Komentarze
Wstydu oszczędź

Wstydu oszczędź

Od paru ładnych już lat zastanawiam się, dlaczego młodzi Polacy nie chcą czytać Sienkiewicza. W ogóle. Mało tego - nawet filmów zrealizowanych na podstawie jego powieści nie oglądają. No, chyba że jest wyjście do kina z klasą w czasie lekcji.

A przecież wiele się można od tego pisarza nauczyć. Soczysty, barwny, niezwykle bogaty język, niedościgniona składnia, świetny sposób obrazowania. Jeden z najbardziej znanych współczesnych amerykańskich reżyserów jest przekonany, że gdyby Sienkiewicz żył dzisiaj, byłby jednym z najlepiej opłacanych scenarzystów na świecie. Posługuje się bowiem obrazami, tworzy gotowe sceny filmowe.

Gombrowicz pisał o jego utworach, że to „Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha – i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni. Potężny geniusz! – i nigdy nie było chyba tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego.”

To, oczywiście, fakt powszechnie znany, że Sienkiewicz manipuluje odbiorcą. Nakazuje czytelnikowi myśleć właśnie tak, jak on tego chce. Tak widzieć historię. To on ukształtował polskie widzenie chrześcijaństwa, Szwedów, Ukraińców, Krzyżaków. Podporządkował je idei „pokrzepienia serc” narodu, bo naród był dla niego niezwykle ważną wartością.

W swoim krytycznym tekście o Sienkiewiczu Gombrowicz wspomina też o naszym „romansie sekretnym”, bo wstydliwym, z pisarzem. Że uosabia polskie marzenia o kraju idealnym, narodowym raju. Dziś chyba słowa te można odebrać inaczej. Nowoczesna pani od pozytywizmu, prowadząca za mojej młodości zajęcia na warszawskiej Polonistyce, każdemu, kto przyznał się do komitywy z Sienkiewiczem, na egzaminie na wejście obniżała ocenę. W zasadzie nigdy nie wytłumaczyła się z tej animozji, a zastraszeni studenci nie ośmielili się o to zapytać.

Żadną miarą nie mogę pojąć tego, że zdecydowanej masie maturzystów (a także dosyć licznej gromadzie studentów polonistyki) słowa „Ociec, prać?” albo „Kończ waść, wstydu oszczędź” nie mówią zgoła nic (wcześniejsze roczniki kojarzyły pierwszy z cytatów wyłącznie z reklamą proszku do prania). Nie pomaga argument, że zdecydowana część akcji Trylogii rozgrywa się na Podlasiu, a więc wpisana jest w najbliższe nam krajobrazy, naszą małą ojczyznę.

Zachłyśnięci wolnością, może jednak powinniśmy zatrzymać się nad słowami profesora Tazbira, że Sienkiewicz jedną swoją powieścią więcej zrobił dla niepodległości Polski niż bohaterowie wszystkich powstań narodowych.

Wydaje się, że to oczarowanie narodu, o którym mówił nawet niechętny Sienkiewiczowi Gombrowicz, pozostaje tylko wspomnieniem. Czy to oznacza, że terapia Sienkiewiczem dziś już niepotrzebna? Że wzorzec patriotyzmu, jaki ten pisarz proponuje, zupełnie nieaktualny?

Odrzucenie Sienkiewicza mogłoby sugerować, że staliśmy się Europejczykami. Ale jak żyć bez świadomości własnych źródeł, korzeni? Czy to się komuś podoba, czy nie, Sienkiewicz był i miał ogromny wpływ na serca i umysły Polaków. Można go nie lubić, ale trzeba znać.

Anna Wolańska