Z kłem na terrorystę
Przed kilkoma dniami w Londynie doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły dwie osoby, a kilka zostało rannych. Ofiar mogłoby być więcej, gdyby nie odważna postawa kilku przechodniów, którzy zatrzymali zamachowca. Jednym z bohaterów był pan Łukasz, polski kucharz pracujący w Londynie, który zatrzymał nożownika przy pomocy, jak donosiły brytyjskie media, kła narwala. Dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli przeczesać wyszukiwarek, wyjaśnienie: narwal to krewny wieloryba. Cechą wyróżniającą zwierzęta jest pojedynczy kieł. Do zdobycia wyłącznie na czarnym rynku, ponieważ handel kłami narwala jest nielegalny praktycznie na całym świecie. Wszystko w celu ochrony tych unikalnych zwierząt przed wyginięciem. Skąd Polak wziął kieł narwala? Trzeba opisać przebieg zdarzenia. Atak rozpoczął się w budynku, gdzie odbywała się konferencja. Polak w tym czasie czyścił szklanki w pomieszczeniach znajdujących się w piwnicy restauracji. Kiedy usłyszał krzyk, pobiegł na górę.
Na miejscu zobaczył mężczyznę uzbrojonego w dwa noże. Pan Łukasz zdjął ze ściany kieł narwala i ruszył na zamachowca. Terrorysta wybiegł z budynku i skierował się na most londyński. Tam do walki z napastnikiem stanęło trzech śmiałków, wśród których był kucharz z Polski. Terrorysta miał na sobie kamizelkę z ładunkami wybuchowymi. Po wszystkim okazało się, że to była atrapa, o czym pan Łukasz nie mógł wiedzieć. Sam otrzymał kilka ciosów nożem i trafił do szpitala.
Przy okazji brexitu dużo mówiło się o zalewającej Wielką Brytanię fali imigrantów. Nasi rodacy, mimo iż słyną z pracowitości, są uważani za zagrożenie dla miejsc pracy dla rodowitych Anglików. A tu, proszę, niespodzianka, Polak zechciał przelewać krew za Londyn. Nagle brytyjskie media zaczęły chwalić naszych rodaków. I to nie za umiejętność naprawiania kranów. Nawet zaczęto parafrazować słynne słowa: „Ci cholerni Polacy znów ratują Londyn!”, które stały się synonimem wysokich umiejętności pilotów z Dywizjonu 303 podczas bitwy o Anglię. Pan Łukasz zrobił kłem narwala więcej dla wizerunku naszego kraju w świecie niż Polska Fundacja Narodowa za setki milionów złotych. Oby tylko nie dostał żadnej kary za posługiwanie się w miejscu publicznym niebezpiecznym narzędziem, którym to pogonił uchodźcę ubogacającego Londyn. Jednocześnie przydałaby mu się ochrona, bo skoro jego dane personalne są wszystkim znane, wcześniej czy później mogą upomnieć się o niego koledzy zamachowca. Gdyby zaś chciał wrócić do Polski, mógłby spokojnie prowadzić zajęcia dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Tylko nie wiem, czy przy wykorzystaniu tego konkretnego narzędzia, wszakże kieł to po angielsku… „tusk”.
Kinga Ochnio