Z podziękowaniami od Ludwika
Sesja naukowa, zwiedzanie Włodawy z przewodnikiem, inscenizacja w Różance, koncerty, pokazy teatru ulicznego, gościniec włodawski, kuchnia regionalna… - to atrakcje czekające na uczestników czwartej edycji jarmarku zorganizowanego w ogrodach paulińskich. Jarmark rozpoczął się 24 sierpnia. W sobotnim programie były: zwiedzanie kościoła św. Ludwika z przewodnikiem i spacer po Włodawie.
Ponadto gra terenowa, sesja naukowa oraz biesiada włodawska. W wydarzeniach uczestniczyły całe rodziny, a okazją do poznawania dziejów miasta stała się m.in. sesja naukowa, która miała miejsce w klasztorze oo. paulinów.
Z referatem na temat początków Włodawy wystąpił dr hab. Dariusz Wróbel z Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Prelegent podkreślił, iż na rozwój tamtejszego osadnictwa wpłynęło położenie nad Bugiem. – Ta jedna z większych rzek w dorzeczu Wisły wykorzystywana od dawna jako ciąg komunikacyjny. W czasach bezdroży spełniała ważną rolę – zauważył. Ludzie w średniowieczu – jak tłumaczył – zamieszkiwali na terenach, gdzie łatwo było przekroczyć Bug. Ustanowili tam przeprawę, czerpiąc korzyści z rzeki, do czasu przejęcia kontroli nad nią przez władze administracyjne. Tereny nadbużańskie zamieszkiwali Dulębowie, Burzanie i Wołynianie podlegający książętom ruskim. – Pierwsze wzmianki o Włodawie pojawiają się w XIII w. w kronice halicko-wołyńskiej przekazującej zdarzenia rozgrywające się na terenach nadbużańskich. Od końca XIV w. przebiegała tędy granica między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim. Wówczas miasto stało się granicznym – mówił D. Wróbel.
Kolejny referat – dotyczący likwidacji cerkwi greckokatolickich we Włodawie i jej okolicach przedstawił dr hab. Dariusz Tarasiuk z Instytutu Historii UMCS. Na początku wystąpienia wyliczył wspólne elementy obrządków grecko- i rzymskokatolickiego. – Często nabożeństwa odprawiano w tych samych świątyniach. Zdarzało się, że duchowni uniccy byli wikariuszami w parafiach rzymskokatolickich – zaznaczył. Dodał, że unię zlikwidowano na terenach bezpośrednio włączonych do Rosji w 1839 r., później przyszła kolej na unitów w Królestwie Polskim tworzących wówczas diecezję chełmską. Parafie greckokatolickie funkcjonowały we Włodawie i jej okolicach: Hannie, Dołhobrodach, Holeszowie, Różance, Orchówku i Sobiborze. W 1854 r. w mieście naliczono 820 rzymskich katolików, w Różance 131, w pozostałych parafiach zaledwie po kilka, kilkanaście osób. – Władze carskie do przyłączenia unitów do prawosławia przystąpiły w latach 60 XIX w. Na administratora diecezji chełmskiej – bez zgody papieża – wybrano ks. Józefa Wójcickiego, który wprowadził zmiany liturgiczne, m.in. usunął organy, zakazał procesji czy używania monstrancji. Kiedy unici zaprzestali uczęszczania do cerkwi, zaczęły się naciski na nich ze strony władz administracyjnych. W latach 70 ludzie cierpieli z powodu masowych chłost, aresztowań, samowoli wojska i zsyłek w głąb Rosji – mówił historyk, podając przykłady oporu unitów, który widoczny był zwłaszcza w Dołhobrodach, skąd w 1882 r. na pielgrzymkę do Częstochowy udało się 150 osób.
Sesja była też okazją do wysłuchania referatu na temat protestantyzmu w XIX i XX w. – Włodawa i okolice są miejscem szczególnym w historii tych wyznawców, gdyż od reformacji istnieje w Kuzawce zbór – mówiła dr Renata Lesiakowska z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. Czasy II wojny światowej i postać kaprala Policji Polskiej w Generalnym Gubernatorstwie – związanego ze Sławatyczami Józefa Cichorackiego przybliżył dr Ariel Orzełek z UMCS.
Po sarmacku
25 sierpnia, w uroczystość odpustową ku czci św. Ludwika – patrona paulińskiej parafii, Mszy św. przewodniczył wikariusz generalny zakonu paulinów o. Michał Lukoszek. W kazaniu przypomniał głęboką wiarę i otwartość na potrzeby innych świętego króla Francji. – Od najmłodszych lat słuchał Boga i zawsze pamiętał, że jego celem jest nie tylko życie na ziemi, ale przede wszystkim w niebie. Ludwik był przekonany, że najważniejsze jest unikanie grzechu. Kiedy spotykały go przeciwności, starał się znosić je cierpliwie, wiedząc, że Bóg go wspiera. W powodzeniach dziękował, uznając, iż wszystko, co ma, pochodzi od Niego – mówił paulin. Po Sumie – ze śpiewem Litanii do św. Ludwika – wierni przeszli w procesji wokół świątyni.
Drugą część świętowania rozpoczął tradycyjnie polonez włodawski z udziałem m.in. wychowanków Młodzieżowego Domu Kultury, mieszkańców miasta oraz gości. W ogrodach paulińskich oczekiwano na przyjazd orszaku Ludwika Konstantego Pocieja, który pod koniec XVII w. nabył dobra włodawskie. Został przywitany przez oo. paulinów. – Przybyłem tu z mojej rezydencji w Różance, gdyż usłyszałem huk kanonady armatniej. Rad jestem, że mogę być we Włodawie, wśród moich ukochanych paulinów, którzy ocalili mi życie. Gdy płatni mordercy urządzili na mnie zasadzkę, uciekłem i dotarłem aż do Warszawy. Zakołatałem do drzwi pierwszego napotkanego klasztoru, otworzyli mi paulini. Przyjęli mnie po chrześcijańsku, jak brata, nakarmili, napoili, opiekowali się mną przez dłuższy czas. Mogłem przypatrzeć się ich chwalebnej posłudze. Gdy niebezpieczeństwo minęło, wiedziałem, że zawsze chcę mieć ich blisko siebie. Wtedy zaprosiłem ich do Włodawy i wybudowałem ten oto wspaniały klasztor – mówił fundator, w którego rolę wcielił się dr Tomasz Stańczuk, historyk pochodzący z Różanki.
Dużo było tego dnia odniesień do historii XVII w. – poprzez muzykę, inscenizacje, jak i stroje. Do korzystania z bogatego programu zapraszali prowadzący spotkanie: Renata Holaczuk i Arkadiusz Iwaniuk. Odbyła się sesja fotograficzna „Sarmackie przebieranki”, a w murach klasztoru otwarto wystawę „Z sarmackiego arsenału i skarbczyka”. Nie zabrakło dań kuchni regionalnej przygotowanych przez Koło Gospodyń Miejskich „Zosie Samosie” i Koło Gospodyń Wiejskich z Suszna. W godzinach popołudniowych wystąpił zespół wokalno-instrumentalny Kapela Drewutnia, następnie odbył się koncert „Pod sokorzyną, pod jesionami – nadbużańskie śpiewy”.
Joanna Szubstarska