Diecezja
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Z księdzem pod żaglami

Praca z młodzieżą wymaga zaproponowania jej ciekawego zajęcia. Ks. Marcin Todorski z parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Maciejowicach postanowił utworzyć harcerską drużynę żeglarską.

Warunki ku temu były wyśmienite. Ks. Marcin jest harcerzem. Ponadto ma patent żeglarskiego sternika. W pobliżu Maciejowic znajduje się zaś jezioro Oblin. Dla dzieci szykowała się więc nie lada gratka. Z pomocą przyszedł Grzegorz Wierzbicki, przyjaciel duszpasterza, który z całego serca popierał ideę propagowania żeglarstwa wśród młodzieży. Ba, nawet zaoferował korzystanie z własnego jachtu, który stacjonował na jeziorze. – Żeglarstwo jest sportem wymagającym. Pomyślałem, że wartości harcerskie plus wymagania, jakie stawia żeglarstwo, pomogą młodemu człowiekowi w pracy nad swoim charakterem. A na człowieczeństwie budujemy chrześcijaństwo – wspomina ks. Marcin.

Tak powstała 81. Żeglarska Drużyna Harcerska w Maciejowicach, będąca jedyną tego rodzaju w Hufcu „Orłów” ZHP Garwolin.

Lekcje wielkiej wody

Najpierw były szkolenia i praca na sucho. Następnie grupa adeptów sztuki żeglarskiej pływała po jeziorze Oblin na użyczonym przez pana Grzegorza jachcie klasy „Pegaz”. Podczas ubiegłorocznych wakacji drużyna uczestniczyła w 2-tygodniowym obozie żeglarskim, pływając po Mazurach, a konkretnie północnej części Wielkich Jezior – od jez. Święcajty przez Mamry po Giżycko. Okrętowali w Węgorzewie, Sztynorcie i Giżycku. Była to pierwsza lekcja wielkiej wody, która zapewniła młodzieży wiele niezatartych wrażeń. Nauczyła ich odpowiedzialności i pracy w zespole.

A ponieważ w tym roku Hufiec organizuje obóz międzynarodowy, żeglarze z Maciejowic zrezygnowali z własnego. Włączyli się do prac i jako drużyna żeglarska będą odpowiedzialni za wszelkie imprezy związane z wodą, a po Oblinie ze skautami cudzoziemcami pływać mają na własnym jachcie klasy „Omega” oraz wspomnianym „Pegazie”. Przewidziane są też wojaże po Zalewie Zegrzyńskim, gdzie zostaną wyczarterowane jachty dla harcerzy, a maciejowicka drużyna, na zasadzie kadry, będzie odpowiedzialna za obsługę tych jachtów.

Nauka szacunku dla morza

Przed harcerzami jeszcze wiele lekcji, ale ich szef zmagał się już ze szkwałem i sztormem. -W czasie kursu na patent sternika, a było to na wodach naszego Bałtyku, wiał bardzo słaby wiatr, a z nieba lał się żar – opowiada ks. Marcin. – W pewnym momencie nadszedł bardzo silny szkwał. Jacht praktycznie leżał na wodzie, a my musieliśmy walczyć z żaglem, by go wyluzować, bo liny się zaklinowały. Pomimo zdenerwowania, udało się opanować sytuację. Nauczyło to nas, że morze zawsze może sprawić niespodziankę i że zawsze trzeba być przygotowanym na nieoczekiwane zdarzenia – potwierdza. Ksiądz sternik także drugą   przygodę będzie pamiętał do końca swego życia. Jako pierwszy oficer płynął z załogą po Morzu Północnym. Nagle nadszedł sztorm. – Ekstremalna sytuacja odsłoniła potencjał i możliwości wszystkich członków załogi. Zweryfikowała umiejętności i odporność na stres żeglarzy. Fale zalewały jacht. Ten spadał z fali i uderzał o wodę. Chwile grozy przeżywała wtedy cała załoga. Nie myślałem, że to będzie koniec, ponieważ jacht morski jest tak skonstruowany, by sztorm wytrzymać – wyjaśnia, dodając, iż moment krytyczny nastąpił, gdy „stracili” silnik. – Do czasu aż udało się nam postawić żagiel, byliśmy w totalnym dryfie. Gdyby któraś z fal obróciła nas bokiem, moglibyśmy się przewrócić. Kiedy po sztormie rozmawiałem z załogą, okazało się, że wszyscy zastanawiali się już, czy nie poprosić o spowiedź – wspomina duszpasterz.

Mówiąc o swoich podopiecznych, chwali ich za ciekawe pomysły. Zaś jako przykład podaje wejście do portu w Sztynorcie. Żeglarze z Maciejowic wymyślili, że wpłyną do portu dwoma jachtami związanymi burtami. I kiedy zbliżali się, wszyscy na lądzie wstali, myśląc, w co uderzą. Nie doczekali się, ponieważ jachty zostały wprowadzone bezkolizyjnie. Zapytany, dlaczego zdecydował się na założenie drużyny środowiskowej, ks. Marcin tłumaczy, że daje ona możliwość skupiania młodzieży przez cały cykl nauki. – Trzon załogi stanowią gimnazjaliści, ale jest też piątka licealistów i dwoje studentów. Założenie przy parafii drużyny wielopoziomowej, daje nadzieję, że nie stracimy z młodzieżą kontaktu, kiedy ta kończy szkołę – zdradza ks. Marcin.

Waldemar Jaroń