Historia
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Z troski o własne dziedzictwo

Gmina Komarówka Podlaska zaprasza do zwiedzania nowo utworzonej Regionalnej Izby Pamięci. Placówka mieści się w zabytkowej organistówce. Przypomina o miejscowej historii i zasłużonych dla społeczności mieszkańcach.

Organistówka należy do kompleksu parafialnego, na który składają się także neogotycki kościół, stara plebania i tzw. dom ludowy. Całość powstała na początku XX w. z inicjatywy miejscowego proboszcza ks. Jana Rudnickiego. Duchownego uhonorowano za zasługi (popiersiem z brązu i pamiątkową tablicą) podczas obchodów 100-lecia komarowskiej świątyni. Pomnik wzniesiono z inicjatywy obecnych władz gminy. - Ks. J. Rudnicki był bardzo ważną postacią dla Komarówki Podlaskiej. Chciałbym, aby w przyszłości w naszej izbie pamięci powstała odrębna wystawa dedykowana temu kapłanowi. Pochodzę z Komarówki i bardzo zależało mi na zachowaniu dorobku ks. Rudnickiego. Niestety ani gminy, ani parafii nie stać było na sfinansowanie takich inwestycji, więc postanowiliśmy ubiegać się o środki unijne. Dzięki pozyskanym funduszom odremontowaliśmy dom ludowy i organistówkę - mówi Ireneusz Demianiuk, wójt gminy Komarówka Podlaska.

Ludzie i przedmioty

Stan budynków pozostawiał wiele do życzenia. – Dom ludowy miał m.in. poobrywane rynny, uszkodzone drzwi i okna. To była rudera. Dziś, po modernizacji, mieści się w nim klub seniora. Obiekt stoi w niedalekiej odległości od kościoła. Prowadzona w nim działalność nie zakłóca charakteru miejsca i cieszy się dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców – zaznacza włodarz gminy.

Opowiada też o starej organistówce. Budynek doczekał się kompleksowego remontu. W ramach prac m.in. wymieniono pokrycie dachowe, okna, drzwi, tynki i podłogi. Zakupiono też odpowiednie wyposażenie. – Do organistówki przeniesiono izbę pamięci, która do niedawna mieściła się w budynku Gminnego Centrum Kultury. Powstała w 2006 r. Gdy zostałem wójtem, powołałem koło historyczne. Wspólnie gromadziliśmy stare sprzęty używane przed laty w gospodarstwach. W ten sposób uratowaliśmy je od zniszczenia lub wywiezienia na złom. W izbie mamy także przedmioty związane z tematyką militarną. Dodatkowo utworzyliśmy sale poświęcone miejscowemu regionaliście Aleksandrowi Oleszczukowi i s. Felicycie Borowik, nazaretance z Rudna w gminie Komarówka Podlaska, zamordowanej w 1943 r. w Nowogródku – wyjaśnia I. Demianiuk.

 

Razem z parafią

W toku prac remontowych nie pominięto także budynku starej plebanii. – To również zabytkowy obiekt. Na razie został zabezpieczony przed dalszą degradacją. Wysprzątaliśmy go i wymieniliśmy dach. Remont organistówki i domu ludowego był możliwy dzięki współpracy gminy z parafią, ponieważ budynki są jej własnością. Wspólnie napisaliśmy wniosek o dofinansowanie i podpisaliśmy umowę o użyczenie obiektów. Prace odbywały się pod nadzorem konserwatora zabytków. Chcemy, by część ekspozycji pokazywanych w izbie zmieniała się, aby pojawiały się tu wystawy dotyczące różnych rocznic i ważnych wydarzeń. Razem z ks. kan. Mieczysławem Pociejukiem, proboszczem komarowskiej parafii, myślimy też o utworzeniu ekspozycji dotyczącej liturgii, na której można byłoby obejrzeć np. dawne księgi i szaty liturgiczne. Wszystko jest jeszcze w fazie tworzenia i uzgadniania – podkreśla włodarz.

W rozmowie chwali merytoryczną współpracę z parafią. – Ksiądz proboszcz był otwarty na nasze propozycje. Podobnie było z mieszkańcami, którzy w tzw. czynie społecznym, zupełnie bezinteresownie pomagali szczególnie przy porządkowaniu starej plebanii i pracach przy domu ludowym. Wytworzyła się liczna grupa ludzi, którzy byli na każde zawołanie. Dzięki ich wsparciu przy sprzątaniu, pracach rozbiórkowych i układaniu kostki pewne działania można było wykonać znacznie taniej. W ramach inwestycji pomagało nam łącznie ok. 200 osób. Zwieńczeniem tych prac było postawienie krzyża misyjnego przy domu ludowym – podsumowuje I. Demianiuk.

