Za horyzontem świętości
Pogarszający się stan zdrowia Jana Pawła II, kolejne wizyty w szpitalu, a przede wszystkim godność i tak bardzo otwarty sposób ich przeżywania, zaczęły ten stan zmieniać.
Najtrudniejsza pielgrzymka
W mediach robiło się coraz ciszej. Chorobę, umieranie, ludzką słabość zaczęto nagle zauważać, jakby stopniała pogarda, która do tej pory je otaczała. Dostrzeżono, że ci – zwykle pomijani w spotach reklamowych i badaniach rynku – ludzie to nie margines, ale szeroki nurt społeczeństwa. Wielu z nich w domach, na łóżkach szpitalnych, w hospicjach podniosło z nadzieją głowy, szukając w papieżu z Polski odpowiedzi na pytanie o sens własnego cierpienia. Wielu, dotąd zagubionych i zrozpaczonych swoim stanem, zaczęło dostrzegać, że w chrześcijaństwie znajduje się odpowiedź na ich niedolę, że nie są w sytuacji beznadziejności – istnieje Ktoś, kto w trudnych chwilach bólu, beznadziejności jest blisko. Jan Paweł II stał się świadkiem tej prawdy. W pełni świadom, że właśnie zaczęła się najważniejsza pielgrzymka w jego życiu i – jak ujął to kardynał Nagy – kończy pisać najtrudniejszą encyklikę – odchodził w świetle reflektorów. Czynił to świadomie – nie po to, by dać pożywkę szukającym sensacji mediom, ale by lepiej ukazać chrześcijańską nadzieję. ...
Ks. Paweł Siedlanowski