Wyklęci bohaterowie powrócili na placówkę
Powiat rycki zyskał kolejny ważny punkt na mapie miejsc pamięci ofiar wojny i okresu po niej następującego. Za sprawą ryckiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, gminy Ułęż i sympatyków dziejów podziemia antykomunistycznego 14 listopada na placu przed kościołem w Sobieszynie stanął pomnik upamiętniający partyzantów. Oczekiwaną przez wielu inicjatywę wsparło finansowo ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego. A patronat nad uroczystością objęli: bp Kazimierz Gurda, prezydent Andrzej Duda, marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski i wojewoda lubelski Lech Sprawka.
Brać przykład z orła
Wydarzenie przyciągnęło dziesiątki delegacji powiatu ryckiego i powiatów sąsiednich. Do Sobieszyna przybyły koła ŚZŻAK z Ryk, Puław, Łukowa i Garwolina. Nie zabrakło wojska, Wojsk Obrony Terytorialnej i rekonstruktorów. Obecni byli również uczniowie szkół, w tym młodzież kształcąca się na profilu wojskowym w Zespole Szkół w Sobieszynie-Brzozowej.
Wszyscy, łącznie z rodzinami akowców i winowców, wzięli udział w południowej Mszy w intencji żołnierzy placówki 44 AK/WiN. Dziekan rycki ks. kan. Stanisław Chodźko wiele miejsca poświęcił w homilii na podkreślenie wartości czynu dokonanego przez żołnierzy AK. – Chcieli chronić najwyższe wartości. Patrzymy z podziwem na ich wielkie dzieło. A nie było ono przypadkowe, bo – jak mówią dokumenty – w Sobieszynie zrzeszonych było 444 żołnierzy. To wielka liczba. Pewnie większość domów i zagród posiadała przynajmniej jednego partyzanta – zaznaczył. Kapłan odniósł się i do współczesności, zachęcając zwłaszcza młodych, by naśladowali swoich przodków. – Bądźcie jak orły, bo orzeł to brzmi dumnie. Szybujcie wysoko, na dwóch skrzydłach: rozumu i wiary. Nie zniechęcajcie się, ale wytrwale zmieniajcie ojczyznę – podsumował ks. S. Chodźko.
Na wieczną rzeczy pamiątkę
Centralna część uroczystości miała miejsce na placu przed kościołem, gdzie stanął pomnik żołnierzy placówki 44. Rangę święta podkreślała orkiestra wojskowa i kompania reprezentacyjna z Dęblina. Pamięć wszystkich znanych z imienia i nazwiska żołnierzy AK i WiN została przypomniana w długim apelu. A na cześć poległych powietrze przeszył huk salwy honorowej.
Z należytą pompą została poprowadzona ceremonia odsłonięcia pomnika. Wójt gminy Ułęż Barbara Pawlak odczytała akt erekcyjny zawierający szczegółowe dane na temat fundatorów obelisku i samego przebiegu uroczystości. Ozdobny dokument z podpisami został umieszczony w metalowej kapsule i wmontowany w podstawę pomnika. Natomiast odsłonięcia głównej tablicy dokonali ważniejsi goście uroczystości, m.in. wójt Ułęża, senator Stanisław Gogacz, poseł Sławomir Skwarek, poseł Krzysztof Szulowski, starosta rycki Dariusz Szczygielski, proboszcz parafii Sobieszyn ks. Marek Śliwa i inni. Pomnik poświęcił goszczący w Sobieszynie kapelan ŚZŻAK obwodu „Gołąb” w Garwolinie – ks. prałat por. Edmund Szarek. Ten sam kapłan przekazał na ręce włodarza gminy i prezesa ŚZŻAK koło w Rykach krzyże z wmontowanym w nie elementem z krzyża bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Była to bardzo wzruszająca chwila.
Zwycięstwo historii
Dumy z odsłonięcia pomnika nie krył prezes ryckiego koła ŚZŻAK. – Ta uroczystość jest symbolicznym powrotem żołnierzy placówki 44 AK/WiN do Sobieszyna i do wszystkich innych miejscowości, które należały do niej. Przez kilkadziesiąt lat sowieckiej i komunistycznej propagandy żołnierze ci byli znieważani, mieli zniknąć na zawsze z pamięci. Dziś ten pomnik jest kolejnym krokiem do odkłamywania historii AK – mówił Mariusz Pawlak.
Głos podczas uroczystości zabrali również przedstawiciele parlamentu. – Wyrażam wielką radość z tego, że dajemy dziś kolejny dowód na to, że my, Polacy, pamiętamy o naszych bohaterach, którzy w chwilach trudnych nie zawahali się oddawać własnego życia i zdrowa – zaznaczył senator S. Gogacz. – Odsłonięcie tego pomnika świadczy o tym, że ci żołnierze, mimo że wtedy ponieśli klęskę, dziś są zwycięzcami. Ich krew i patriotyzm budują fundamenty III RP – przekonywał poseł K. Szulowski. Natomiast poseł S. Skwarek przypomniał, że jeszcze przed kilkoma laty nie było łatwo czcić pamięć wyklętych. – Trwał spór, czy poświecić tablicę tym osobom. Dziś dopiero mamy zwycięstwo historii – podsumował parlamentarzysta.
Więzienie, ucieczka i ukrywanie
Podobnie jak ogół społeczeństwa, równie długo na upamiętnienie żołnierzy AK/WiN czekały rodziny partyzantów. Obecne na uroczystości wnuczki jednego z wyklętych, Ewa Pietrzak i Agnieszka Pietrzak, przyznały, że taka uroczystość to wielka satysfakcja. – Nasz dziadek Józef Pietrzak przed wojną został wybrany wójtem gminy Ułęż. Przez długie lata w ogóle się o nim nie mówiło – przypomniała pani Ewa. Wnuczki partyzanta tłumaczyły, że ich dziadek wiele przecierpiał za działalność konspiracyjną. – Zaraz po wojnie komuniści go aresztowali i wywieźli na Zamek Lubelski. Była wtedy młocka. Dziadek miał duże gospodarstwo i wziął ze sobą do kieszeni kurtki pieniądze, by zapłacić pracownikom. Później tymi pieniędzmi z kilkoma akowcami przekupili wartownika i przeszli pod drutami – opowiadała A. Pietrzak. – Skutek tego jednak był taki, że przez dwa lata się ukrywał. Codziennie miał nocleg w innym miejscu, ale zawsze był odważny. Mój pradziadek, czyli teść dziadka, nosił mu jedzenie do lasu. Pewnego razu tuż za jego plecami pojawiło się dwóch czerwonoarmistów. Nagle z lasu wyszedł też dziadek. Gdy pradziadek go zobaczył, zdębiał. Ale dziadek Józef nic sobie z tego nie robił i przeszedł obok nich jak gdyby nigdy nic – wspomina wnuczka Ewa.
Tomasz Kępka