 

Po nitce do…

Wystawę o bł. s. F. Borowik – na prośbę ks. M. Pociejuka – przygotowała nazaretanka s. Róża Szczecina, która przez kilka lat badała losy wszystkich 11 męczennic z Nowogródka. – Wpisałam w wyszukiwarkę: „s. Felicyta Borowik” i po otwarciu pierwszego linku natrafiłam na pana Alberta Borowika. Pisał, że jego dziadek Piotr jest rodzonym bratem bł. s. Felicyty. Był adres mailowy do kontaktu, więc napisałam. Odpisał, przysyłając swój numer telefonu. Zadzwoniłam i po długiej rozmowie dał mi kontakt do pani Sabiny, córki Piotra, a zarazem siostry jego ojca. Zadzwoniłam do p. Sabiny… i tak się zaczęło. Potem pojawiły się kolejne kontakty a wraz z nimi informacje o rodzicach i rodzeństwie. Na podstawie pozyskanych faktów udało mi się znaleźć w internecie wiele dokumentów metrykalnych, m.in. na portalu „Lubelskie korzenie” – wspomina s. Róża.

 

Cicha i pracowita

Bł. s. Felicyta na chrzcie udzielonym w kościele w Komarówce Podlaskiej otrzymała imię Paulina. Była sierotą. Jej wychowaniem zajmowali się krewni. Nie posłano jej do szkoły. Paulina pomagała opiekunom, a w wolnych chwilach udzielała się w parafii. Mając 27 lat, wstąpiła do zgromadzenia sióstr nazaretanek w Kaliszu. Potem skierowano ją do Grodna, a następnie, w 1935 r., do Nowogródka. Tu pomagała w internacie prowadzonym przez siostry i w domu zakonnym. Wspominano ją jako osobę cichą, skromną, uśmiechniętą i bardzo pracowitą. Z powodu zawirowań wojennych nie doczekała się ślubów wieczystych, choć bardzo ich pragnęła. Zginęła razem z dziesięcioma współsiostrami 1 sierpnia 1943 r. Nowogródzkie nazaretanki modliły się, by Bóg przyjął ich ofiarę z życia w zamian za ocalenie grupy 120 aresztowanych mężczyzn z Nowogródka. Pan wejrzał na ich gotowość. Siostry zostały wywiezione do lasu i rozstrzelane, a uwięzieni ojcowie, synowie i bracia uratowani od śmierci.

S. Felicyta wraz z pozostałymi siostrami została beatyfikowana w 2000 r. przez Jana Pawła II. Wystawa w komarowskiej izbie pamięci opowiada o jej dzieciństwie, latach zakonnych, męczeństwie i zgromadzeniu, do którego należała.

 

Pasjonat folkloru

Warta odwiedzenia jest także sala poświęcona działalności A. Oleszczuka. – Był mieszkańcem gminy Komarówka Podlaska, wywodził się z Kolembród. Zasłynął jako regionalista, badacz i dokumentalista folkloru Podlasia. Na odrębne miejsce w izbie zasłużył chociażby ze względu na swoją działalność kulturalno-społeczną. Był przede wszystkim miłośnikiem i pasjonatem muzyki ludowej. Jeździł po gminie i jej okolicach, odwiedzając starsze kobiety, które pamiętały dawne pieśni. Nagrywał je na magnetofon szpulowy, spisywał słowa i tworzył zapisy nutowe. W ten sposób wykonał wartościowe opracowania. Interesował się także teatrem ludowym i chórami ludowymi – opowiada Zofia Jakimowicz, dyrektor GCK w Komarówce Podlaskiej, która od 18 lat gromadzi cenne materiały po A. Oleszczuku. Część z nich otrzymała od starszych mieszkańców gminy. Wiele pamiątek przekazała jej także rodzina regionalisty.

 

Z nagrodą Kolberga

A. Oleszczuk pochodził z muzykalnej rodziny. – W domu Oleszczuków bardziej gościła muzyka niż słowo mówione. Jego ojciec również był samoukiem i muzykantem. A. Oleszczuk pochodził z rodziny chłopskiej. W tamtych czasach nie każdego stać było na edukację dzieci. On uczył się w szkole w Leśnej Podlaskiej, w Sopocie i w Warszawie. Oprócz spisywania pieśni zajmował się także ich genezą. Pisał wiele artykułów dotyczących utworów ludowych i ludzi z nimi związanych. 18 czerwca 1976 r. otrzymał Nagrodę im. Oskara Kolberga, bardzo cenną w dziedzinie ludowości. Chciałabym, aby pieśni, które zarejestrował na taśmy, dało się przenieść na współczesne nośniki. Warto byłoby napisać taki projekt i ubiegać się o dotację na ten cel – zaznacza pani dyrektor. Dodaje, że z czasem zasoby izby zostaną zdygitalizowane.

Placówkę można zwiedzać od poniedziałku do piątku, w godz. 10.00-12.00 i 15.00-17.00. oraz w pierwszą niedzielę każdego miesiąca – od 9.00 do 13.00.

AWAW