Komentarze
Źródło: BIGSTOCK
Źródło: BIGSTOCK

Wymyślili ich też idioci

Tradycją felietonistyczną stało się odwoływanie dość częste do opisu zachowań pewnego stworzenia, a mianowicie leminga, zwłaszcza tej jego cechy, która stanowić ma przyczynę jego zguby.

Mit wytworzony przez produkcje telewizyjne ukazywał tego gryzonia jako zwierzę zdolne do zbiorowego samobójstwa w imię przynależności do zbyt wielkiego stada. Innymi słowy stadność i głupota miały być przyczyną śmierci niejednego osobnika. Jak zwykle w micie jest krzta prawdy i całkiem spory element kłamstwa.

Nauka wykazała, że zwierzęta te nie popełniają żadnych aktów samobójczych – ani zbiorowych, ani indywidualnych. Owszem, przypadki śmierci dużej ilości osobników występują w stadach tego gryzonia, ale związane są one z migracją, zwłaszcza gdy gromada napotyka przeszkodę wodną (rzekę, jezioro lub morze). Lemingi po prostu nie posiadają zdolności właściwego oceniania odległości. Wchodząc do wody, płyną przed siebie, a ponieważ sił im starcza tylko na ok. 200 m, toną, gdy tylko dystans okazuje się większy. Zabójczym więc dla tego stworzonka jest brak umiejętności właściwego widzenia świata, a co za tym idzie oceniania oraz podejmowania właściwych decyzji. I tutaj gatunek homo sapiens spotyka się z niżej stojącym gatunkiem gryzoni.

Pogańskie, idiotyczne i niemoralne piwo

Przeczytałem ostatnio o kłopotach pewnego browaru islandzkiego, który wypuścił na rynek nowy rodzaj piwa o dźwięcznej nazwie Hvalur. Problemem zasadniczym jest „materiał”, z jakiego jest produkowany ów napój. Jest nim mianowicie mięso finwali i płetwali karłowatych. Pierwszy z nich znajduje się na liście gatunków zagrożonych, choć nie najbardziej (w standardach znajduje się niejako pośrodku), natomiast ten drugi gatunek nie jest zaliczany do zagrożonych wymarciem. Niestety, gdy tylko rozeszła się po Europie Zachodniej wieść o tymże piwie, natychmiast podniosły się ekologiczne głosy oburzenia. Wszem i wobec ogłaszano, że działalność rzeczonego browaru jest niemoralna, idiotyczna i pogańska. Tego ostatniego zbytnio zrozumieć nie mogę. Przecież w Traktacie Lizbońskim Unia Europejska odżegnała się z całą mocą od chrześcijańskich korzeni, pozostając przy wartościach ponoć pochodzących ze starożytności i oświecenia. A skoro pozostałości wierzeń starożytnych nazywano i nazywa się pogańskimi, to dlaczego stosować to jako epitet pejoratywny. Wyglądałoby to na pochwałę w stosunku do irlandzkiego piwowara. Ale przecież coś takiego jak logika i konsekwencja myślenia nie jest cechą pożądaną w europejskim kołchozie. Wracając jednak do owego piwa, a właściwie materiału, z którego jest ono produkowane, zastanawiającym jest całkowita negacja zdroworozsądkowego myślenia w głosach pełnych oburzenia i pogardy, wznoszonych na łamach i falach mediów europejskich. Obliczono populację pierwszego gatunku tylko w wodach Atlantyku na 50 tys. osobników, zaś drugiego (który występuje również w Pacyfiku) na 180 tys. Otóż w Islandii odławia się tych stworzeń odpowiednio 150 i 280 sztuk rocznie (!). Te normy ustala rząd Islandii. Zresztą owego mięska jest aż nadto dużo (10,5 tys. ton pierwszego i 2 tys. ton drugiego). Przyjmując jednak kwotę połowową dla każdego chętnego państwa na poziomie islandzkim, należy przyjąć, że do wytrzebienia wszystkich tych stworzeń potrzeba 334 państw w przypadku pierwszego gatunku i 643 – w przypadku drugiego. Jeżeli ONZ liczy obecnie 194 państwa członkowskie, a suma wszystkich państw na świecie nie przekracza 230, oznaczałoby to konieczność znacznej pomocy z kosmosu, by dokonać dzieła „pogańskiego, idiotycznego i niemoralnego”. Oczywiście przyjmując, że w dziele trzebienia owych morskich stworzeń wezmą udział państwa tak żywotnie zainteresowane ich odłowem, jak chociażby Czad czy Nauru. Mimo tych prostych wyliczeń całe zastępy naszych obywateli zapewne przyłączą się do odżegnywania od czci i wiary twórców piwa Hvalur.

