przedsiębiorca
W pielgrzymce mężczyzn uczestniczyłem już po raz czwarty albo piąty. Jest to dla mnie pielgrzymka rodzinna, ponieważ do Pratulina jeżdżę zawsze z moim tatą. Uważam, że wspólny udział w takim wydarzeniu jest dobrym pomysłem. Tegoroczna pielgrzymka była wspaniałą okazją, by w męskim gronie pochylić się nad sprawami najważniejszymi dla mężczyzny. Wiele treści dotyczyło powołania – roli ojca, syna, męża czy brata. Ważne, że to wszystko odbyło się w miejscu wyjątkowym, ponieważ bł. Męczennicy Podlascy są dla nas wzorem tego, co kryje hasło „Bóg siłą mężczyzny”. Swoją ofiarnością pokazali, ile było w nich determinacji – a była to Boża determinacja. Spotkanie w Pratulinie po raz kolejny było dla mnie doładowaniem duchowych akumulatorów.
Marek Dziudzik, prezydent Klubu Bears Riders
Była to moja trzecia pielgrzymka do Pratulina, przy czym dwa lata temu była nas, motocyklistów, garstka, a w tym roku liczba zmotoryzowanych uczestników przerosła najśmielsze oczekiwania – tym bardziej że tego samego dnia w Stoczku Łukowskim odbywała się inna impreza – zamknięcie sezonu motocyklowego. Bardzo przemówił do mnie wykład Dariusza Cupiała na temat tego, jak ważny jest w wychowaniu dzieci przykład ojca. Największa niespodzianką było jednak zaproszenie 13 z nas do procesji z wizerunkami unitów, które ksiądz biskup poświęcił, a my zanieśliśmy do sanktuarium. Czułem się zaszczycony podwójnie, ponieważ trzymałem w rękach obraz Wincentego Lewoniuka. Każdy uczestnik pielgrzymki znajdzie w jej programie coś dla siebie. Wiem też, że kto raz przyjechał do Pratulina, będzie tutaj wracał.
Marek Jurecki, Klub Ojca w Siedlcach
Dla mnie istotny był już sam fakt pojawienia się w jednym miejscu, tego samego dnia, tak wielu mężczyzn. W Pratulinie byli ci, którym naprawdę zależy na pogłębieniu tematu służby w rodzinie. Jak to robić, w jaki sposób samodoskonalić się, rozwijać – usłyszeliśmy podczas konferencji, która dawała też okazję do wymiany poglądów i doświadczeń. Bardzo mocno w trakcie tego dnia wybrzmiało echo dziękczynienia za męczeństwo unitów, co było z pewnością nie tylko dla mnie – pewnym zaskoczeniem. Bo przecież na co dzień bardzo wzbraniamy się przed cierpieniem. Z drugiej strony – w Pratulinie bardzo mocno można doświadczyć łaski Pana Boga. A ponieważ każdą łaskę otrzymujemy jako zadatek, czas na jej odczytanie – dopiero przed nami.
LA