Wyprawy Skrzyneckiego i Chrzanowskiego do Siedlec
18 lipca Chrzanowski ruszył w kierunku Łukowa i doszedł do rejonu Róża – Żdżary. Podjazdy polskie zajęły Łuków i Kock. Ppłk Zamoyski z grupy Ramorina wziął w Kocku 54 jeńców. Gen. Ramorino wysłał meldunek, że Rüdiger nie ruszył z miejsca. Gen. Skrzynecki z kwaterą główną przebywał w tym dniu we wsi Łukowiec pod Jeruzalem. Tu zredagował rozkaz dzienny, w którym chwalił ppłk. Kruszewskiego za potyczkę pod Młynarzami, między Różanem a Ostrołęką (Polacy wzięli 120 jeńców z końmi i uzbrojeniem). Polski Wódz Naczelny, mając nadzieję na osiągnięcie łatwych sukcesów, za radą ks. Czartoryskiego pozostając przy grupie gen. Chrzanowskiego, postanowił zniszczyć ros. korpus gen. Gołowina. Tymczasem feldm. Paskiewicz w 54 tys. 318 dział i 6500 wozów taborowych rozpoczął 17 lipca pod Osiekiem przeprawę na lewy brzeg Wisły, zamierzając zdobyć Warszawę od zachodu.
19 lipca, o 11.00, Skrzynecki osobiście – w dziesięć baonów, 16 szwadronów i 20 dział – wyruszył z Róży przez Domanice na Siedlce. Przed nim, trzy godziny wcześniej, wyszedł w sześć baonów, osiem szwadronów i 12 dział z Róży, przez Biardy, do Zbuczyna gen. Chrzanowski. Z trzecią grupą ruszył spod Kałuszyna na Chodów i Mokobody gen. Rybiński. Zarysowała się groźba obustronnego okrążenia Gołowina, a decydujący cios miał mu zadać Skrzynecki. Zagony kawalerii polskiej przecięły szosę z Siedlec do Brześcia i drogę z Siedlec do Mordów. Rosjanie przeżywali chwile grozy. Krzysztof Jan Niezabytowski w swoim pamiętniku cytuje słowa oficera rosyjskiego, który potem tak opowiadał: „Już zewsząd nas otoczono, nigdzie wyjścia nie było, zewsząd widzieliśmy naokoło proporce polskie i odblask ich broni nas uderzał trwogą. Tymczasem ściemniało zupełnie. Nagle usłyszeliśmy trąbkę – wprowadzono parlamentariusza. Jesteście otoczeni mówił, złóżcie broń, zdajcie się na łaskę, a życie uniesiecie całe. Nie – odrzekł Gołowin, broni nie złożym, bić się będziemy. Nadeszła noc – byliśmy w wielkim kłopocie, trwodze wielkiej; aż wtem niespodziewanie znalazł się przewodnik, któren nas chrustami, manowcami wyprowadził. Szliśmy całą noc – broń [aby się nie zdradzić – JG] słomą obwiązano”.
Oficer ten zapomniał dodać, w jaki sposób udało się wynająć przewodnika, czy nie pod groźbą utraty życia. Bocznymi drogami doprowadził on grupę w rejon Mordów. Potem korpus rosyjski ruszył ku Brześciowi przez Łosice, Konstantynów i Janów, tabory wyprawiając wcześniej z Siedlec ku Międzyrzecowi (wpadną one w ręce Polaków). Pogoń polska ruszyła zbyt późno. Wymieniony oficer ros. relacjonował: „Nazajutrz obejrzeli się Polacy, a idą na nas, a my poszli tymczasem, tylko się kurzyło za nami”. Nie chciał powiedzieć wprost, że była to ucieczka.
Gen. Rybiński w okolicy Chodowa schwytał pięciu urzędników KWP współpracujących z okupantem, których oddano pod sąd. 20 lipca gen. Chrzanowski zagarnął pod Zbuczynem 16 furgonów, 34 wozy taborowe i trzy jaszczyki amunicyjne, i wziął do niewoli 121 jeńców. W tej potyczce Rosjanie stracili 86 zabitych i rannych. Przybyli do niego obywatele z Siedlec z informacją o dyslokacji wojsk rosyjskich, ale wiadomości te były spóźnione. Tego dnia Wódz Naczelny gen. Skrzynecki wkroczył do Siedlec, ale wroga już nie zastał. Ponieważ doszły wieści, że powstańcy z Litwy usiłują się przebić do Królestwa, zaczęto w Siedlcach szykować im na pomoc ekspedycję. Chcąc podbudować animusz Podlasian, gen. Skrzynecki wydał w Siedlcach proklamację do mieszkańców woj. podlaskiego. Przybył też do Siedlec prezes KWP Jerzy Wysiekierski i usiłował wznowić urzędowanie. 21 lipca napisał stąd raport do KRSWiP o niewykonaniu zarządzeń ewakuacyjnych przez wielu burmistrzów i kasjerów.
W polskiej kwaterze głównej jak gdyby nie chciano wiedzieć, że tego dnia feldm. Paskiewicz kończył przeprawę swej armii przez Wisłę. Zrozpaczony ppłk Władysław Zamoyski pisał tego dnia z Róży pod Łukowem do swego wuja ks. A. Czartoryskiego, prezesa RN: „Wuju drogi… dokądże nas wiodą… Jakież dziwne nasze położenie. Nieprzyjaciel zagraża nam od Płocka, a my w tej chwili tak niezmiernie dla nas ważnej, dzielimy siły, a sam Wódz Naczelny przebiega okolicę, w której zaledwie kilka luźnych oddziałów pozostało, by z wielkim wysiłkiem zdobywać bezbronne miasteczka… Jak można było przepuścić sposobność tak bajeczną, jak przeprawa nieprzyjaciela przez Wisłę”.
Podobne myśli drążyły gen. Chrzanowskiego, który 21 lipca przybył do Siedlec. Przyprowadził swoją zdobycz ze Zbuczyna i natychmiast udał się na rozmowę ze Skrzyneckim. Wytknął mu jego błąd, że nie atakował z Modlina armii rosyjskiej i udowadniał, że dalsze działania na prawym brzegu Wisły nic nie dadzą. Przedłożył projekt, aby ruszyć z wojskiem w kierunku Nieszawy. Równocześnie za wojskiem podążałyby Wisłą statki z żywnością, z których by w razie konieczności można było zbudować most i maszerować po obu stronach rzeki. Wódz Naczelny nie wykazał zainteresowania tym planem.
21 lipca wyprawiono z Siedlec w kierunku Puszczy Białowieskiej oddział płk. Samuela Różyckiego w sile ponad 1 tys. ludzi. 22 lipca płk Różycki mający w swej komendzie Michała Kuszla, właściciela wsi Chotycze, wziął do niewoli baon rosyjski w Drohiczynie i przejął kwoty z tamtejszych podatków oraz nagromadzone tam zapasy. Tego dnia gen. Skrzynecki wyjechał z Siedlec do Warszawy, kierując w stronę stolicy grupy Chrzanowskiego, Rybińskiego i Ramorina. 23 lipca Różycki zajął Siemiatycze, gdzie również zdobył jeńców, broń i sukno. Umundurowawszy znalezionym suknem obdarty batalion Kuszla, udał się w kierunku Puszczy Białowieskiej. 24 lipca, między Siemiatyczami a Puszczą Białowieską, Kuszel wziął do niewoli gen. rosyjskiego Paniutyna.
Józef Geresz