Historia
Z Białej pod Lwów i Trembowlę

Z Białej pod Lwów i Trembowlę

Jesienią 1674 r. z nieudanej misji pokojowej do Turcji powrócił cześnik podlaski Jan Karwowski. Sułtan turecki, dowiedziawszy się, że Polacy domagają się zwrotu Kamieńca, „wielce się uraził” i nie chciał udzielić posłowi audiencji, a nawet wzdragał się przed przyjęciem listów Jana III.

Wobec posła zachowywano się brutalnie. Karwowski opowiadał potem: „nie został żaden człowiek przy mnie, którego by nie potłuczono i pogardą nie nakarmiono, ani po drwa, ani po wodę wysłać trudno, wszędy pogaństwo na śmierć prawie zabija, z koni mię okradli i ludzi moich”. Pomimo tak cięażkich warunków dzielny Podlasiak zdołał wywiedzieć się, że artyleria sułtańska składała się ze 160 dział polowych „pod każdym po 4 konie” i 5 dział burzących. Zorientował się też, iż Turcy pokładają wielkie nadzieje w pomocy Tatarów krymskich. Cześnik podlaski przywiózł do Żółkwi Sobieskiemu ciężkie warunki pokojowe, przedstawione przez wielkiego wezyra, których król nie mógł przyjąć. Nie ulegało wątpliwości, że Turcy chcieli wymusić bardzo korzystne dla siebie efekty i że na rok następny szykuje się nowa ofensywa wojsk padyszacha.

W tej sytuacji Jan III postanowił skorzystać z pokojowego pośrednictwa tatarskiego, grać na zwłokę i opóźniać działania przeciwnika. Dlatego miesiące wiosenne 1675 r. wypełniły królowi intensywne rokowania z chanem tatarskim Selim Girejem. Korzystając z przerwy w działaniach wojennych, hetman polny litewski M. K. Radziwiłł przybył w kwietniu z Ukrainy do swej rezydencji w Białej Podlaskiej i rozpoczął nowe przygotowania obronne. W czerwcu król z misją pokojową do chana wysłał m.in. wywodzącego się z Lipków tatarskich gen. mjr. Koryckiego (jego krewny otrzyma później nadania w Lebiedziewie i Małaszewiczach). Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy pod koniec czerwca zięć sułtana Ibrahim Szyszman z potężną armią wtargnął na Podole, zmusił chana do zerwania rokowań, a posłów polskich (m.in. Koryckiego) uwięził.

10 lipca odbyła się Rada Senatu pod Jaworowem. Senatorowie podlascy byli bardzo zdegustowani, gdy niektórzy ich koledzy proponowali cofnąć się w głąb kraju. Na szczęście król przekonał ich słowami: „Przestalibyście mię szanować, gdybym za waszym poszedł zdaniem (…). nie próżnujmy. (…) front ode Lwowa z husarii i różnych regimentów gotujmy. (…) ile lasów, tyle chłopstwa i zasadzek”. 15 lipca monarcha zwołał Radę Wojenną, która zatwierdziła jego plan działania.

Tymczasem w kraju zaciągi zbierały się leniwie. W początkach sierpnia król zdołał zgromadzić pod Lwowem zaledwie 3 tys. żołnierzy. Na szczęście nie zawiódł jego szwagier z Białej Podlaskiej, hetman polny litewski M. K. Radziwiłł, który przyprowadził swoje prywatne chorągwie, co prawda w niewielkiej ilości 700-800 żołnierzy, ale o dużej wartości bojowej. Jego przełożony M. Pac wymawiał się, że nie może przybyć, gdyż jeszcze trwa koncentracja. Gdy w połowie sierpnia król zdołał zebrać pod Lwowem około 6 tys. żołnierzy, oddziały litewskie Paca zbierały się dopiero w rejonie Brześcia nad Bugiem. 22 sierpnia wódz turecki skierował swoją awangardę w postaci 10 tys. Tatarów na Lwów, w celu rozbicia gromadzących się tam sił polskich.

Sobieski przygotował plan bitwy, w którym dużą rolę miały odegrać posiłki jego szwagra z Białej Podlaskiej. Początkowo skierował je na drogę do Bóbrki. Umieszczenie na drodze bobreckiej Radziwiłła ubezpieczało kraniec prawego skrzydła i tył obozu polskiego. Była to bowiem cała jazda litewska w ilości co najmniej 5-6 chorągwi. Sobieski chciał dać szwagrowi możliwość dłuższego samodzielnego oporu. Natomiast gen. mjr Korycki bronił od bezpośredniego wdarcia się Tatarów w lukę między Radziwiłłem a obozem. Gdy król zorientował się, że nic nie grozi od strony Bóbrki, posłał rozkaz Radziwiłłowi, aby wracał do głównego odwodu na gościniec gliniński. W oczekiwaniu na niego Jan III, licząc się z walką na wąskiej przestrzeni, polecił towarzyszom husarskim wziąć krótsze dzidy kozackie, swoje zaś kopie oddać pocztowym, a następnie tak uzbrojoną czeladź husarską umieścił u podnóża i na stokach wzgórza między 2 wąwozami. Tatarzy, onieśmieleni pojawieniem się nowych oddziałów, i to husarii, nie zdecydowali się na ruch ku drugiemu wąwozowi. Dało to Sobieskiemu możność spokojnego doczekania się chorągwi litewskich. Po około 2 godzinach, mimo poważnych przeszkód terenowych, przycwałował pan na Białej. Z chwilą jego przybycia król dysponował znaczną masą uderzeniową kawalerii 1500-2000 ludzi. To zadecydowało o wyniku. Potężne uderzenie głębokiej kolumny husarii i pancernych pod osobistym dowództwem Sobieskiego zepchnęło od razu ordę i po półgodzinnym, zaciętym zmaganiu zmusiło Tatarów do ucieczki. Po drodze rzucali siodła, łuki, strzały, bułaty i wszystko to, co ich obciążało.

24 września oddziały Radziwiłła i inne oddziały podlaskie razem z królem ruszyły na odsiecz Trembowli. Musiały się przeprawiać wpław przez rzeki Strypę i Seret, gdyż po deszczach woda potężnie wezbrała. Po naradzie wojennej pod Litatynem postanowiono opanować most turecki pod Żwańcen na Dniestrze i przeciąć drogę odwrotu armii tureckiej. Gdy podczaszy mielnicki Franciszek Kobyłecki zagarnął 3 tys. wołów i prowiant turecki, który prowadzono do okupowanej twierdzy w Kamieńcu Podolskim, Turcy zwinęli oblężenie Trembowli (broniła się resztkami sił) i wycofali się za Dniestr.

30 października w obozie nad Zbruczem odbyła się narada senatu, w której udział wzięli wojewoda podlaski W. Leszczyński i kasztelan podlaski K.Łużecki. Obradom przewodniczył triumfator z Białej Podlaskiej hetman M. K. Radziwiłł. Uchwalono zwołać sejm koronacyjny na początku 1676 r.

Józef Geresz