Rozmaitości
Źródło: MORGUEFILE
Źródło: MORGUEFILE

Zabawki nie dla dzieci

Chociaż media wciąż donoszą o niebezpiecznych zabawkach, na rynku jest nadal wiele takich produktów.

Głośno już było o mebelkach Barbie pokrytych farbą zawierającą ołów w ilościach przekraczających dopuszczalne normy, niebezpiecznych koralikach Beendez czy laleczkach z serii Polly Pocket z wypadającymi magnesami, które mogą być łatwo połknięte przez dziecko. Ostatnio zaś blisko 650 grzechotek groźnych dla zdrowia, a nawet życia maluchów, chciał wprowadzić na polski rynek importer zabawek z Gdyni. Podczas testów wypadły z nich grzechoczące kuleczki oraz powstały plastikowe odłamki. Gdyby dostały się do rąk dzieci, stwarzałyby ryzyko uduszenia, udławienia, a także uszkodzenia słuchu.

Rakotwórcze i toksyczne

Druzgocące dla producentów są również wyniki badań przeprowadzone przez ekspertów. Według raportu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w co trzeciej z przebadanych 2 tys.  zabawek odnotowano nieprawidłowości. Posiadały one niewłaściwe oznaczenia, często mylące dla konsumenta. W wielu przypadkach przeprowadzono testy laboratoryjne, które w 17 z 69 badanych zabawek stwierdziły zbyt dużą zawartość niebezpiecznych dla zdrowia ftalanów posiadających właściwości rakotwórcze i toksyczne, stanowiących bazę dla lakierów, farb i klejów.  W 25% zabawek wykryto zbyt wysokie ich stężenie. W niektórych lalkach wynosiło ono aż 45%, podczas gdy dopuszczalna norma to 0,1%.

Najczęstsze zastrzeżenia wobec producentów to: zbyt duża zawartość szkodliwych substancji w produktach; elementy, które dziecko może połknąć, zadławić się nimi lub zranić; łatwo odklejające się naklejki, nieprawidłowe oznaczenia; niejasna instrukcja obsługi czy sprzeczne ostrzeżenia (np. grzechotka przeznaczona jest dla dzieci od dnia narodzin i nieodpowiednia dla dzieci młodszych). Kolejny spotykany mankament to zbyt długa linka przy niektórych produktach lub zbyt cienka folia opakowania. Niefortunnie wykorzystane może doprowadzić nawet do uduszenia dziecka podczas zabawy.

Jak kupować?

Przede wszystkim, zanim kupimy zabawkę, warto dokładnie się jej przyjrzeć. Podstawą jest znak CE. Oznacza on, że produkt spełnia wymagania dyrektyw obowiązujących na terenie Unii Europejskiej. Jego brak natomiast mówi o braku atestu i w żadnym razie nie powinien trafić w ręce malucha. Producentowi, który wprowadza na rynek produkty bez znaku CE, grozi kara w wysokości 100 tys. zł. Na opakowaniu zabawki znajdują się czasem loga różnych instytucji certyfikujących, z których najbardziej znaną w branży jest Instytut Matki i Dziecka, bądź związków producentów. To dodatkowa gwarancja, że produkt jest bezpieczny.

UOKiK nakłada na producentów i dystrybutorów zabawek normy, które rodzicowi łatwo zweryfikować. Każda zabawka ma posiadać informacje zawierające nazwę i adres producenta lub importera zabawki. Na pudełku lub metce powinniśmy też znaleźć wskazówki o przeznaczeniu zabawki, stosowne ostrzeżenia, a w szczególności: czy jest odpowiednia dla dzieci poniżej trzeciego roku życia (wraz z informacją o szczególnym ryzyku z nim związanym) i czy jest przeznaczona do użytku pod nadzorem osoby dorosłej. Przy zakupie zabawek z dźwiękiem sami możemy przeprowadzić test. Należy ocenić, czy zastosowana akustyka nie drażni zbyt intensywnie bębenków słuchowych. Zabawki dla najmłodszych nie powinny też mieć baterii guzikowych. Stanowią one duże zagrożenie dla zdrowia dziecka (tak samo jak magnesy), gdyż znacznie łatwiej je połknąć niż tzw. baterie paluszki.

Kinga Ochnio