Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Wyposażyć w wiedzę i umiejętności

Prowadzą gospodarstwo, wypiekają chleb, robią sery, a do tego aktywizują i edukują lokalną społeczność. Ewa i Peter Stratenwerthowie swoimi doświadczeniami podzielą się podczas seminarium naukowego pt. Czy Polska jest przyjazna rolnictwu ekologicznemu? Idea i praktyka Ekologicznego Uniwersytetu Ludowego, które odbędzie się 10 grudnia w Instytucie Biologii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.

Gospodarstwo Stratenwerthów znajduje się we wsi Grzybów w gminie Słubice, 90 km na zachód od Warszawy. Peter jest Szwajcarem, który w 1989 r. przeprowadził się do Polski i kupił gospodarstwo. Od początku prowadził je metodami ekologicznymi.

Jeszcze w Szwajcarii nauczył się zawodu rolnika oraz ukończył czteroletni kurs rolnictwa biodynamicznego. Ewa natomiast urodziła się i wychowała w Warszawie, z wykształcenia jest biologiem – antropologiem. Na wieś przeprowadziła się w 1992 r.

Tysiąc chlebów tygodniowo

Ewa i Peter gospodarują na 28 ha, z czego ponad 11 ha jest ich własnością, a pozostałe 17 dzierżawią. Zdecydowaną większość areału zajmują łąki i pastwiska (20 ha), które stanowią bazę wyżywienia zwierząt w gospodarstwie: 26 kóz, dwóch koni, siedmiu krów oraz trzech jałówek. Zarówno krowy, jak i kozy hodowane są na mleko. Na pozostałym obszarze (8 ha) uprawiane są zboża, rośliny motylkowe, dynie i buraki pastewne oraz gryka. W gospodarstwie znajdują się traktor oraz maszyny do uprawy pola i zbioru siana, m.in.: dwuskibowy pług, siewnik, brona, agregat przedsiewny.

Stratenwerthowie prowadzą dwie przetwórnie: serowarnię, w której produkują dojrzewający ser żółty (trzy odmiany: kozi, krowi oraz kozio-krowi) oraz piekarnię. Do produkcji sera wykorzystują wyłącznie mleko własnych zwierząt. Co tydzień produkują ok. 20 kg sera. W piekarni natomiast tygodniowo wypiekanych jest ok. 1 tys. bochenków chleba razowego: żytniego na zakwasie, orkiszowego, słonecznikowego, owsianego. Przy piekarni znajduje się również młyn, w którym mielone są ziarna na mąkę wykorzystywaną do wypieku. Piec chlebowy opalany jest drewnem.

Ożywić i uaktywnić

E. i P. Stratenwerthowie angażują się także w działalność społeczną. Są współzałożycielami Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego „Ziarno” z siedzibą w Grzybowie. Od 1992 r. prowadzą na terenie gospodarstwa i w piekarni warsztaty dla dzieci i młodzieży z miasta. Angażują się w działanie organizacji zrzeszających rolników ekologicznych. Dodatkowo biorą udział w wielu konferencjach, warsztatach i wyjazdach studyjnych. Ewa i Peter pielęgnują w sobie wiele różnorodnych zainteresowań: założyli chór, wydają lokalną gazetkę, organizują uroczystości i spotkania dla lokalnej społeczności.

Powołali też do życia Ekologiczny Uniwersytet Ludowy. – Kiedy sprowadziłam się do Grzybowa, zastanawiałam się, co pożytecznego mogłabym robić na wsi. Wtedy odwiedziłam Danię i zafascynowała mnie idea uniwersytetów ludowych. Stamtąd więc zaczerpnęłam pomysł i jestem szczęśliwa, bo mogłam urzeczywistnić swoją edukacyjną pasję. Dla dzieci, młodzieży, ale i dorosłych organizujemy różne warsztaty, wyjazdy, stwarzamy szansę kształcenia, pokazujemy, jak ważne jest odkrywanie w sobie pasji – wyjaśnia E. Stratenwerth.

Idea uniwersytetu ludowego zrodziła się w XIX w. w małym rolniczym kraju skandynawskim. Jej twórcą jest myśliciel i poeta Nikolai Grundtvig. Adresował ją przede wszystkim do mieszkańców wsi, rolników, których możliwości kształcenia były niewielkie z racji barier: ekonomicznych i geograficznych, a których chciał uczyć aktywnego, twórczego, zaangażowanego życia. Metoda ta była odpowiedzią na skostniały system edukacji i przyniosła na duńską wieś autentyczne społeczno-kulturalne ożywienie.

