Kultura
kochamradzyn.pl/T. Młynarczyk
kochamradzyn.pl/T. Młynarczyk

Wystarczy ruszyć w drogę

Zawsze, gdy ruszysz przed siebie, spotka cię coś ciekawego.

A jeśli ma się jakieś marzenie, trzeba dążyć do tego, by je spełnić - przekonywał podróżnik, autor książek dla dzieci i młodzieży Łukasz Wierzbicki, który gościł w Radzyniu. Spod jego pióra wyszło dziewięć publikacji, jednak do najbardziej znanych należą „Afryka Kazika” czy „Dziadek i niedźwiadek”, które znalazły się w kanonie lektur szkolnych. Każda z jego książek jest świetnie przyjmowana nie tylko przez czytelników, ale i krytyków. Oprócz literackiego talentu podróżnik ma też jeszcze jedną ważną umiejętność. Jak nikt potrafi zainteresować najbardziej wymagającą publiczność - dzieci.

Udowodnił to podczas spotkania, które odbyło się 5 lutego w radzyńskim pałacu Potockich w ramach „Ferii z ROK” i „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

– Pierwszą książkę napisałem, gdy miałem sześć lat. Kiedy wieczorem nie mogłem zasnąć, siadałem na łóżku i wymyślałem dziwne historie. W końcu postanowiłem, że wezmę zeszyt i napiszę książkę. Tak zrobiłem. Gdy skończyłem, wziąłem kolejny notes, a potem jeszcze jeden itd. Pisanie stało się moją pasją. W ten sposób spełniałem dziecięce marzenia – mówił Ł. Wierzbicki, wyjaśniając słuchaczom, jak został pisarzem i jednocześnie zachęcając dzieci do odkrywania tego, co sprawia im radość i rozwijania swoich talentów.

 

Prawdziwa bajka o Kaziku

Kontynuacją literackiej przygody, która zaczęła się w przedszkolu, jest właśnie książka „Afryka Kazika”. Do jej powstania przyczynił się dziadek autora, który opowiedział wnukowi historię o Kazimierzu Nowaku z Poznania, który jako pierwszy na świecie rowerem przejechał Afrykę. – Podróżował konno, łodzią, na wielbłądzie. Niestety, nie zdążył napisać żadnej książki, bo po powrocie z Afryki zmarł i – jak powiedział dziadek – wszyscy o nim zapomnieli. Nie dawało mi to spokoju. Pomyślałem, że muszę coś z tym zrobić. Pobiegłem do biblioteki w Poznaniu i w starych gazetach znalazłem listy, zdjęcia z wyprawy K. Nowaka. Zacząłem to wszystko odtwarzać, czytać, przepisywać, układać i zobaczyłem, że odkrywam zapomnianą historię człowieka – opowiadał pisarz.

Tak powstała publikacja pt. „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”, w której Ł. Wierzbicki zebrał i opracował reportaże K. Nowaka z jego rowerowej wyprawy po Afryce. Napisał do niej również wstęp. Historia dziennikarza, a przede wszystkim męża i ojca, który, chcąc utrzymać rodzinę, bierze los w swoje ręce i 4 listopada 1931 r. wyrusza zdezelowanym, siedmioletnim rowerem na Czarny Ląd, zachwyciła dorosłych czytelników. – Pomyślałem, że musi powstać wersja dla dzieci. Trochę pozmieniałem, nieco ubarwiłem i tak narodziła się bajka „Afryka Kazika” – dodał Ł. Wierzbicki, zastrzegając, że jest to bajka prawdziwa. – Nie zmyśliłem tych przygód. K. Nowak naprawdę miał żonę i dwójkę dzieci, ale nie mógł znaleźć pracy. Postanowił, że weźmie rower, stary aparat fotograficzny i zostanie podróżnikiem, fotografem oraz reporterem. Wymyślił, że pojedzie do Afryki. Przeprawił się statkiem przez morze i dotarł do Trypolisu, a następnie na Saharę – dodał.

Opowiadając o przygodach swojego bohatera, pisarz zwrócił uwagę, że, aby spełnić marzenia, czasami nie potrzebujemy wiele. K. Nowakowi wystarczył stary rower, skibka chleba i aparat fotograficzny, którym zrobił tysiące zdjęć. Ze swojej pięcioletniej wyprawy wysyłał opatrzone fotografiami reportaże i listy. Prasa chętnie je publikowała, płacąc żonie podróżnika honoraria, dzięki czemu Maria Nowak mogła utrzymać siebie i dzieci.

 

I o to chodzi!

Ł. Wierzbicki, przybliżając rowerową eskapadę polskiego dziennikarza po afrykańskim kontynencie, wykorzystywał przeróżne rekwizyty, prezentację multimedialną. Były opowieści o krokodylach, hipopotamach, a także koniach i wielbłądach, na których po zepsuciu roweru przemierzał Czarny Ląd. Nie zabrakło mrożących krew w żyłach historii o przeciekającej łodzi i spotkaniu oko w oko z lwem. 

– Gdy pisałem ostatni rozdział, zastanawiałem się, po co K. Nowak wlókł się na koniec świata. Pięć lat nie było go w domu, wrócił chory, bez pieniędzy. I wtedy przypomniała mi się moja pierwsza podróż do Afryki. Po całodziennej wędrówce po górach Chimanimani marzyłem tylko o tym, by pójść spać. Tymczasem mój kolega Jurek wyciągnął mnie na spacer. Zachodziło słońce, wiatr szumiał w trawach, skały wyglądały niczym z bajki, a nad nami fruwały orły. Gdybym położył się spać, nie zobaczyłbym tego wszystkiego. Podziękowałem za to Jerzemu, na co on odpowiedział: „Bo zawsze, gdy ruszysz przed siebie, spotka cię coś ciekawego”. Zapamiętałem to zdanie i gdy pisałem książkę, uznałem, że będzie pasowało do „Afryki Kazika”, bo przecież o tym jest jego historia. Facet nie miał wiele, a dojechał na koniec świata, poznał przyjaciół, przeżył przygody. I o to właśnie chodzi – podkreślił Łukasz Wierzbicki, przekonując, iż każda podróż, wycieczka, a nawet spacer to okazja do poznawania świata. Trzeba tylko być go ciekawym.

 

Każdy może spełnić marzenia

Gość „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” opowiedział dzieciom też o niezwykłej przyjaźni człowieka ze zwierzęciem. Tę historię opisał w książce „Dziadek i niedźwiadek”. Mowa o niedźwiedziu Wojtku, który podczas II wojny światowej służył razem z Polakami w Armii Andersa. – Był ulubieńcem wszystkich. Najbardziej lubił bawić się w boks i zapasy, ale nigdy nikogo nie skrzywdził – mówił autor książki. 

Po wojnie Wojtek zamieszkał w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu, a jego przyjaciele żołnierze nie zapomnieli o nim. Odwiedzali niedźwiedzia, gdy tylko mogli.

Dzieci wysłuchały też opowieści o bohaterze książki „Ocean to pikuś”, czyli o Aleksandrze Dobie, który jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął samotnie Ocean Atlantycki kajakiem. W dodatku zrobił to trzykrotnie. 

– Skoro Olek przepłynął Atlantyk, Kazik rowerem przejechał Afrykę, a żołnierze wychowali niedźwiedzia, to wy również możecie spełnić wasze marzenia. Nikt inny za was tego nie zrobi – podkreślił na koniec spotkania pisarz.

W podziękowaniu za spotkanie dyrektor Radzyńskiego Ośrodka Kultury Robert Mazurek wręczył Ł. Wierzbickiemu pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” oraz tradycyjną już karykaturę.

DY