Z myślą o bezpieczeństwie
Tylko na terenie województwa mazowieckiego rocznie notuje się ok. 4 tys. pożarów domów i mieszkań, w których ginie ok. 60 osób, a ok. 300 jest poszkodowanych. Do tego dochodzą interwencje związane z zatruciem tlenkiem węgla - ok. 300 rocznie, w których życie traci kilkanaście osób, a ok. 200 trafia do szpitali z objawami podtrucia. Do jednego z najtragiczniejszych w skutkach pożaru doszło na początku stycznia w Waśkowólce w gminie Huszlew (pow. łosicki). Był wczesny ranek, kiedy pani Joanna zobaczyła dym unoszący się znad domu sąsiadów. Nie wahała się ani chwili. Wbiegła do środka palącego się domu, bo wiedziała, że wewnątrz jest dwoje staruszków: 84-letni mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim oraz jego 86-letnia chora żona. W potwornym duszącym dymie szukała mieszkańców drewniaka.
Płomienie błyskawicznie objęły cały dom, odcinając jej drogę odwrotu. Pani Joanna zginęła razem z mieszkańcami domu. Osierociła 17-letniego synka Patryka, którego wychowywała samotnie.
Gmina Huszlew zaapelowała o pomoc dla chłopca i uruchomiła specjalne konto, na które można przelewać środki. – Patryk obecnie przebywa w rodzinie zastępczej na terenie Białej Podlaskiej. Wymaga pomocy psychologa – mówi Danuta Woch, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Huszlewie. – Poprosiliśmy o wizyty prywatne specjalistę, którego chłopiec już zna i któremu ufa. Nie chcemy, aby był zmuszony otwierać się przed kimś zupełnie dla niego obcym. Dlatego postanowiliśmy, aby psycholog, którego Patryk już zdążył polubić, kontynuował terapię, by chłopiec stanął na nogi. To jest w tej chwili najważniejsze. Zebrane środki chcemy przeznaczyć również na rehabilitację, bo chłopiec ma problemy ze zdrowiem, być może basen albo kolonie latem. Wszystko będziemy uzgadniać w porozumieniu z rodziną zastępczą, bo musi nam pomóc w realizacji niektórych zamierzeń. Przede wszystkim myślimy o dobru Patryka. Wiadomo, że nie zastąpimy mu matki, ale chcemy, by zaczął normalnie funkcjonować – dodaje D. Woch.
Kilkanaście dni później doszło do pożaru budynku mieszkalnego w Ortelu Królewskim w gminie Piszczac. Zginęły w nim dwie osoby: 92-letnia kobieta i jej syn. Nieszczelność przewodów kominowych mogła być powodem pożaru, który pod koniec stycznia wybuchł w jednym z domów w Przewłoce w powiecie parczewskim. Budynek nie był zamieszkały, ale jego pomieszczenia były wykorzystywane jako siłownia dla syna właściciela. To właśnie ciało 17-latka odnaleziono podczas akcji gaśniczej. To tylko kilka z najtragiczniejszych przykładów, a liczba pożarów z każdym dniem rośnie.
Brak przeglądów instalacji i nieuwaga
Choć zagrożenie pożarami oraz emisją tlenku węgla w domach to problem całoroczny, najwięcej interwencji straż pożarna notuje w okresie grzewczym. – Uruchamiane są wtedy piece i kominy, które nie funkcjonowały przez okres letni. Jeżeli nie wykonaliśmy okresowych przeglądów instalacji gazowej, elektrycznej czy czyszczenia kominów, to może dojść do zaprószenia ognia – mówi mł. bryg. Karol Kierzkowski, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. – Nieszczelna instalacja wentylacyjna powoduje, że dym przemieszcza się do pomieszczeń. Dojść może też do pożarów w kominie czy emisji tlenku węgla w związku z tym, że wentylacja nie dostarcza wystarczająco dużo powietrza do urządzeń grzewczych typu kominek na węgiel, piecyk gazowy czy kominek na olej opałowy – podkreśla.
Dużo zdarzeń spowodowanych jest również ludzką nieuwagą. – Zdarza się, że ktoś, wychodząc do sklepu, zostawi garnek na kuchence albo zapaloną świeczkę, która może się przewrócić. Do pożaru może też dojść w kotłowni, w której panuje lekki nieporządek. Dorzucając węgiel czy drewno do pieca, powodujemy, że wylatują z niego węgielki, które mogą podpalić leżące w pobliżu materiały palne – zwraca uwagę mł. bryg. K. Kierzkowski.
Grupą dużego ryzyka są także palacze. – Bardzo często zasypiają w fotelu czy łóżku z papierosem w ręku. Wtedy może zacząć tlić się materiał: pościel czy fotel, często są to tworzywa sztuczne. A dym z tworzywa sztucznego jest bardzo toksyczny, już po kilku wdechach możemy stracić przytomność – zaznacza oficer prasowy.
Ponad dziesięć pożarów dziennie
Obowiązujące przepisy nakazują co najmniej raz w roku przeprowadzić okresową kontrolę polegającą na sprawdzeniu stanu technicznego instalacji gazowych oraz przewodów kominowych. – Zauważamy, że świadomość w tym względzie zwiększa się z roku na rok. Rzadko się zdarza, aby spółdzielnie mieszkaniowe nie dopilnowały przeglądu instalacji. Gorzej z właścicielami budynków jednorodzinnych. Tymczasem nikt za nich tego obowiązku nie wykona, muszą sami o tym pamiętać – podkreśla K. Kierzkowski.
Dla własnego bezpieczeństwa w mieszkaniu warto zainstalować domową czujkę dymu czy tlenku węgla oraz zaopatrzyć się w gaśnicę domową. – Czujka dymu powinna być w każdym domu, bo w każdym domu jest ryzyko powstania pożaru, a tych mamy ponad dziesięć dziennie. Urządzenie dostrzeże niebezpieczeństwo w takiej fazie, która jest do opanowania, kiedy można zalać ogień wodą, zadeptać, w jakiś sposób go zadusić. Warto pamiętać, że dym wędruje do góry. Często jest tak, że do pożaru dochodzi na niższej kondygnacji, ale to najwyższe są najbardziej zagrożone, bo tam zbiera się cały dym, który odcina drogę ucieczki – tłumaczy K. Kierzkowski. – Coraz częściej jesteśmy wzywani w sytuacji, kiedy czujka dymu czy tlenku węgla zaalarmowała mieszkańców o niebezpieczeństwie. Wtedy przyjeżdżamy, pomagamy – dodaje oficer prasowy. I podsumowuje: – Oczywiście o wszystkich zagrożeniach i zasadach bezpieczeństwa musimy przypominać przy każdym sezonie grzewczym.
HAH