Wymodlić powołanie
„Powołanie wymodlili mi rodzice, mama, dziadkowie, katechetka...” - słyszymy często w trakcie wywiadów, które przeprowadzamy, gdy rozmowa - bywa że zupełnie przypadkiem - schodzi na temat początku drogi w służbie Bogu. Gdyby przyjrzeć się okolicznościom, w jakich na jej wybór decydowali się nasi księża diecezjalni i osoby życia konsekrowanego, okazałoby się, że większość wyrosła na gruncie modlitwy. O jej potrzebie przypomina również w Liście na Niedzielę Dobrego Pasterza rektor Wyższego Seminarium Diecezji Siedleckiej im. Jana Pawła II ks. dr Piotr Paćkowski. Czytamy w nim: „«Boże Spraw, aby z niego wychodzili zawsze, aż do ostatnich dni istnienia świata, święci, żarliwi, ofiarni, pełni Twej i ludzi miłości kapłani…» - tymi słowami naszej codziennej modlitwy, tak jak Paweł i Barnaba, którzy «starali się zachęcić [uczniów] do wytrwania w łasce Boga», my również jako wspólnota zachęcamy i prosimy o nieustanny dar modlitwy o powołania”.
S. Katarzyna Pyl ze Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, pochodząca z Ułęża w parafii św. Jadwigi Śląskiej w Samogoszczy, a posługująca obecnie w Kocku, nie ma wątpliwości, że jej powołanie było wymodlone. – Już w pierwszej klasie szkoły podstawowej wiedziałam, że moja przyszłość to życie zakonne. Pierwszy raz wyjawiłam to w klasie czwartej w pracy domowej nt. przyszłego zawodu, pisząc, że zostanę siostrą zakonną. A wypowiedziałam, będąc w kl. VII. W naszej parafii trwały misje. Powiedziałam mamusi, że chcę iść do zakonu. Usłyszałam wtedy: „Dobrze. Tylko żebyś się tego trzymała i wytrwała. Ja się o to modlę”. Po skończeniu ósmej klasy byłam tak zdeterminowana, że liceum ogólnokształcące kończyłam już jako postulantka w zgromadzeniu sióstr służek – opowiada. Dopiero po wielu latach wraz ze starszym bratem Jackiem, oblatem, obecnie biskupem diecezji odesko-symferopolskiej, dowiedziała się, że ich rodzice po kolei ofiarowali swoje dzieci Bogu, gdy były jeszcze w łonie mamy. ...
LI