Wyprzedadzą najlepsze srebra?
Poseł nie zgadza się z decyzją Zarządu Województwa Mazowieckiego, który zwróci się do sejmiku o zgodę na sprzedaż przez województwo mazowieckie udziałów w spółce Koleje Mazowieckie. Zdaniem władz, ma być to szansa na rozwój spółki i początek kolejnego etapu budowy nowoczesnego transportu kolejowego na Mazowszu, a co najważniejsze – poprawienie trudnej sytuacji finansowej, w jakiej znalazło się województwo. Na słabą kondycję wpłynęło rekordowe „janosikowe”, czyli podatek na rzecz biedniejszych województw, które w tym roku wyniesie blisko 70% przewidywanych dochodów podatkowych. Jednocześnie zmniejszenie dochodów płynących z podatku dochodowego spowoduje wzrost zadłużenia do ustawowego limitu 60% dochodów. Z listu marszałka Adama Struzika, który trafił do rąk posła PiS Krzysztofa Tchórzewskiego, wynika, że województwu grozi możliwość zatrzymania wszystkich płatności, co za tym idzie – realizacji inwestycji. – Sytuacja jest trudna, bo, kiedy województwo mazowieckie miało boom wydatków, to byliśmy w nich znacząco pomijani. A teraz, kiedy kadencja samorządu zbliża się do końca, okazuje się, że może być tak, że nasz okręg dalej nie będzie otrzymywał środków, bez względu na to, kto będzie na terenie województwa sprawował władzę – przekonywał poseł K. Tchórzewski na zwołanej 21 maja konferencji.
Jak podkreślał poseł B. Kowalski, marszałek w liście jednoznacznie stwierdza, że województwo jest bankrutem. – Wpływy z podatków są o 20% mniejsze niż były planowane. A co najgorsze, władz Mazowsza nie stać na zaciągnięcie jakiegokolwiek kredytu, ponieważ wyczerpano limit zadłużenia. Jest to też podsumowanie czteroletnich rządów tej koalicji, która kończy rządy bankructwem województwa, wystawiając świadectwo swoim umiejętnościom – mówił poseł.
Argumentacja, że powodem kłopotów jest wysokie „janosikowe”, nie przekonuje Karola Tchórzewskiego, radnego sejmiku województwa mazowieckiego. – „Janosikowe” nalicza się dwa lata do tyłu, a więc wysokość tegorocznego była znana w 2008 r. Można było się do tego przygotować. Tymczasem marszałek Struzik pisze do premiera Tuska list z prośbą o pomoc finansową. Nie zostaje ona jednak przyznana, a jako argument przeciw pojawiają się rozdmuchane zarobki administracji – wyjaśnia radny Tchórzewski.
Konsekwencje prywatyzacji
Poseł K. Tchórzewski przypomniał proces tworzenia Kolei Mazowieckich, w którym uczestniczył wraz z posłem Kowalskim, i dzięki któremu pojawiły się nowoczesne pociągi, poprawiła jakość obsługi i o ponad 15% wzrosła liczba przewożonych osób. – To wszystko powoduje, że jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, że ratując się z kryzysu, zarząd województwa podejmuje decyzje o prywatyzacji Kolei, które mają załatać dziurę w budżecie. To jest rzecz niesłychana – podsumował poseł i poinformował, że wraz z posłem B. Kowalskim i Karolem Tchórzewskim, skierował list do marszałka Struzika. – Chcemy przekonać zarząd województwa, że szybka sprzedaż Kolei, do których zostało wpompowane ponad miliard publicznych pieniędzy, i to w sytuacji przymusu, którą wykorzysta potencjalny inwestor, jest rzeczą niezwykle złą – przekonywał poseł K. Tchórzewski.
Posłowie i radny zwracają w liście uwagę na negatywne konsekwencje przyspieszonej prywatyzacji KM. Przypominają, że po prywatyzacji spółka straci charakter komunalny i będzie miała utrudniony dostęp do funduszy unijnych. Oznacza to konieczność rezygnacji z planów skorzystania z tych funduszy na modernizację i zakup nowego taboru, a także utrudni realizację już rozpoczętych projektów. Poza tym zgodnie z dyrektywą unijną operator realizujący przewozy w ramach służby publicznej ma prawo do godziwego zysku określonego na 6% kapitału spółki. Obecnie, gdy właścicielem Kolei Mazowieckich jest samorząd, ten zysk nie jest naliczany. W liście czytamy, że po sprzedaży samorząd utraci kontrolę nad Kolejami Mazowieckimi i nie będzie mógł kierować dotacji na przewozy do spółki. Zgodnie z prawem konieczne będzie więc ogłaszanie przetargów na poszczególne połączenia, a to zmusi samorząd do zwiększenia zatrudnienia w administracji. Natomiast niezbędne nakłady na modernizację i zakup nowego taboru będą musiały być zrekompensowane przez większą dotację lub wzrost cen biletów. Sygnatariusze obawiają się też, że dochody ze sprzedaży udziałów w spółce należących do samorządu trafią do jego budżetu i będą zużyte na bieżące wydatki, a nie do spółki z przeznaczeniem na jej rozwój. – Spółka jest ważna społecznie i nie może być poddawana eksperymentom, których skutków nie jesteśmy pewni. O wiele lepszą formą jest wprowadzenie przedsiębiorstwa na giełdę, co wymusza lepszą jakość zarządzania oraz daje możliwość, poprzez emisję dodatkowych akcji, pozyskania pieniędzy na rozwój spółki – przekonywał poseł B. Kowalski. Samorząd jeszcze nie wie, czy chce sprzedać pakiet mniejszościowy czy większościowy. – Ten, kto ma pakiet większościowy, przejmuje kontrolę nad całą spółką i jej polityką. Tymczasem zarząd województwa nie wie, w jakim zakresie chce ją sprywatyzować. Tym bardziej nas to niepokoi – podsumował poseł.
Kinga Ochnio