Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Z pola do domu

Pestycydy stosowane na terenach wiejskich przedostają się poza pola uprawne i docierają do przydomowych ogródków i mieszkań - także w miastach.

Przyrodnicy i ekolodzy od lat apelują o zmniejszenie środków ochrony roślin, które używane są masowo na całym świecie. Jednym z alarmujących zjawisk jest masowe padanie pszczół, obserwowane każdego roku w wielu krajach, także Polsce. Jednak wnioski, jakie płyną z raportu „Pestycydy w naszych sypialniach”, są jeszcze bardziej zaskakujące i niepokojące. Mieszkańcy obszarów z całej Europy, na których dominuje intensywne rolnictwo, pobrali próbki kurzu w swoich sypialniach. Następnie zostały one wysłane do specjalistycznego laboratorium we Francji i przeanalizowane pod kątem pozostałości 30 pestycydów, które są powszechnie stosowane w UE. Badania zostały przeprowadzone w 21 krajach UE. Niestety, wśród nich nie znalazła się Polska.

Wyniki były zaskoczeniem nawet dla organizacji pozarządowych, które zainicjowały przeprowadzenie badań. W próbkach wykryto obecność aż 24 pestycydów. Najczęściej wykrywanymi substancjami aktywnymi były spiroksamina, piraklostrobina i fluopyram – znalazły się w ponad 75% próbek. Pestycydy obwiniane o wywoływanie raka u ludzi zostały wykryte w co czwartej próbce. Z kolei te podejrzewane – również przez władze UE – o szkodliwe działanie na rozrodczość zostały znalezione w 17 z 21 próbek (81%).

 

Pestycydy są trucizną

Pestycydy nie tylko zagrażają różnorodności biologicznej, ale również zdrowiu ludzi. U osób, które mieszkają w pobliżu terenów, gdzie się je stosuje, stwierdzono wyższy poziom uszkodzeń DNA czy stresu oksydacyjnego. Niektóre powszechnie stosowane pestycydy są podejrzewane przez naukowców i europejskie agencje regulacyjne o właściwości rakotwórcze, mutagenne lub uszkadzające układ rozrodczy.

– Musimy pamiętać, że pestycydy są trucizną – podkreśla Ewa Sufin-Jacquemart z Koalicji Żywa Ziemia. – Nawet jeżeli każda z substancji osobno używana w ograniczonym zakresie może nie wywoływać natychmiastowych poważnych skutków zdrowotnych, to nie wiemy, jak oddziałują na organizmy mieszanki tych substancji, ponieważ nie robi się takich badań – zauważa, dodając, że pestycydy do masowego stosowania wprowadzono kilka dekad temu. – Przez tysiące lat ludzie żywili się i uprawiali rolę, bazując na naturalnych ekosystemach i ich równowadze. Raport to kolejny dowód, że pestycydy są wszędzie, również w kurzu w naszych sypialniach. Wykorzystując nową wiedzę o ekosystemach rolniczych, czas najwyższy powrócić do agroekologii, godząc ponownie ludzi z naturą – tłumaczy.

 

Pestycydy z przemytu

Eksperci zauważają, że nie prowadzi się badań, które określiłyby wpływ pestycydów na nasze życie. Kolejnym problemem jest ich podrabianie i przemycanie. Niektóre preparaty są na terenie UE zabronione, ale nie oznacza to, że nikt ich nie używa. W okresie letnim przemyt środków ochrony roślin zazwyczaj przybiera na sile, a wprowadzane do stosowania preparaty są często podrobione i bez atestów. Tylko w lipcu tego roku funkcjonariusze lubelskiej Krajowej Administracji Skarbowe udaremnili przemyt 43 l i blisko 4,5 kg środków ochrony roślin, które mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia oraz życia ludzi i zwierząt, ale mogą też być szkodliwe dla upraw.

 

Coraz mniej owadów

Ekolodzy zainicjowali apel, by wycofać stosowanie syntetycznych pestycydów w rolnictwie UE, poczynając od najbardziej niebezpiecznych, tak by do 2030 r. zmniejszyć ich stosowanie o 80%, a do 2035 r. wyeliminować całkowicie. W ciągu 12 miesięcy pod taką petycją podpisało się 1,2 mln obywateli UE. Jednym z powodów ma być też zmniejszenie liczby owadów, tak ważnych w procesie produkcji roślin. Przemysłowe rolnictwo tworzy monokultury i redukuje różnorodność biologiczną, co znacząco wpływa na zmniejszenie liczebności owadów – nawet aż o 76%! Jest to tym bardziej niepokojące, że badania prowadzono w rezerwatach przyrody i obszarach chronionych, a nie na terenach rolniczych.

– To nie dotyczy tylko zachodniej Europy – alarmuje E. Sufin-Jacquemart. – W Polsce również konsekwencje intensywnego rolnictwa opartego na użyciu pestycydów są katastrofalne dla przyrody: pszczoły oraz inne zapylacze i owady znikają z naszych krajobrazów, a wraz z nimi kiedyś powszechnie spotykane gatunki ptaków, takie jak skowronek czy czajka. W Polsce, Bułgarii czy na Łotwie ornitolodzy obserwują jeszcze szybsze kurczenie się populacji ptaków polnych niż np. w Niemczech, a przyczyniają się do tego m.in. unijne dotacje, które wspierają produkcję rolną szkodliwą dla środowiska.


Każdy rolnik czy sadownik posiadający uprawnienia do stosowania środków ochrony roślin musi posiadać przeszkolenie. Rolnik raz na pięć lat odbywa kurs chemizacyjny, a sprzęt musi być co trzy lata poddany przeglądowi i sprawdzony przez inspektorat ochrony roślin.

JAG