Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Wysiłek został doceniony

Rolnictwo to jego pasja i sentyment, a jednocześnie sposób na życie. Leszek Hejduk został uhonorowany tytułem Rolnika z Lubelskiego 2021.

O mieszkańcu Gozda w gminie Kłoczew (powiat rycki) być może nie byłoby głośno, gdyby nie radny gminny - Jerzy Grzyb. To on zaproponował panu Leszkowi udział w prestiżowym konkursie i zgłosił jego kandydaturę do organizatora, czyli Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. Ostateczny wynik konkursu zaskoczył wszystkich, w tym laureata. Patrząc jednak na jego gospodarstwo, trudno podawać w wątpliwość werdykt oceniających. L. Hejduk z żoną trudni się gospodarstwem od 2012 r. - Wtedy zaczęliśmy powiększać plantację. Najpierw była to uprawa truskawki w gruncie. Od zeszłego roku mamy ją na zagonach podniesionych, wyścielonych folią. Jest też malina. Część sadzona w tamtym roku na jesieni, a część w tym, też na podniesionych zagonach wyścielonych agrotkaniną. To bardzo praktyczne rozwiązanie.

Ogranicza zachwaszczenie i malina się bardzo nie rozrasta – opowiada rolnik.

Nową formą działalności są tunele. W nich też będzie rosła malina. Pan Leszek widzi w tym rozwiązaniu wiele zalet. – Po pierwsze można w nich mieć malinę powtarzającą, która będzie owocowała na wiosnę i na jesieni, nawet do Bożego Narodzenia. Po drugie plantacja tunelowa rozwiąże kłopot z wahaniami cen. Czasem nie pokrywały one nawet kosztów produkcji. Na przykład w 2015 r. malina była po 11 zł, a w 2018 r. po 2,5zł. Przy cenie 2,5 zł ledwie odzyskałem koszty za pracę. A tego samego roku malina na świeżym rynku kosztowała 7 zł za pół kilo. Poza tym mając towar bardzo wcześnie i bardzo późno, można uzyskać duże ceny. No i do tego dochodzi wygoda: można rwać malinę w czasie deszczu, zawsze jest dobra do sprzedaży, nie przejrzała ani za bardzo napojona wodą – przyznaje L. Hejduk. Nowe tunele już stoją. Są całkiem duże, mają 60 arów powierzchni. Znacznie więcej malin rośnie w gruncie: 2,30 ha.

 

Inwestycja w komputer

Oprócz malin na plantacji są też jeszcze truskawki, z których pan Leszek nie zrezygnował. Na polu rośnie 1,5 ha tych roślin.

Posiadająca niemały areał i liczne obowiązki rodzina Hejduków zamierza dalej inwestować w gospodarstwo. Chodzi głównie o wprowadzanie nowych technologii. – Planujemy sadzić maliny w doniczkach. Taka uprawa ma sporo korzyści. Gdy malina rośnie w gruncie, szybko łapie patogeny, choroby grzybowe i robactwo. Chcąc usunąć taką chorą malinę, pryskam ją rundupem i wyorywuję. Aby grunt nadawał się do nasadzenia, muszę odczekać rok. Gdy posadzę rośliny w doniczkach, po wyoraniu starych malin, od razu posadzę nowe w doniczkach. Takie maliny mają już spory odrost i jest nadzieja, że na wiosnę będzie można zebrać pierwszy owoc, może jeszcze nie duży. A za dwa lata przyjdzie pełny wysyp owoców – opowiada pan Leszek. Z plantacji doniczkowej wynika jeszcze jedna korzyść. – Dużo łatwiej jest w przypadku, gdy jakąś roślinę zaatakuje choroba. Wtedy wystarczy wyjąć doniczkę. A przy uprawie gruntowej musiałbym wyrywać większą ilość roślin – tłumaczy rolnik.

