Komentarze
Wypijmy za błędy

Wypijmy za błędy

Pamiętam ten dzień. I tę w zasadzie po cichu podaną informację o przyznaniu Lechowi Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla. Nie tylko on, my, prostaczkowie, też nie potrafiliśmy od razu w to uwierzyć. Ludzie z „Solidarności” widzieli w niej uznanie dla całego ruchu.

Czy ktoś wtedy wyobrażał sobie taką imprezę, jaka ostatnio miała miejsce w Filharmonii Bałtyckiej? Czy przyszło komuś do głowy, że w wolnym kraju kolebka „Solidarności” przestanie istnieć?

Na uroczystości fetowania Wałęsowego Nobla pojawiły się tuzy światowej polityki: Dalajlama, Barroso, Sarkozy. Do przyjaźni z Wałęsą przyznaje się Gorbaczow, chociaż mówi o nim jako o ślusarzu.

Oczywiście padły słowa uznania, oddania, a nawet pocieszenia. „Drogi Lechu – zwrócił się do jubilata sam premier Tusk – byłeś, jesteś i pozostaniesz legendą, wielkim bohaterem narodowej legendy. Koniec. Kropka.” Tak. To wyraźny sygnał , że sprawa plusów dodatnich i plusów ujemnych, ani sprawa Bolka, nie istnieje. Nic dziwnego, że się noblista wzruszył.

Ale i tak przebił wszystkich mówca minister Sikorski, który wiernopoddańczy hołd dla Wałęsy zamknął w słowach iście oxfordzkiej dyplomacji: „Panie Lechu, pan się nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne w tej chwili wygadują.” Z jakąż energią i czystą, wręcz biologiczną, radością zareagował na to wystąpienie szlachetny poseł Kalisz, z jakim zapałem bił brawo.

Ciekawe, że nikt z „obiektywnych” dziennikarzy nie przypomniał szefowi dyplomacji jego słów o Wałęsie sprzed paru lat. W wypowiedzi dla „The Spectator” określił go jako człowieka „nieokrzesanego, nieobliczalnego, pustego w wypowiedziach, o zapędach dyktatorskich, skłonnego do manipulacji.” Sporą ewolucję, jak widać, pan Sikorski przeszedł. No cóż, przecież tylko krowa… Interesujące myślę, byłoby zbadanie poziomu miłości w tej miłości. Oraz czystego koniunkturalizmu.

Sympatię dla Wałęsy zadeklarował też Jerzy Urban. Ale ten przynajmniej jasno sprecyzował swoje powody: „Dziś jestem pełen sympatii dla Wałęsy jako przeciwnika Prawa i Sprawiedliwości i wszelkie ukłony wobec niego jestem gotów za Kwaśniewskim powtarzać.” Czyli wsio paniatno. A Nobla, zdaniem Urbana, powinien dostać Wałęsa razem z Kiszczakiem. I dopiero w 1989 r. Za Okrągły Stół. Za umiejętność dogadania się. Zdradził też, że na wiosnę przygotowywane jest wydawnictwo w rocznicę Okrągłego Stołu. Kilka tomów, którym patronuje Aleksander Kwaśniewski, a zarządza tym Danuta Waniek. Niewykluczone więc, że już wkrótce będziemy mieli nowych bohaterów narodowych: Jaruzelskiego, Kiszczaka… Kto typuje dalej?

Tymczasem, należy wyrazić przynajmniej zdziwienie, że na noblowskiej fecie nie pojawili się ludzie, z którymi Lech Wałęsa tę nagrodę dostał. Żal też, że nobliście nie przyszło do głowy zaprosić dostojnych gości na spacer po gdańskiej stoczni, do miejsca, gdzie rodziła się legenda „Solidarności.” Może wzięliby , jak kiedyś z berlińskiego muru, po kawałku betonu. Ku pamięci. Ku przestrodze też.

Anna Wolańska