Sport
Wypunktowani

Wypunktowani

Siedlecka Pogoń zawiodła swoich licznych sympatyków i przegrała ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 0:3.

Nie takiego przebiegu meczu, a przede wszystkim końcowego wyniku, spodziewała się ponaddwutysięczna widownia, która zgromadziła się na spotkaniu Pogoni ze Świtem. Przed meczem więcej szans na wygraną dawano Pogoni, chociaż to w ubiegłym sezonie Świt omal nie awansował do I ligi, zajmując trzecią lokatę, a drużyna z Siedlec jest przecież beniaminkiem rozgrywek. Ponadto wszyscy liczyli, że po porażce i słabszym występie tydzień temu w Krakowie (0:1), Pogoń zechce się zrehabilitować. Tymczasem podopieczni trenera Grzegorza Wędzyńskiego zawiedli na całej linii. Grali wolno, w jednym tempie, mało było zmian i wychodzenia na pozycje. W tej sytuacji trudno było o wypracowanie klarownej sytuacji, a tych, które się zdarzały, nie można zaliczyć do tak zwanych 100%. Goście nic wielkiego nie zaprezentowali, ale grali spokojnie w defensywie i czekali na odpowiedni moment, by zaatakować z kontry. Do przerwy zdobyli jedną bramkę, a pod koniec meczu, kiedy siedlczanie dążyli do remisu, za sprawą swojego najlepszego strzelca Dariusza Zjawińskiego, który wraca do drużyny po kontuzji, dobili gospodarzy, zdobywając jeszcze dwie bramki.


Ciekawsze wydarzenia

29’ Po błędzie Pawła Nerka i strzale napastnika gości, piłkę z linii bramkowej Pogoni wybija Marek Lendzion.

34’ 0:1. Piotr Maślanka z rzutu wolnego podaje do Odonga Obema, a ten z 35 m strzela precyzyjnie do siatki Pogonistów.

43’ Sędzia główny Krzysztof Sobieszek odniósł kontuzję i musiał zejść z boiska. Jego miejsce zajął sędzia techniczny – Piotr Milczarek ze Skierniewic.

55’ Nieporozumienie w polu karnym Jacka Kosmalskiego i Cezarego Demianiuka zepsuło realną szansę na wyrównującego gola.

60’ Strzał Marka Kaliszewskiego po długim słupku minimalnie minął światło bramki.

74’ 0:2. Z prawej strony dośrodkowanie po ziemi wykorzystał rezerwowy Dariusz Zjawiński.

81’ 0:3. Tym razem z lewej strony Piotr Maślanka zacentrował w pole karne, a tam Zjawiński bez problemów skierował po raz drugi piłkę do siatki.

Andrzej Materski