Komentarze
Wszystkiego innego...

Wszystkiego innego…

Zaczęło się... Dzięki temu większość z nas ma nadzieję, że pandemia w końcu się skończy. Nieoprawni optymiści przed słowem „koniec” dodają nawet „niedługo”.

Kiedy piszę te słowa, oczy całej Polski zwrócone są na pielęgniarkę ze szpitala MSWiA w Warszawie, która jako pierwsza w naszym kraju została zaszczepiona przeciwko koronawirusowi. Przez najbliższe dni zapewne będzie najlepiej monitorowanym pacjentem w kraju, a najczęściej zadawanym pytaniem: „jak się pani czuje?”. Za kilka dni na dobre ruszą masowe szczepienia. Przez niektórych ta ogólnopolska akcja już została okrzyknięta jedną z najważniejszych w najnowszej historii Polski. Rządzący przekonują, że to właśnie masowe szczepienia są najszybszą drogą do normalnego życia, które znamy sprzed pandemii, czyli otwartych restauracji, centrów handlowych, siłowni, teatrów czy swobody podróżowania. Gdy kończył się rok 2019, nikt z nas w najśmielszych nawet snach nie przypuszczał, że już trzy miesiące później zostaniemy zamknięci w domach, z dnia na dzień niemal będąc zmuszonymi do przestawienia naszego dotychczasowego życia na zupełnie nieznane tory.

Ostatnie miesiące wywołały niepewność i strach. Zmusiły do wielu wyrzeczeń. Zweryfikowały wszelkie plany. Sprawdziły nasze umiejętności dostosowania się do otaczającej rzeczywistości i trenowały w nas wytrzymałość. Na nowo zdefiniowaliśmy takie pojęcia, jak bezpieczeństwo, bliskość… W życie wdrożono nowe formy pracy i nieznane dotąd sposoby nauczania. A przedmiotami pierwszej potrzeby stały się maseczki i płyny dezynfekujące. To wszystko wiemy. Ale co dalej?

Początek roku nastraja do snucia planów i postanowień. Ten rytuał zmienił jednak swój charakter. Przed każdym naszym planowanym zamierzeniem stoi jeszcze większa niż dotychczas niepewność. Pojawia się za to usprawiedliwienie niedotrzymania noworocznych postanowień. Przykład pierwszy z brzegu: jak możemy schudnąć, skoro zamknięte są siłownie i kluby fitness? Z drugiej strony mamy ułatwienia, które mogą nam pomóc wytrwać przy realizacji innych planów. Weźmy chociaż zakupowe szaleństwa podczas wszelkiej maści wyprzedaży, które pojawiają w galeriach handlowych na początku roku. Nie musimy się martwić, że znowu – mimo obietnic, że tym razem wygra rozsądek – nadszarpniemy domowy budżet. Zdecydowano za nas. I tu wreszcie pojawia się pozytywny skutek pandemii. W listopadzie ubiegłego roku wiceminister finansów ogłosił, że dzięki obostrzeniom wprowadzonym w związku z koronawirusem Polacy mają w portfelach więcej pieniędzy… Po prostu nie mają gdzie ich wydawać. Ale żarty na bok…

Czego więc możemy sobie winszować w nowym roku? Po pierwsze i najważniejsze: żebyśmy przeżyli. Poza tym życzmy sobie – powtórzę za moją znajomą – wszystkiego innego… Innego, niż to, co przyniósł nam 2020 r.

Kinga Ochnio