Zabawa trwa
O wolność, niepodległość, niezawisłość, suwerenność, tożsamość, tolerancję, demokrację, prawdę… Choć w kraju kampania wyborcza trwa już czwarty rok, to teraz - co doskonale widać - wkraczamy w fazę ostatecznego wariactwa i z dnia na dzień będzie już tylko gorzej. Media narodowe, media niepokorne, media niezależne, media publiczne, media wolne, media opozycyjne, media głównego nurtu, media rządowe, niemieckie media dla Polaków (to tylko niektóre z mediów, jakie mamy w kraju) jeszcze przez blisko pół roku będą nakręcać emocje oraz siać strach i histerię. Kiedy się jednak dobrze przyjrzeć otaczającej nas rzeczywistości, to bez trudu można zauważyć, że czekają nas najbardziej nudne i przewidywalne wybory po 1989 r.
Można by rzec: kompletny recykling sprowadzający się ponownie do walki między dwoma ugrupowaniami, które od lat nie mogą bez siebie funkcjonować. Żadnego nowego pomysłu. Żadnej nowej inicjatywy. Żadnej kreatywności… Jedynie powielanie od lat tych samych rozwiązań i chwytów propagandowych polegających na rozdawnictwie nie swoich pieniędzy, wzajemnych atakach, podkopywaniu, szczuciu czy – jak ma to miejsce ostatnio – kleceniu kolejnej komisji śledczej. Ot, takie niewinne walenie do siebie z nabytego na odpustowym straganie korkowca, w myśl sprawdzonej zasady: „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”. Rytualna wojna w POPiS-ie jest tylko i wyłącznie wojną rytualną. Jeśli nie byłoby Platformy, nie byłoby PiS-u. Te dwa byty polityczne są ze sobą nierozerwalnie związane. Racją istnienia każdego z nich jest walka z tym drugim.
I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że stosunki między obydwoma plemionami są zagmatwane i zawiłe niczym droga do kasy w Ikei, to nie łudźmy się, że po jesiennych wyborach wszystko zakończy się konsensusem. Wspomniana „ruska komisja” (notabene Prezydent RP i część obozu władzy są za, a nawet przeciw jej powoływaniu) jest niczym innym, jak tylko kołem ratunkowym dla Donalda Tuska, który będzie miał możliwość jeszcze większego lansu. Podobne koło ratunkowe PiS rzucił Platformie choćby przy ostatnich wyborach prezydenckich, gdy pozwolił wymienić Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego. Przez kolejne lata, podobnie jak dotychczas, nikt za nic nie będzie odpowiadał, ani tym bardziej za nic – jak dziś niektórzy się odgrażają – siedział, bowiem wszystko jest jedynie nudną i tandetną grą polityczną. Jeśli zdarzają się jakieś wyjątki od reguły, to tylko i wyłącznie na poziomie tzw. pomagierów, którzy nieco przesadzili z łakomstwem albo robią za tzw. kozły ofiarne.
Całość polityki skupia się obecnie na uzyskaniu i utrzymaniu władzy, co staje się zajęciem tak absorbującym, że brakuje już czasu, a przy okazji i kompetencji na samo rządzenie. Polityka jest w tym momencie nie realizacją jakiegoś programu, ale slalomem sondażowej popularności polegającym na omijaniu kolejnych tyczek. Jako społeczeństwo znaleźliśmy się w swego rodzaju klinczu. Nadziei na zmianę w tym układzie politycznym nie ma, bowiem POPiS-owa zabawa – że zacytuję klasyka – trwa i trwa mać.
Leszek Sawicki