Komentarze
Wszystkie ręce na pokład

Wszystkie ręce na pokład

Wiem, że to nieładnie, ale podsłuchiwałam. A może wcale nie. Bo rozmówczynie były z tych, co to jak już rozprawiają, to tak, żeby okolica słyszała.

Tym razem słyszało co najmniej pół autobusu, jak młode kobiety zastanawiają się nad zasadnością posyłania dzieci na lekcje religii i do spowiedzi. Wyglądało na to, że do wymiany poglądów zainspirowały je pojawiające się w publikatorach artykuły i wypowiedzi na ten właśnie temat. Zmasowany atak na Kościół katolicki już od dość dawna trwa. Nagonka zaczęła się od „śledztwa” braci Sekielskich, a potem zadziałała metoda „me too”.

Stało się modne, a chyba nawet w pewnych środowiskach nobilitowało przypominanie sobie życiowych zawirowań z pozbawionym moralności księdzem w tle. Jak już formuła „me too” niejako z naturalnych przyczyn zaczęła się wyczerpywać, to żeby nie zasypiać gruszek w popiele, odpalono kampanię apostazji i wypisywania dzieci z lekcji religii. Niejako „przy okazji” można było przeczytać/usłyszeć/zobaczyć, jak to w innych religiach cudnie  jest. Aktorzy, a może bardziej celebryci, którzy w czasach komunizmu właśnie w kościołach znajdowali swoje schronienie, dziś nie zostawiają na nich suchej nitki. Wtóruje im młódź, która – choćby z racji wieku – wiele ma jeszcze w kwestii życiowych wyborów do przepracowania.

Nie udało się Ali Agcy zabić fizycznie Jana Pawła II, ale można przecież zrobić to medialnie. Najpierw wykpić pokolenie JP II, potem przekonywać, że tak naprawdę to nigdy go nie było, a jeszcze potem zaatakować samego Jana Pawła, przypisać mu cechy i zachowania deprecjonujące go w oczach wiernych. Mało? No to przypomnieć kardynała Sapiehę. I zakrzyczeć wielkimi literami, że ten „Książę Niezłomny Kościoła”, „mentor Karola Wojtyły” (prawda, że fachowo – dwóch w jednym?!) dopuścił się seksualnych przestępstw wobec kleryków. Odkrycia dokonali – a jakżeby inaczej! – niezależni (od czego?) dziennikarze. A jeden to nawet zagraniczny był. Chyba nietrudno odgadnąć, jaki obraz Kościoła pozostanie w świadomości miłośników szybkiej wiedzy po takiej nagonce na wspomnianych wyżej hierarchów.

W ramach akcji „wszystkie ręce na pokład” ruszyła też akcja odsądzania od czci i wiary spowiedzi dzieci. Orędownicy dobrostanu maluczkich wymalowali taki obraz szkód powstałych w dziecięcej psychice na skutek spowiedzi, że tylko czekać, jak spowiednika skutego w kajdany wyprowadzą z konfesjonału odpowiednie służby. Bo jak to? Opowiadać obcemu o sprawach intymnych, takich, których się człowiek sam przed sobą wstydzi?! Przecież dużo prościej jest trafić do – wcale nie obcego – psychoterapeuty. Albo w ramach tzw. neutralności światopoglądowej powołać „przyjazne” moderatorki, które obronią dziecko przed jego rodzicami katolibami.

Lubiłam kiedyś taki obrazek, jak ksiądz gładził po główce dziecko ofiarujące datek na tacę. Dziś boję się nawet o takim geście pomyśleć.

Krucjata trwa!

Anna Wolańska