Wychowywać do Boga i do ludzi
Warsztaty są organizowane w trzech miejscach: sali przy parafii św. Józefa w Siedlcach, w sali przy parafii MB Częstochowskiej w Garwolinie i w Domu Rekolekcyjnym w Siedlanowie. Odbywają się w niedzielne popołudnia i trwają około dwóch godzin. - Ponieważ nie przewidujemy wcześniejszych zapisów, każde spotkanie pod względem frekwencji jest dla nas niespodzianką. W zjazdach w Siedlcach wzięło udział dziesięcioro rodziców, z kolei do Garwolina przyjechało 30, zaś do Siedlanowa 40 uczestników. Zaskoczyła nas ich otwartość i aktywność. Widać było po nich, że czują odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci, że chcą pracować nad swoim podejściem do nich.
Że zależy im na tym, by proces wychowawczy, którego się podejmują, był prowadzony poprawnie zarówno w kontekście pedagogicznym, jak i duchowym – podkreśla główny organizator warsztatów ks. dr Jakub Wyrozębski. Dopowiada, że uczestnicy spotkań są zainteresowani duchowym rozwojem dzieci i prawidłowym przekazem wiary, chcą zapraszać swoje pociechy do modlitwy i pokazywać im żywego Jezusa.
Praktyka, a nie teoria
Na warsztaty przyjeżdżali nie tylko małżonkowie. Jeśli ktoś przybywał sam, zazwyczaj była to mama. O spotkaniach dowiadywali się z internetu, mediów diecezjalnych, fb lub ogłoszeń parafialnych. Niektórzy brali udział w dwóch lub trzech warsztatach, bo mają dzieci w różnym wieku.
– Po spotkaniach dziękowali, mówili, że takie propozycje są bardzo potrzebne i trafione, że faktycznie są odpowiedzią na rodzicielskie trudności. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że istnieje wielu rodziców, którzy chcą wychowywać dzieci w duchu wartości chrześcijańskich. Niewątpliwym plusem tych warsztatów są prowadzący – ludzie świeccy, którzy sami są rodzicami, a wiec praktycy, a nie teoretycy. W czasie warsztatów dzielą się swoimi doświadczeniami i świadectwem wiary, co bardzo umacnia i porusza uczestników. Widać to zarówno po ich twarzach, wzruszeniu, jak i w czasie rozmów – opowiada ks. Jakub. Dodaje, że warsztaty mają być odpowiedzią na konkretne problemy rodziców, że tu jest miejsce na ich pokazanie, nazwanie i na wskazanie drogi, jak sobie z nimi radzić.
Jak równi z równymi
Monika Czechowska wraz z mężem prowadziła warsztaty w Siedlanowie. Małżonkowie dzielili się z uczestnikami swoim rodzicielskim doświadczeniem. Państwo Czechowscy są małżeństwem od 21 lat i wychowują czworo dzieci.
– Spotkanie zainaugurowała modlitwa do Ducha Świętego. Jego działanie było widoczne w otwarciu się tych, którzy przybyli na spotkanie, w ich zasłuchaniu, w gotowości do wprowadzania zmian w swoich domach, w zadawaniu konkretnych pytań. Nie czuliśmy dystansu, staliśmy obok siebie jak równi z równymi. Wśród uczestników były małżeństwa z różnym stażem, ale nas szczególnie budowała spora grupa młodych rodziców. Im naprawdę zależy na mądrym i dobrym wychowaniu dzieci – mówi pani Monika.
O co pytali? Np. jak radzić sobie z buntem u dziecka, jak uczyć go wyrażania emocji, jak budować w nim poczucie wartości…
Konkretne pytania
– Rodzice są świadomi, że dziecko trzeba nauczyć czegoś więcej niż chodzenia i mówienia. Pytali o rozwój duchowy. Ktoś może powiedzieć, że przedział wiekowy od zera do sześciu lat to zbyt wcześnie, że dziecko jeszcze zbyt mało rozumie. To nieprawda! Z wychowaniem do wiary i wprowadzeniem do modlitwy nie wolno czekać do momentu, gdy dziecko pójdzie do I Komunii św. Trzeba pokazywać, że wiara i modlitwa przenikają się z naszą codziennością. W naszym świadectwie przypominaliśmy o wspólnej porannej i wieczornej modlitwie, o modleniu się np. w czasie wyjazdów w samochodzie, o błogosławieniu swoich dzieci – wylicza M. Czechowska.