– W Polsce upowszechniła się w okresie międzywojennym za sprawą takich ludzi jak Ignacy Solarz, który umiał wyłuskać najistotniejsze ziarno tej idei i przeszczepić je na polską glebę. Uniwersytety ludowe powstawały i rozwijały się jeszcze w okresie PRL. Paradoksalnie w czasie transformacji – w latach 90 – kiedy wydawało się, że mogłyby przeżyć swoją drugą młodość – doświadczyły w Polsce poważnego regresu – tłumaczy pani Ewa. I uzupełnia: – W naszym przekonaniu metoda edukacji grundtvigowskiej – jak nazywa się pedagogikę wypracowaną w uniwersytetach ludowych – znakomicie odpowiada na potrzeby współczesności i warta jest odrodzenia. Potwierdza to doświadczenie krajów skandynawskich i niemieckojęzycznych, gdzie te formy edukacji dalej znakomicie się sprawdzają.

Przetwórstwo mleka i płodozmian

W utworzonym przez małżeństwo Stratenwerthów Ekologicznym Uniwersytecie Ludowym tematem przewodnim jest rolnictwo ekologiczne. – Postanowiliśmy połączyć nasze wspólne plany. Po pobycie w Danii i zdobytym tam doświadczeniu chciałam założyć uniwersytet ludowy, natomiast mąż myślał o stworzeniu w Polsce formy kształcenia rolników ekologicznych. EUL jest realizacją naszych marzeń – przyznaje E. Stratenwerth.

Małżeństwo proponuje dwuletni kurs rolnictwa ekologicznego. – To pewna nowość, bo często uniwersytety ludowe nie mówią o kształceniu zawodowym, ale bardziej ogólnym. W ciągu tych dwóch lat mamy 14 miesięcy praktyk. Nie uczymy się rolnictwa teoretycznie, tylko praktycznie. Oprócz tego nasi studenci mają 104 dni zjazdów. Pierwszy z nich dotyczył gleby i ziemi, np. jak dobierać płodozmian. Są też zajęcia z rzemiosła i sztuki, na których robimy rzeczy z drewna, gliny. Mamy też ćwiczenia z prowadzenia debaty, dzięki którym słuchacze zdobywają umiejętność formułowania własnych argumentów i słuchania poglądów przeciwnika – wylicza pani Ewa.

W gospodarstwie Ewy i Petera praktykanci EUL mogą nauczyć się przetwórstwa mleka i zboża, hodowli bydła i kóz oraz różnego rodzaju upraw polowych. – Każdy podchodzący poważnie do swego zadania rolnik ekologiczny stara się, żeby jego gospodarstwo miało system cykliczny. Nasze krowy jedzą nasze siano i nasze rośliny na łące, a potem dają nam obornik, którym ją nawozimy. Później doimy, robimy ser i sprzedajemy – stwierdza E. Stratenwerth. I dodaje: – Chcemy każdego młodego człowieka, który zdecyduje się podjąć naukę na naszym uniwersytecie, wyposażyć w niezbędną wiedzę i umiejętności, aby mógł samodzielnie rozpocząć własną ekologiczną inicjatywę na wsi.

UL wciąż ma moc

Swoimi doświadczeniami Stratenwerthowie podzielą się 10 grudnia na wydziale przyrodniczym siedleckiego UPH przy ul. Prusa 12, gdzie o 12.00 wygłoszą wykład „Czy Polska jest przyjazna rolnictwu ekologicznemu? Idea i praktyka Ekologicznego Uniwersytetu Ludowego”. – Chcemy pokazać, że idea UL wciąż ma moc, jest bardzo potrzebna. To, co Unia Europejska nazywa kompetencjami kluczowymi, to nic innego, jak pedagogika uniwersytetów ludowych. Chcę poprzez konkretny przykład uniwersytetu, który stworzyliśmy, pokazać, jak to działa, jaką ma wartość współcześnie. Natomiast mąż – z racji tego, że jest Szwajcarem przez 25 lat obserwującym, co się dzieje w Polsce – podzieli się swoimi refleksjami na temat rolnictwa ekologicznego – tłumaczy pani Ewa. – Chcemy przygotować młodych ludzi do prowadzenia gospodarstw i wypromować ideę uniwersytetów ludowych, pokazać, że jest pewna forma edukacji dorosłych, która została zaprzepaszczona w okresie transformacji, a stanowi naprawdę dobrą odpowiedź na współczesne czasy – podsumowuje E. Stratenwerth.

HAH