Wyższe czynsze w STBS
STBS to spółka miejska, która buduje mieszkania czynszowe i wynajmuje je lokatorom. Działa na zasadzie non profit, co oznacza, że, budując i zarządzając lokalami, nie kieruje się chęcią zysku. Oferta STBS skierowana jest do osób, których nie stać na kupno mieszkania na rynku deweloperskim albo nie mogą lub nie chcą wziąć kredytu na ten cel. Prezes STBS Adam Zawadzki podczas spotkania z mieszkańcami, które odbyło się 3 grudnia w urzędzie miasta, wyjaśniał, że podwyżka ma źródło w dokonanym niedawno bilansie przychodów i rozchodów. Wynikło z niego, iż wpływy z czynszów nie starczają na spłatę zaciągniętych na budowę bloków kredytów i na koszty eksploatacji. - We wszystkich umowach kredytowych bank nakazuje nam pełne zbilansowanie przychodów i kosztów oraz zachowanie ich w ścisłych ryzach finansowych, aby mieć płynność spłaty kredytu i płynność w utrzymaniu należytego stanu budynków - tłumaczył prezes spółki.
Na podwyżkę ma wpływ także wysokość funduszu remontowego. – Obecna stawka 20 gr za m² to kwota całkowicie nierealna, by wykonywać jakiekolwiek remonty. Budynki mają przeciętnie ok. 2 tys. m², a to oznacza, że na każdy z nich mamy 400 zł miesięcznie. Ta kwota nie gwarantuje należytego utrzymania obiektów w takim standardzie i stanie, jakiego byście państwo oczekiwali – podkreślił A. Zawadzki, dodając, że starsze zasoby wymagają poważnych inwestycji: remontów klatek schodowych czy wymiany stolarki okiennej. – Stąd wynikła potrzeba wprowadzenia stawki 60 gr za m². Chciałbym zwrócić uwagę, że w większości wspólnot mieszkaniowych na terenie miasta to kwota 1,20 zł za m², czyli dwukrotnie wyższa – zaznaczył.
Margines bezpieczeństwa
Jak zostały wyliczone podwyżki? Do rzeczywistego kosztu kredytu w wysokości 3,8 zł za m², doliczono 5% marginesu bezpieczeństwa. – Co to daje? Po pierwsze możemy pokazać w banku, że mamy pełne zabezpieczenie i stabilność w spłacie kredytu. W aneksach do umów bank zagwarantował sobie możliwość podnoszenia kwartalnie o 0,3% oprocentowania, z czego skrupulatnie korzysta. Z góry wiemy, że w ciągu roku „ucieknie” nam 1,2%, ale nie wiemy czy tylko tyle, stąd margines 5% – wyjaśniał A. Zawadzki.
O 5% zostały także powiększone koszty eksploatacyjne. Ma to pozwolić na pokrycie w przyszłym roku wydatków związanych ze wzrostem pensji minimalnej oraz niedawnym przejęciem przez spółkę zadań dotyczących utrzymania otoczenia budynków: głównie koszenia trawników i sprzątania.
Po podwyżce stawka czynszu w zależności od bloku ma wynieść ok. 10,4 zł za m². To oznacza, że za 50-metrowe mieszkanie trzeba będzie zapłacić 520 zł miesięcznie. – Po odjęciu kredytu – a chcę podkreślić, że nie są to pieniądze które możemy wykorzystać, jedynie pośredniczymy w przekazaniu ich do banku – zostaje nam 320 zł do gospodarowania zasobami. To nie jest wysoka kwota. Koszty wynajmu i tak są duże niższe niż na rynku komercyjnym – zaznaczył prezes STBS. Dodał, że spółka musi „zbilansować przychody i koszty, bo nie ma z czego dopłacać”. – Sytuacja miasta jest inna, bo może nie wykonać jakiejś inwestycji. W przypadku STBS nie możemy dopłacać z mieszkań komunalnych, z których to pieniędzy musimy rozliczyć się z miastem, i odwrotnie, bo to są zupełnie oddzielne księgowości – zauważył.
Kredyt na 40 lat?
Obecni na spotkaniu mieszkańcy bloków STBS domagali się udostępnienia harmonogramu spłat kredytów zaciąganych na budowę bloków, spłacanych w czynszach. Okazało się, że pożyczka na jeden z bloków na ul. Niepodległości, zaciągnięta w 1998 r., będzie spłacana jeszcze przez 20 lat. – Informowano nas, że to kredyt na 15 lat, potem zostanie tylko sam czynsz, a mieszkania będą ewentualnie do wykupu. Ja już spłacam od 20 lat. Gdzie się podziały nasze pieniądze? – oburzała się jedna z lokatorek.
Prezes STBS tłumaczył, że w umowie kredytowej nie było zapisu o terminie spłaty oraz okresie kredytowania, najpierw odbywała się spłata odsetek, potem kapitału. – Umowy były w międzyczasie aneksowane, co umożliwiło bankowi zmienianie wysokości rat – zauważył A. Zawadzki, dodając, że będzie podjęta próba rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
Mieszkańcy chcieli też wiedzieć, co dzieje się z zyskiem wykazanym przez spółkę. – Mamy lokaty w banku na kwotę 2,7 mln zł. Stanowią one zabezpieczenie, które bank sobie życzy. Są to środki z kaucji, wpłaty najemców, jakie są potrzebne przy rozliczaniu, zdawaniu, zamienianiu mieszkań. Z kolei 1 mln zł ulokowany został w banku, w którym prowadzimy wszystkie rachunki i regulujemy spłaty zobowiązań. Oprócz tego na oddzielny rachunek wpływają wszystkie należności czynszowe – wyjaśniała główna księgowa STBS. – Przymierzamy się także do budowy nowego budynku. Chcemy mieć jak największy udział własny – uzupełnił prezes spółki. Jednocześnie zaproponował utworzenie społecznej rady mieszkańców i wyznaczenie po jednej osobie z każdego bloku, która na bieżąco mogłaby się spotykać z prezesem i radą nadzorczą STBS.
Z kolei na swojej stronie internetowej spółka poinformowała, że od 1 stycznia wprowadza dla najemców internetowy dostęp do kartotek finansowych – aplikację E-kartoteka, która pozwoli w prosty sposób sprawdzić stan salda najemcy oraz wysokość jego opłaty miesięcznej. Pracownicy STBS mają dostarczyć do wszystkich najemców kopertę zawierającą indywidualny login i hasło do internetowego dostępu do aplikacji E-kartoteka wraz z instrukcją pierwszego logowania.
HAH