Z miłości do Siedlec
Promocja tej wyjątkowej publikacji odbyła się 9 czerwca w siedzibie Archiwum Państwowego w Siedlcach. Datę wybrano nieprzypadkowo. Tego dnia bowiem archiwa na całym świecie obchodzą swoje święto.
– To szczególny czas z dwóch względów. Po pierwsze promujemy niezwykłą książkę. Po drugie mamy Międzynarodowy Dzień Archiwów. Z tego względu przygotowały one w całej Polsce wiele różnych eventów, ale chyba żadne takiego, jak my – podkreślił dr Grzegorz Welik, dyrektor siedleckiego AP. Następnie powitał gości, m.in. rodzinę autorki – Stefanię Egierszdorff, prof. Marka Czaplińskiego, Andrzeja Tabiszewskiego.
Wyjątkowa publikacja
Jak zaznaczył szef AP, publikacja jest wyjątkowa m.in. dlatego, że choć autorka pisze o czasach tragicznych dla Polski, bo o II wojnie światowej i władzy sowieckiej, robi to z taką miłością, z jaką nikt jeszcze o Siedlcach nie napisał. Prezentacja wspomnień A. Chrzanowskiej to zasługa sędziego Witolda Oknińskiego, który od lat bada dzieje siedleckiego wymiaru sprawiedliwości, czego owocem są kolejne prace o jego przedstawicielach. – Od tego właśnie zaczęła się moja znajomość z autorką „Tęsknoty za Siedlcami”, która jest córką siedleckich prawników – Zygmunta Chrzanowskiego i Aleksandry z Egierszdorffów. Pani Agnieszka od lat mieszka we Wrocławiu, dlatego skontaktowanie się z nią nie było łatwe. Przez autora książki pt. „Z dziejów ziemi łosickiej” dr. G. Welika, poświęconej zasłużonym dwóm ziemiańskim rodom Chrzanowskich i Frankowskich, próbowałem odnaleźć rodzinę Chrzanowskich, o której wiedziałem, że przeniosła się do Wrocławia. Udało mi się nawiązać kontakt z prof. Czaplińskim, wykładowcą Uniwersytetu Wrocławskiego. To właśnie od profesora dostałem telefon do pani Agnieszki – opowiadał W. Okniński. – Kiedy pisałem biogram jej dziadka Aleksego i ojca Zygmunta, wybrałem się do Wrocławia. Tak się poznaliśmy – dodał. Dzięki sędziemu wspomnienia A. Chrzanowskiej trafiły jako dar do zbiorów siedleckiego AP, które wraz Fundacją Rozwoju Badań Regionalnych Sigillum i Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych są wydawcami książki „Tęsknota za Siedlcami”. – Jest ona ciekawa i jedyna w swoim rodzaju przez to, że w przeciwieństwie do wielu publikacji dotyczących naszego miasta, w których tekst jedynie uzupełnia zdjęcia, w książce pani Agnieszki na plan pierwszy wybija się słowo, wspomnienia o Siedlcach i ludziach, których już nie ma, lecz powracają dzięki autorce. Oczywiście są też i fotografie. Jednak stanowią one dopełnienie tej pozycji – przypomniał sędzia, który opracował wspomnienia A. Chrzanowskiej. – Pani Agnieszka kończy swoją książkę stwierdzeniem: „W Siedlcach nawet niebo jest inne”. W jej pamięci to miasto pozostało wyjątkowe – zwrócił uwagę W. Okniński.
Niestety autorka nie mogła wziąć udziału w promocji. Jednak napisała krótki list, który odczytała S. Egierszdorff. Następnie fragmenty książki odczytała aktorka Teatru Es Anna Kasjaniuk.
Oczami dziecka
„Tęsknota za Siedlcami” to opowieść o losach inteligencji siedleckiej przed, w czasie i po II wojnie światowej. Jednak nie tylko siedleckiej. Na kartach pojawia się również znany polski historyk literatury prof. Wacław Borowy, który był ciotecznym bratem mamy autorki – Aleksandry z Egierszdorffów Chrzanowskiej. Doktoryzował się pod kierunkiem dziadka Agnieszki prof. Ignacego Chrzanowskiego, również historyka literatury polskiej, który w 1939 r. został aresztowany przez Niemców wraz z innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego, a następnie w 1941 r. zmarł na zapalenie płuc w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.
