Za zasłoną milczenia
Świadectwo Basi i Tomka to szczere i jednocześnie pełne prostoty wyznanie poruszające ważne kwestie, często przemilczane w środowiskach katolickich małżeństw: wewnętrzny bunt przeciw niespodziewanej ciąży, poronienie, antykoncepcja. To wszystko było elementem ich rodzicielstwa. Zaistniało, by poprowadzić dużo dalej, pokazać więcej, dać doświadczyć mocniej: że Pan Bóg chce ich szczęścia i zbawienia. Czasem dopiero po latach okazuje się, że to, od czego uciekaliśmy i czego się panicznie baliśmy, staje się naszym szczęściem i spełnieniem. Wtedy zaczynamy dziękować Bogu, że On zna nas lepiej niż my siebie... - Mam 38 lat i jestem magistrem politologii. Pracowałam na stacji paliw, w kantorze, a ostatnio w banku. Obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim po narodzinach naszego piątego dziecka - Uli - mówi Basia. Jej mąż Tomek ma 43 lata i jest policjantem, małżeństwem są od 17 lat. Zawsze byli blisko Kościoła. Poznali się na spotkaniach dla młodzieży Ruchu Światło- Życie, służyli w parafii, byli animatorami.
– Kiedy podjęliśmy decyzję o wspólnym życiu, rozmawialiśmy o tym, że będziemy mieli trójkę dzieci. Było to zaskoczeniem dla naszych rodzin, gdyż oboje mamy tylko po jednej siostrze – wspomina. Półtora roku po ślubie urodził się Michał, ich najstarszy syn. Wyczekany przez wszystkich. Był złotym dzieckiem, jadł i spał, rozwijał się w normie. Teraz jest inteligentym i ambitnym 15-latkiem, uczy się w bardzo dobrym liceum i ma wysokie wymagania co do przyszłej uczelni. Kiedy się urodził, my – pełni wiedzy z poradników dla rodziców i wyuczeni w szkole rodzenia – chcieliśmy ze wszystkim poradzić sobie sami. Był taki okres, że denerwowały nas odwiedziny naszych mam. Mnie trudno było, kiedy odwiedzała nas mama Tomka, on natomiast męczył się wizytami mojej mamy.
Kiedy Michał miał 10 miesięcy, okazało się, że będziemy mieli kolejne maleństwo. Delikatnie mówiąc, byłam niezadowolona. ...
Agnieszka Chernik