Z nostalgią wracam do tych miejsc…
Atrakcją wtorku była natomiast wizyta Adama Kulika, reżysera filmów dokumentalnych i edukacyjnych dla TVP, poety oraz prozaika.
Nadbużańskie historie
Spotkanie z A. Kulikiem zorganizowało Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Włodawskiej oraz miejscowe Koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, a poprowadziła je Monika Urbańska-Nazaruk. Pisarz zaprezentował publiczności swoją książkę „Nostalgia Wschodu. Z biegiem Bugu” oraz dwa reportaże filmowe z cyklu „Z biegiem Bugu”. Książka A. Kulika to reportaż z podróży po bezdrożach ściany wschodniej, które autor zrealizował w towarzystwie Marka Antoniego Terleckiego i Henryka Szkutnika. Na łamach publikacji znaleźć można nadbużańskie historie opowiedziane przez mieszkańców, opisy wydarzeń, obiektów, komentarze z życia politycznego, a także zdjęcia, w większości autorstwa samego reportera.
Bug A. Kulik przedstawia jako rzekę pełną magii i nostalgii, która odgradza dwa światy. „Po tamtej stronie Bugu język polski był sieczony nahajkami, zarzynany, wypalany żelazem, rąbany siekierami. Pozostały tylko relikty. A tutaj? Wschodnie gwary służą nie tylko modlitwie i komunikowaniu się, także podsycaniu skrywanej, skierowanej w naszym kierunku agresji – przy symulowanej przyjaźni, wciskaniu się do naszych urzędów, na nasze uniwersytety” – pisze.
Historia wypływała ze mnie
Podczas wizyty we włodawskiej bibliotece A. Kulik opowiedział o spotkaniach z mieszkańcami nadbużańskich terenów, o trudach drogi, noclegach w Puszczy Białowieskiej, a nawet oczyszczającym przeżyciu, jakiego doświadczył w noc św. Jana, w klasztorze prawosławnym w Jabłecznej.
– Jestem przesiąknięty historią. W wieku 10-12 lat miałem za sobą dwukrotną lekturę Trylogii Henryka Sienkiewicza. Po studiach polonistycznych pisałem prozę awangardową, ale historia – która długo ze mnie nie wypływała – upomniała się o swoje… Zanim zacząłem pracę w telewizji, objechałem z przyjaciółmi przygraniczne wschodnie tereny w poszukiwaniu śladów I i II Rzeczypospolitej. Na przykład w okolicach Puszczy Białowieskiej wjeżdżaliśmy w zakamarki, gdzie nie było dróg i spotykaliśmy kobiety, które mówiły po polsku, ale szybko przechodziły na białoruski – opowiadał.
Spotkanie z dokumentalistą wywołało żywą dyskusję. Zgodnie z katalońską tradycją podtrzymywaną przez włodawską książnicę, zakończyło je wręczenie paniom – róż, a panom – książek.
Joanna Szubstarska