Niezwykle ważną częścią „Tęsknoty za Siedlcami” są wspomnienia z czasów II wojny światowej. A. Chrzanowska miała wówczas pięć lat. Opisując tamte czasy, zastrzega, że z sierpnia i września 1939 r. doskonale pamięta tylko pewne wydarzenia. Właśnie wtedy opuściła wraz z rodziną kamienicę przy ul. Kilińskiego 12, gdzie mieszkała od urodzenia. „Któregoś już wojennego dnia po południu mama poszła na dworcową pocztę i zabrała mnie ze sobą. Wkrótce rozpoczęło się bombardowanie, przy czym Niemcom specjalnie chodziło o zniszczenie dworca i torów, bo Siedlce były ważnym węzłem kolejowym. Kiedy nalot się skończył, miałyśmy duże trudności z powrotem do domu, ponieważ trzeba było obchodzić ogromne leje po bombach, powyginane tory i gruzy ze zniszczonych budynków” – to tylko jeden z wielu opisów Siedlec z czasów wojny. W innym z kolei czytamy: „Rano gospodarz zawiózł nas do miasta. Jechaliśmy z kłopotami, bo na ulicach leżał gruz, czasem całe duże fragmenty budynków, powalone drzewa i wszędzie szkło. Dom, w którym mieszkała ciocia Irenka przy ul. Piłsudskiego, był cały, ale bez szyb w oknach, a ściany zewnętrzne zostały w wielu miejscach uszkodzone odłamkami. (…) Od spotkanych znajomych mama dowiedziała się, że naszego domu już nie ma”. Wspomnienia A. Chrzanowskiej z tego czasu to opowieść o wojnie widzianej oczami kilkuletniego dziecka, które przeżyło tzw. kocioł, czyli zasadzkę urządzoną w mieszkaniu przez gestapowców. Jej celem było aresztowanie ojca bohaterki, a wraz z nim wszystkich przekraczających próg tego lokalu. To opowieść dziecka, które widziało, jak funkcjonariusze UB aresztują ukochanego tatę: „Szarpali go, żądali jakichś dokumentów, zaprowadzili do naszego pokoju na górę i wtedy zobaczyłam go po raz ostatni. Podbiegłam, żeby się przytulić, ale kiedy mnie objął, ubek wyrwał mnie z jego rąk i rzucił na podłogę”.
W kobietach siła
Niezwykle poruszające są też opisy wydarzeń z lata 1944 r., kiedy to przez Siedlce przechodził front i wielu mieszkańców opuszczało miasto, udając się m.in. do pobliskich wiosek. Rodzice dziesięcioletniej wówczas A. Chrzanowskiej wynajęli domek w Rakowcu. Jednak i tam nie było spokojnie. „Kiedy rano jedliśmy śniadanie, nadleciały sowieckie samoloty. (…) Te pierwsze samoloty były bardzo zwinne, leciały nisko, widać było twarze pilotów, którzy strzelali w kierunku ziemi. Potem słyszeliśmy coraz głośniejszy ponury warkot, nadlatywały nad nasze Siedlce bombowce. (…) Wszyscy w pośpiechu zabieraliśmy, co było pod ręką i biegli do lasu. Cały czas słyszeliśmy warkot lecących nad nami samolotów. (…) Schronów było trzy, a ludzi kilkunastu.
Autorka opisuje też lata powojenne, kiedy wraz z matką musiały sobie radzić w ówczesnej rzeczywistości. Było to o tyle trudne, gdyż Aleksandra Chrzanowska została uznana przez władze stalinowskie za „niepoprawną politycznie”, w związku z czym nie mogła pracować w wyuczonym zawodzie prawnika. Ze strachu przed represjami ze strony komunistów zatrudnienia odmawiano jej też w urzędach, a nawet sklepach. Mimo to nie załamała się, bo „Tęsknota za Siedlcami” to opowieść o silnych kobietach, niepoddających się przeciwnościom losu; o rodzinie i przyjaźniach, których więzów nie potrafiła rozerwać ani wojna, ani śmierć.
Gdzie było „Palermo”?
Wreszcie na kartach wspomnień A. Chrzanowskiej znajdziemy obraz życia codziennego Siedlec z lat 30 i 40 XX w. Są tu m. in. opisy budynków, mieszkań, sklepów, środków transportu, życia towarzyskiego elit i dziecięcych zabaw na podwórkach. Dzięki lekturze dowiemy się, że przy ul. Piłsudskiego, między sądem a pocztą, znajdował się sklep „Palermo”, w którym można było kupić najlepsze ciastka. Przeczytamy też, co sprzedawano na rynkach przy ul. Świętojańskiej czy ul. Targowej, w jaki sposób przechowywano jedzenie w czasach, gdy nie było lodówek, i co to takiego „polska ostryga”. Poznamy też ówczesne trendy obuwnicze i nazwisko najlepszego szewca w mieście. Był nim niejaki Stanisław Przybyłko, mający swój zakład przy ul. Kochanowskiego, gdzie powstawały buty „bardzo piękne, wygodne, czasami wierzch był dwukolorowy”.
„Tęsknota za Siedlcami” to także, co podkreślił we wstępie publikacji dr G. Welik, ważne źródło historyczne, dzięki któremu możemy poszerzyć swoją wiedzę nie tylko o dziejach Siedlec i regionu, lecz również o losach Polaków w trudnych czasach wojennych i powojennych. Dla mnie wspomnienia A. Chrzanowskiej to podróż w przeszłość, jakiej nie znałam. Podróż niezwykle pasjonująca, która sprawia, że dostrzegamy, iż rzeczywiście niebo nad Siedlcami jest zupełnie inne. Wyjątkowe. Moim zdaniem „Tęsknota za Siedlcami” to najlepsza publikacja o mieście, jaką przeczytałam. Gorąco polecam!
MD