Komentarze
Z lwicą za kierownicą

Z lwicą za kierownicą

Jeden ze styczniowych wieczorów. Nagle ciszę za oknem przerywa dźwięk samochodowego klaksonu. Najpierw krótki, potem coraz dłuższy, wskazujący na coraz większe zniecierpliwienie kierowcy.

Wyglądam przez okno. I już mam pełny obraz sytuacji. Parking przed blokiem wypełniony po brzegi. Oprócz aut stojących na wyznaczonych miejscach, kilka kolejnych zawadza kołami o krawędź chodnika prowadzącego do klatek schodowych. Lokalizuję, że dźwięk pochodzi z jednego z samochodów zaparkowanych w poprzek. Powód? Auto z powodu braku miejsca stojące na środku drogi skutecznie blokuje wyjazd. Dźwięk klaksonu robi się coraz bardziej nieznośny. Nikt nie reaguje. Oprócz sąsiadki, która na pytanie ciężarnej kobiety chcącej wyjechać z parkingu swoim oplem odpowiada, że nie wie, kto jest właścicielem zawadzającej dacii. Pani od opla nie daje za wygraną. Po kilku minutach na miejscu zdarzenia zjawia się sprawca zamieszania - właścicielka dacii. To, że się pojawia, słyszę po głośnej wymianie zdań między obiema kobietami.

Nie wiem, jaki był punkt zapalny, ale do moich uszu dochodzą głównie inwektywy z obu stron. W skrócie: właścicielka dacii poleca pani od opla „d…mać na piechotę”, bo to, że „ma brzuch” wcale nie oznacza, że jej „wszystko wolno”. Ciężarna właścicielka opla nie pozostaje dłużna i pani od dacii każe „wyp…dalać”. Sytuację próbują załagodzić na zmianę partnerzy obu pań („Daj spokój”, „Wsiadaj”, „Jedźmy już”). Całe szczęście, bo dosłownie sekundy dzieliły panie od przejścia do rękoczynów.

Jestem w szoku. Do tej pory wydawało mi się, że to raczej mężczyźni wykazują bardziej agresywne zachowania za kółkiem i to ich łatwiej wyprowadzić z równowagi. Ale żeby kobiety?

– To wszystko przez facetów – stwierdza bez namysłu koleżanka, kiedy opowiadam jej o incydencie. – Teraz kobiety muszą być twarde, przepychać się łokciami, zwyciężać i udowadniać wszystkim, że są silne. We współczesnej walce o ogień mężczyźni są, używając militarnej nomenklatury, w odwrocie, a kobiety w natarciu. A że dodatkowo przytłaczają je domowe obowiązki, dają upust złości i frustracji. Rozumiesz?

Przyznaję, że nie bardzo. Okazuje się jednak, że moje stereotypowe myślenie jest już od dawna nieaktualne. Przeprowadzone badania naukowe dowodzą, że za kierownicą właśnie kobiety są nastawione bardziej bojowo niż mężczyźni. To ponoć panie rzucają takimi tekstami, przy których: „Jak jedziesz, debilu?” to pieszczota dla uszu. Zazwyczaj jednak nie są na tyle odważne, żeby wychodzić z auta i rozpoczynać atak fizyczny. Serio?

A powód takich zachowań? Według badaczy, to pierwotne instynkty, które każą kobietom chronić swoich bliskich – także przed ryzykownymi manewrami na drodze, których dopuszczają się inni.

Tak, tak, u wspomnianych pań na pewno górę wziął instynkt pierwotny. Bardzo pierwotny…

Kinga Ochnio