Rodzice pytali, jak radzić sobie z lenistwem u dziecka albo z brakiem skupienia, jak zachęcić maluchy do modlitwy. Organizatorzy dawali konkretne podpowiedzi, wskazywali pomysły na rodzinną modlitwę, zachęcali do zaznajamiania dzieci z ich patronami ze chrztu, pokazywali konsekwencje braku wiary i modlitwy w rodzinie. Wskazywali też na ogromną rolę przykładu rodziców. Podkreślali, że nic nie działa tak budująco na wiarę dziecka, jak widok klęczącego ojca i modlącej się matki.
Wiedzą, ale zapominają
– W rodzicach budzi się odpowiedzialność za swoje dzieci. Przypominają sobie, co obiecali Bogu, zawierając sakrament małżeństwa: że przyjmą dzieci, którymi On ich obdarzy, i wychowają je po katolicku. Nie traktują wiary jako czegoś oderwanego od życia. Tłumaczyliśmy im, że za życia mogą nie zobaczyć owoców swego wychowania, ale warto siać. Budowało mnie, że ci młodzi rodzice chcą podjąć trud, że proszą o pomoc, podpowiedź, sposoby i narzędzia. Dziękowali, nieraz ze wzruszeniem, że zwróciliśmy im uwagę na sprawy, o których oni wiedzą, ale w swoim zabieganiu zapominają o nich. Pytali, jak radzić sobie z brakiem czasu. Ja zawsze podkreślam: czasu jest zawsze tyle samo, tylko trzeba się zatrzymać i wybierać naprawdę ważne rzeczy, trzeba chcieć ten czas wykorzystywać dobrze. Na warsztatach były momenty na słuchanie, na pytania i dyskusję, ale też na wejrzenie w siebie i skonfrontowanie tego, co zostało powiedziane, z własnymi doświadczeniami – mówi pani Monika.
Sztuka tkwi w…
Moja rozmówczyni zauważa, że większość rodziców miała na koniec jedno odczucie: te dwugodzinne warsztaty to za mało i zbyt krótko. Organizatorom zależało jednak na tym, by swoich słuchaczy zbytnio nie zmęczyć. – Poszczególne części spotkania były ze sobą spójne, uczestnicy na koniec prowadzili z nami prywatne rozmowy, prosili o polecenie lektur na temat wychowania. Podkreślali, że zajęcia nie były stratą czasu. To ważne, bo nie jest sztuką wytknąć ludziom błędy czy pokazać, że w ich domu coś nie gra i wpędzić w smutek. Sztuką jest podarowanie narzędzi i zachęcenie do działania, powiedzenie: na zmiany nie jest za późno; na „wczoraj” nie masz wpływu, ale zacznij od „dziś”. Wszyscy wychodzili ze spotkań podbudowani, zapaleni do działania, z pragnieniem wzięcia udziału w kolejnych warsztatach – zaznacza M. Czechowska.
Codzienne zawierzanie
Organizatorów i uczestników warsztatów regularnie omadla diakonia składająca się z prawie 90 osób. Każda z nich w wybranym dniu miesiąca ofiarowuje za to dzieło udział w Mszy św.
– Towarzyszy nam też intencja powołaniowa, aby rodziny były pierwszym seminarium, czyli miejscem, w którym młodzi będą przygotowywać się do rozeznania swego powołania, nie tylko kapłańskiego, ale też małżeńskiego. Diakonia modlitewna jest dla nas, prowadzących, ogromnym wsparciem. Dzięki niej warsztaty nie są tylko naszym ludzkim działaniem, bo dajemy w tym pierwszeństwo łasce Bożej. Dziękuję wszystkim, którzy za nas się modlą i zapraszam kolejne osoby do dołączenia do diakonii. Można to zrobić np. przez nasz fb profil – podsumowuje ks. Jakub i zaprasza na kolejne warsztaty.
– Diakonia modlitwy jest dla nas duchowym zapleczem i przypomina, że działamy w imię Boże, że Bóg zatroszczy się o uczestników, o to, co będziemy przekazywać, i o owoce tego czasu. Jestem więc o wszystko spokojna – kończy pani Monika.