Wygrać z samotnością
Dawniej było inaczej. – Swojego obecnego męża poznałam dwa tygodnie przed ślubem – mówi pani Marianna z małej wsi pod Rykami. Z łezką w oku wraca pamięcią do czasów młodości. – Tego dnia, w którym rodzice nas sobie przedstawili, nastąpiły zaręczyny. Nie było innej możliwości. A miłość? Przyszła z czasem… – wspomina.
Historie związków naszych babć i dziadków o aranżowanych małżeństwach chyba nikogo dziś już nie dziwią. Sprawa była prosta – bycie ze sobą traktowano jako swoistą więź ekonomiczną, skutkującą przede wszystkim posiadaniem potomstwa, które przejmowało połączony majątek i zachowywało dziedziczność rodu. Dziś, na szczęście, zmieniły się obyczaje i raczej nikt nie układa nam życia. Odpowiedzialność za nie spoczywa na nas samych…
Albo dobrze, albo wcale
Od wielu lat obserwujemy zmianę norm kulturowych, które niosą ze sobą wzrost znaczenia pań odważnie realizujących własne pasje i potrzeby. Na dobre minęły czasy, kiedy kobieta dziedziczyła status po mężczyźnie (zostawała profesorową czy doktorową), który partnerce pozwalał jedynie na realizowanie się w roli… matki i żony. Dziś sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Wśród lepiej wyedukowanych i bardziej ambitnych to kobiety stanowią zdecydowaną większość. Przedstawicielki płci pięknej pracują, są zaradne i samowystarczalne. ...
GU