Z miłości do Chrystusa
Imię Dolindo w dialekcie neapolitańskim oznacza cierpieć. Cierpienie było znane ks. Ruotolo już od dzieciństwa... Był maltretowany przez ojca, cierpiał niesamowity głód, zimno, ubóstwo. W szkole wyśmiewany, a w seminarium traktowany jak popychadło przez swojego przełożonego. „Ks. Dolindo przez wiele lat odbierał cios za ciosem. Za każdym razem jednak wyznawał bezgraniczną miłość do Kościoła i jego członków, którzy go ewidentnie krzywdzili” - pisze Joanna Bątkiewicz-Brożek w drugiej części bestsellerowej biografii o. Dolindo „Moja misja trwa”. „Najpierw bowiem Zgromadzenie Świętego Wincentego a Paulo, w którym o. Dolindo przyjął święcenia kapłańskie, wyrzuciło go na bruk.
Z niepublikowanych listów mistyka do przełożonych (nie było ich dotąd nawet w dokumentacji procesowej) oraz przechowywanych w tajnym archiwum Watykanu listów wincentyjskiego wizytatora ks. Dolindo wynika, że jego wydalenie ze zgromadzenia było i jest… nieprawomocne” – dodaje autorka.
Po procesie przed Świętym Oficjum, który był jednym z najdłuższych i najcięższych w skutkach w historii tej instytucji, o. Dolindo został zawieszony w obowiązkach kapłana, był wytykany na ulicy, odrzucony przez rodzinę. Choć bardzo dużo wycierpiał, nigdy nie użalał się nad sobą, a każde cierpienie oddawał Chrystusowi. Przetrwał dzięki temu, że wszystko, co się wydarzało, przyjmował jako wolę Bożą. „Cierpienie przygniata człowieka w chwili, gdy go dopada, ale w swoim czasie odnawia ludzkie serce” – mawiał ks. Ruotolo.
„O. Dolindo w swoich tekstach pisał, że oddał się jako ofiara za Kościół. Jezus odpowiedział mu wprost pewnego dnia: «Przyjąłem twoją ofiarę». ...
HAH