Jak w togi odziani w gazety

Wspaniały jest wiersz Gienricha Sapgira „Pochód idiotów”. Doskonale oddaje to, co stało się dzisiaj w świecie. Winston Churchill wieszczył, iż w demokracji głos profesora równy będzie głosowi sprzątaczki. Nie idzie jednak o to, by deprecjonować biedną kobietę, która z różnych powodów zmuszona jest do zarabiania na życie, aniżeli na posuwanie nauki do przodu. Raczej co innego się stało. Demokracja wcześniej czy później wpycha na piedestał Mrożkowskiego Edka. Co więcej, daje mu ogromną szansę pozostania na piedestale. Dlaczego? Ano dlatego, że Edek jest doskonałym materiałem do sterowania. Wystarczy pokazać mu w mediach, że coś jest trendy lub cool, a możemy mieć pewność, że natychmiast ów przedstawiciel „wyswobodzonych dołów” uzna to za prawdę objawioną i tępić będzie niemiłosiernie wszystkich, którzy mają inne zdanie. Nieważne czy prawdziwe. Przykładem jest chociażby mit globalnego ocieplenia, dający możliwość robienia doskonałych interesów na pieniądzach publicznych. W 2012 r. zanotowano rekordowy przyrost lodowca na Antarktydzie, zaś w 2013 r. podobne zjawisko dostrzeżono na Biegunie Północnym. Innymi słowy, jakby ocieplenia nie było. Lecz od czegóż są usłużne media i wynajmowani przez nie naukowcy. Od razu podniosły się głosy, że to tylko… pauza w ociepleniu. Ot, globalne ocieplenie ucięło sobie drzemkę. Tymczasem nie pojawia się w przestrzeni publicznej wieść, że zgrupowani w agendach ONZ naukowcy po prostu nie wiedzą, jak wytłumaczyć owe zjawiska. No cóż, widać jest problem. Może dlatego mniej dzisiaj się mówi o tzw. globalnym ociepleniu czy też oziębieniu, a jeno o zmianach klimatycznych. Problem w tym, że zmiany klimatyczne są czymś naturalnym. W średniowieczu w Polsce hodowano normalne odmiany brzoskwiń (nie znano wówczas mrozoodpornych) oraz szlachetne odmiany winorośli wymagających ciepłego klimatu. Natomiast w XV i XVI w. spokojnie można było zimą wędrować po zamarzniętym Bałtyku np. z Danii do Szwecji. A jakoś nikt nie wspomina o zbyt wysokim poziomie CO2 w powietrzu.

Otwarci niczym łopaty

Powiedzieć można, iż głupota ludzka jest wieczna tak jak gatunek. Być może, jednakże nigdy jeszcze w historii nie stworzono tak wielkiego dostępu dla niej do sprawowania władzy. Wykorzystują to wszyscy, którzy chcą za cenę szalbierstwa wypchać kieszenie grosiwem. Dla nich najważniejszym jest, aby idiota nie poznał, że jest idiotą. Bo wtedy jak Sokrates dojść może do mądrości i zrzucić szalbierzy z piedestału. Dlatego karmią pychę idiotów, a ci jak rzeźne zwierzęta sami wchodzą do ubojni. Nie wierzycie Państwo? Przekonamy się po najbliższych wyborach.

Ks. Jacek Świątek