Z miłości do tradycji i kultury
Areną ponadgodzinnego widowiska była sala gimnastyczna Szkoły Podstawowej nr 1. Przed rodzimą publicznością swoimi umiejętnościami pochwaliła się 140-osobowa reprezentacja tancerzy. Mimo że młodzi artyści nie wystąpili w pełnym składzie, i tak wywarli na publiczności oszałamiające wrażenie. Okazji do braw i zachwytów nie brakowało już od pierwszych chwil koncertu. W dostojnym „Polonezie Miechodmucha” z opery „Krakowiacy i Górale” K. Kurpińskiego widzów powitali najstarsi tancerze. W tym utworze grupa wystąpiła po raz pierwszy. Całkowitą nowością był również kujawiak z oberkiem. - Do tej pory tańczyliśmy go w parze solowej - mówi kierownik artystyczna DZTL Małgorzata Franczak.
– Dziś zdecydowaliśmy się na układ w dziesięciu parach. Zaledwie trzy tygodnie przed koncertem udało nam się dopracować ostatnie szczegóły – dodaje.
Efekt prób wypadł niesamowicie. Widzowie długo oklaskiwali chłopców wykonujących obroty w przyklęku, skaczących tzw. kabriolkę albo przerzucających partnerkę na wysokości własnej głowy. Do tego powszechne uznanie budziły stroje. Szlacheckie kontusze chłopców i wytworne stroje dziewcząt cieszyły oko tak publiczności, jak i samych tancerzy.
Każdy taniec pojmują w lot
Także najmłodsi mieli swój czas podczas karnawałowego koncertu. 18 par pierwszo- i drugoklasistów w pewnym momencie dosłownie wtargnęło na scenę. Ich tańce wielkopolskie i nowo poznane zabawy śląskie podbiły serca publiczności. Żywiołowych reakcji nie brakowało. Ale nie można się temu dziwić, bo dzieci są niezwykle zdolne i ambitne, na co zwraca uwagę ich instruktorka. – Jestem z nich bardzo dumna. Całego układu nauczyły się w ciągu zaledwie jednego semestru. Zwykle zabiera im to cały rok szkolny – podkreśla M. Franczak.
Przyglądając się roztańczonym maluchom, nie sposób było nie zwrócić też uwagi na stroje. Wszystkie nawiązywały do tradycji prezentowanego regionu, a przy okazji historii samego zespołu. Niektóre kostiumy miały bowiem po 50 lat.
Pieśń „popłynęła” po sali
Taneczne popisy młodzieży nie były jedynym elementem koncertu. Całość dopełniała muzyka grana na żywo przez kapelę „Rykowiacy”. Zdaniem kierownik DZTL należą im się szczególne wyrazy uznania. – Za ich pracę nikt nie płaci, a wszystko robią z miłości do kultury i tradycji – zauważa M. Franczak.
Przy dźwiękach kapeli zaśpiewał też chórek złożony z uczennic ryckiej „jedynki”, które – choć nie w komplecie – wystąpiły w tradycyjnych przyśpiewkach ludowych i partiach solo.
Na zakończenie wszyscy razem wykonali pieśń „Płynie Wisła, płynie”. Znaną melodię podchwyciła też publiczność i z sali popłynął jeden wspólny, chóralny śpiew.
Zgrana i koleżeńska grupa
Celem karnawałowego koncertu było podsumowanie pierwszego półrocza kolejnego roku działalności zespołu. Zdaniem jego kierownik przez ten czas wydarzyło się wiele dobrego. – Chociaż byliśmy po jubileuszu 50-lecia, nie spoczęliśmy na laurach. Dzieci dalej się rozwijały. Każda grupa poznała jeden, a nawet dwa nowe tańce – zaznacza pani Małgorzata.
Efekt ciężkiej pracy widać było po gorącym przyjęciu widowni. Młodych wykonawców oklaskiwali nie tylko najbliżsi, ale również byli członkowie DZTL. Na ich obecność zwróciła szczególną uwagę dyrektor szkoły. – Co roku widzę, jak naszym absolwentom trudno jest rozstać się z zespołem. Dlatego cieszę się, że nas odwiedzają. Wtedy nie tylko oglądają występy kolegów, ale i pomagają im. A to bardzo dobrze świadczy o naszej szkole i młodzieży – podkreśla Wioletta Kaczorek.
Tomasz Kępka