„Za” czy przeciw?
W kraju panuje dziś taki mętlik, że przeciętny zjadacz chleba nie jest w stanie ogarnąć rozumem choćby części tego, co się dookoła wyprawia. Już sama ilości partii i ugrupowań politycznych dobijających się do udziału w życiu publicznym może szokować. Ostatnio gdzieś przeczytałem, że jest ich ponad 80. A to nie koniec, bo oto na nieco ponad pół roku przed planowanymi wyborami zaczynają pojawiać się nowe twory. Kilka dni temu w mediach gruchnęła sensacyjna wieść, że swoje siły zamierzają połączyć Agrounia z Porozumieniem. Obydwa ugrupowania chcą pod jednym szyldem wystartować w wyborach parlamentarnych. Najnowsza polityczna ferajna pragnie stworzyć obóz łączący wieś z miastem, będący zarazem alternatywą dla tych, co zawiedli się na PiS. „Zbudujemy partię, która będzie odpowiadała na aspiracje XXI w. i będzie to pierwsze ugrupowanie, na czele którego staną kobieta i mężczyzna” - oświadczyli Magdalena Sroka i Michał Kołodziejczak, liderzy czegoś, czemu nie nadano jeszcze chyba żadnej oficjalnej nazwy.
Z kolei inna para – tym razem męsko-męska, w osobach szefów najstarszej i najmłodszej polskiej partii politycznej – doniosła właśnie, że również pragnie być razem. Nie, nie… nic z tych rzeczy, co to szanownym Czytelnikom zaraz w głowie. Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię, podobnie jak wspomniany wcześniej tandem damsko-męski, także łączy niechęć do obecnej władzy. „Rok 2023 przejdzie do historii, bo będzie to rok, w którym Polską przestanie rządzić Jarosław Kaczyński” – mówił pan Szymon.
Dziś w Polsce jest tak, że już nie tylko politycy muszą definitywnie opowiedzieć się, czy są „za” czy przeciw Kaczyńskiemu. Jak się okazuje, powinny to zrobić również wszystkie gwiazdy show-biznesu: od piosenkarzy i aktorów, poprzez wszelkiej maści celebrytów, po gwiazdy mediów społecznościowych. I tak też się dzieje. Weźmy dla przykładu artystkę z wyższej półki – Marylę Rodowicz. Dopóki zarządzający telewizją publiczną Jacek Kurski zapraszał piosenkarkę na imprezy sylwestrowe, festiwale, koncerty, kręcił o niej filmy, ta była „za”. Teraz – choć nadal co weekend zasiada jako jurorka w „The Voice Senior” (dla niewtajemniczonych: program pokazujący emerytów spełniających marzenia o śpiewaniu, wybitnie wpisujący się w misję telewizji publicznej) – z dnia na dzień postanowiła być przeciw. W udzielonym niedawno dla jednego z „opiniotwórczych” portali plotkarskich wywiadzie diwa polskiej estrady życzyła porażki wyborczej PiS, który dzieli ludzi i atakuje LGBT. Co więcej – TVP, która ma ją na swojej liście płac, nazywa „telewizją reżimową”. Czemu zrobiła to akurat teraz? Nie chcę być jej adwokatem, ani tym bardziej ją usprawiedliwiać, ale podejrzewam, że tracąca powoli blask gwiazda nie wytrzymała ciśnienia. Jeśli cały czas słyszysz, że musisz opowiedzieć się po którejś stronie, to w końcu się opowiadasz. Dziś przecież nikogo nie obchodzi czyjś dorobek artystyczny. Dziś liczy się to, co myślisz o władzy.
A tak na marginesie – dobrze, że jako zwykły śmiertelnik nie muszę publicznie opowiadać się, czy jestem „za” czy przeciw. Ja po prostu cały czas mogę być sobą.
Leszek Sawicki