Z mąki, wody i… modlitwy
Najczęściej są białe, zawsze kruche i bardzo cienkie. Mają kształt mniejszych i większych prostokątów. Na każdym znajduje się wizerunek nawiązujący do tematyki Bożego Narodzenia. Właściwie nie mają smaku. 24 grudnia nie może ich zabraknąć na stole. Bo to od połamania się nimi rozpoczyna się w polskich rodzinach wieczerzę wigilijną. Nazwa „opłatek” pochodzi od łacińskiego „oblatum” i oznacza to, co podarowane; dar ofiarny. Sam zwyczaj obdarowywania się chlebem wywodzi się z czasów pierwszych chrześcijan. Pieczywo specjalne, przypominające dzisiejsze opłatki, a zastępujące podczas Eucharystii przaśny chleb, pojawiło się w kościołach katolickich w X-XI w.
W Polsce pod koniec XVIII w. wytworzyła się tradycja dzielenia się opłatkiem w wieczór wigilijny. Dla jednych jest to symbol miłości i pojednania, dla innych – pokoju i dobra. Wincenty Pol nazwał go w wierszu „Pieśń o domu naszym” „anielskiego chleba kruchami”, a ks. Jan Twardowski w wierszu „O opłatku” podkreślał, że: „Cieniutki, cichy, biały jak śnieg. Czasem pachnie choinką, ale nie zawsze. Kiedy go połamię, zapach zostaje jeszcze na talerzyku, jak zapach suszonych kwiatów na bibule. Pachnie najprościej, jak chleb…”.
Ponad pół wieku
W średniowieczu wypiekaniem opłatków zajmowały się klasztory. Z czasem przywilej ten otrzymywali świeccy katolicy. Dziś wyrobem „anielskiego chleba” zajmują się różni producenci. Często jest to proces całkowicie zautomatyzowany – od mieszania ciasta aż do pakowania gotowego produktu. W diecezji siedleckiej od ponad pół wieku wypiekiem opłatków, komunikantów i hostii zajmują się ss. sakramentki. – Robimy to dokładnie od 58 lat, czyli od kiedy w Siedlcach istnieje klasztor. Zostałyśmy przyjęte przez bp. Ignacego Świrskiego m.in. pod warunkiem, że będziemy wypiekać opłatki i komunikanty dla całej diecezji – mówi s. M. Elżbieta OSBap, matka przełożona siedleckich sakramentek.
„Zdrowaśki” odmierzają czas
Na dobre sezon w przyklasztornej opłatkarni rozpoczyna się latem, bo niektóre parafie odbierają opłatki już w październiku. Ile sztuk przed świętami wypiekają siostry? – Tysiące. Jednak dokładnie nie potrafię zliczyć – przyznaje s. Elżbieta. – Pracy jest mnóstwo. Nasza wspólnota, niestety, mocno się podstarzała i nie dajemy rady wszystkiego zrobić same. Tymczasem trzeba zająć się chorymi siostrami, wypełnić obowiązki duchowe, które zajmują nam dziennie ok. siedmiu godzin. Dlatego o pomoc w pieczeniu opłatków musiałyśmy poprosić dwie świeckie panie – dodaje, podkreślając, iż zakonnice pieką właściwie w każdej wolnej chwili. – I choć czasami brakuje sił, to jest radość, że ten „biały chleb” pojawi się na stole wigilijnym, aby przynieść miłość, pokój i zgodę. O to się modlimy, gdy przygotowują opłatki. Aby Jezus połączył wszystkich dzielących się „anielskim chlebem” swoją miłością, aby pomógł się pogodzić skłóconym, a tam gdzie miłość panuje, aby ją pomnożył – opowiada s. Elżbieta, zapewniając, iż każda porcja opłatków jest przez siostry omodlona, a niektóre z sakramentek poprzez odmawianie „zdrowasiek” odmierzają czas pieczenia.
Teoria wydaje się prosta
Opłatki powstają według obowiązującej od lat receptury. Potrzebna jest mąka pszenna najwyższej jakości, która sprowadzana jest z jednego sprawdzonego źródła, oraz zimna woda. – Z tych dwóch składników wyrabiamy ciasto. Nie dodajemy żadnych ulepszaczy – zaznacza matka przełożona.
Sztuka wypiekania opłatków wydaje się prosta, ale to tylko pozory. Trzeba bowiem wiedzieć, ile wody wlać do odpowiedniej ilości mąki, jak długo mieszać przygotowywaną do pieczenia masę. To bardzo ważne, aby powstała odpowiednia konsystencja bez najmniejszej grudki. Wreszcie – w jakiej temperaturze i jak długo wszystko należy piec. Siostry używają do tego elektrycznych maszyn. Przypominają one urządzenia do gofrów. Ciasto wylewane jest na dolną, gładką część maszyny i przyciskane górną, gdzie znajduje się wygrawerowany bożonarodzeniowy wzór, który pozostanie na opłatku. W międzyczasie trzeba usunąć nadmiar wyciekającego z urządzenia ciasta i pilnować, by znajdujący się w środku „biały chleb” się nie przypalił. A o to nietrudno, jeśli termostaty nastawione są na zbyt wysoką temperaturę. Nie może być ona także za niska, gdyż wówczas ciasto będzie niedopieczone. – Maszyny, na jakich pieczemy, mamy od początku, czyli od 58 lat. I choć dwa lata temu i w ubiegłym roku przeszły generalny remont, stają się niewydajne i powoli odmawiają posłuszeństwa. Dlatego musimy zastanowić się nad kupnem nowych. Niestety, obecnie nas na to nie stać – oświadcza s. Elżbieta.
Gdy opłatek jest upieczony, trzeba delikatnie go wyjąć, uważając, by się nie złamał. Nie można od razu go wycinać, gdyż jest bardzo kruchy. Musi najpierw poleżeć na półce w pomieszczeniu z nawilżonym powietrzem. Dopiero gdy zmięknie, długimi nożycami obcina się boki, pakuje, układa i wysyła.
Warto nawet dla jednego
„Biały chleb” od siedleckich sakramentek trafia nie tylko do znajdujących się na terenie diecezji parafii, ale również poza jej granice, oraz do różnych instytucji, jak np. szkoły, przedszkola, urzędy miast i gmin. I choć siostry przyznają, że pieczenie do łatwych nie należy, zwłaszcza że brakuje rąk do pracy, to warto to robić. Nawet jeśli z tych tysięcy sprzedanych opłatków tylko jeden miałby przynieść w jednej rodzinie pokój i zgodę. Dlatego gdy podczas tegorocznej wieczerzy wigilijnej będziemy łamać się „białym chlebem”, wspomnijmy z wdzięcznością też o tych, których ręce go wypiekły, usta omodliły, a serca „owinęły” dobrymi życzeniami.
MD