Kolejna nowość wiąże się z uprawą doniczkową i jest jej konsekwencją. – Zamierzam zainwestować w komputer, który co 15 minut przez 3 minuty będzie podlewał z odpowiednią pożywką nową plantację. Taka instalacja może mnie kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych – zaznacza rolnik z Gozda.

 

Praca zależna od pogody

Wszystko to sprawia, że L. Hejduk jest zadowolony ze swego gospodarstwa. – Rolnictwo to moja pasja, ale też sentyment. Wiem, że jak jest coś moje, to chcę o to dbać, abym był z tego dumny, a przy okazji mogę w ten sposób zarobić na życie – tłumaczy rozmówca.

Praca w gospodarstwie pochłania bardzo wiele czasu i każdego dnia jest zależna od pogody. – Przy uprawach w gruncie mogłem pozwolić sobie na to, że np. sezon kończył się w październiku, gdy owoc nie nadawał się już do zebrania. W październiku kończyliśmy więc zarówno sezon malinowy, jak i prace przy truskawkach. Wszystko zostało opryskane. Były nowe nasadzenia. Po ścięciu malin miałem spokój aż do kwietnia. Przy uprawie tunelowej będę pracował tak jak rolnik mający krowy mleczne. Trzeba rano sprawdzić, czy słońce błysnęło, aby otworzyć tunel. Gdy przykładowo pojadę po zakupy i nagle słońce zalśni, to trzeba wracać, by wentylować tunel. W przeciwnym razie wszystko się zaparzy – tłumaczy L. Hejduk.

 

Wystrzałowa pasja

Zdziwienie może budzić fakt, że pomimo tak wielu obowiązków pan Leszek znajduje czas na własne pasje. Od dziecka interesowała go broń, więc teraz z upodobaniem oddaje się strzelectwu. – Należę do klubu strzeleckiego „Husar” w Komarówce i na podstawie licencji Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego posiadam pozwolenie na posiadanie broni – mówi L. Hejduk.

W jego domowym arsenale znajduje się m.in. cieszący się niechlubną sławą radziecki pistolet „tetetka”. – Właśnie z takiej broni Sowieci mordowali polskich oficerów w Katyniu – zauważa rolnik. Duże wrażenie może robić oryginalny kałasznikow, wyprodukowany w Radomiu w 1963 r., i jego nowsza wersja – „Tantal”. Ale pan Leszek ceni też produkcje amerykańskie. – Udało mi się nabyć „następcę” broni, której używali Amerykanie podczas wojny wietnamskiej – tłumaczy.

Każda z tych egzemplarzy jest w pełni sprawny i wyposażony w naboje. Co jakiś czas pan Leszek przestrzeliwuje broń. W tym celu wyjeżdża na strzelnicę w Jonniku k. Stanina. W strzelectwie nabył taką wprawę, że w ubiegłym roku zajął pierwsze miejsce na zawodach w Komarówce.

 

Docenienie i motywacja

W konkursie organizowanym przez lubelski urząd marszałkowski rolnik zdobył trzecie miejsce w kategorii ogrodnictwo. – Nie spodziewałem się tej nagrody. Dopiero parę tygodni po gali w Lublinie dowiedziałem się, że zdobyłem trzecie miejsce. Myślę, że ta nagroda może być pewnego rodzaju dostrzeżeniem i docenieniem mojej pracy, rodzajem motywacji. Być może przyznano mi ją dlatego, że mieszkam w miejscowości dotkniętej ubiegłoroczną nawałnicą, jaka w sierpniu przeszła nad Gozdem i innymi miejscowościami w gminie Kłoczew – zastanawia się pan Leszek.

Urząd marszałkowski przyznał laureatowi gratyfikację pieniężną o wartości 1 tys. zł i pamiątkowy puchar. Dodatkowo grupa „Azoty” z Puław ufundowała 600 kg nawozu „Pulan”, który trafił do rąk mieszkańca Gozda.

Tomasz Kępka