Komentarze
Zabawki w kratkę (więzienną)

Zabawki w kratkę (więzienną)

Więźniowie to mają klawe życie. I nie chodzi mi tylko o byłych osadzonych, jak choćby „Słowik”, który kilka dni temu opuścił areszt. (Teraz pozostaje już tylko czekać, gdy ten szef gangu pruszkowskiego, uniewinniony w sprawie zabójstwa komendanta policji, zażąda finansowego zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie go wolności.).

Chodzi o to, że coraz ciekawiej wyglądają elementy samego procesu resocjalizacji, jaki przechodzą więźniowie odbywający kary za swoje przewinienia.

W błędzie są ci, którym się wydaje, że osadzeni mają dużo wolnego czasu i poświęcają go na kontemplację, granie w karty czy oglądanie telewizji. Albo rozmowy z psychologiem, podczas których przyznają się do niecnych czynów i wyciągają konsekwencje ze swego, delikatnie mówiąc, niewłaściwego zachowania. O leżeniu, tudzież gapieniu się w sufit można zapomnieć. Taka bierność i bezruch to przeżytek. Teraz przywracanie będącego na bakier z prawem delikwenta do życia w społeczeństwie przybiera coraz ciekawsze i – co nawet dużo ważniejsze – aktywne formy.

Do grupy więźniów, którym niedługo może zabraknąć czasu na rozmyślanie o swoim losie, dołączyli pensjonariusze siedleckiego zakładu karnego. Już wkrótce zaczną oni szlifować swoje zdolności manualne, robiąc zabawki. A te mają być wykonane przede wszystkim z drewna oraz tektury i służyć jako pomoce terapeutyczne dla dzieci z autyzmem. „Jestem pod ogromnym wrażeniem chęci współpracy i tego, że są jeszcze ludzie, którzy chcą bezinteresownie pomagać” – miała stwierdzić dyrektor ośrodka terapeutycznego. Ciekawe tylko, czy podobny entuzjazm wykazują skazani. Po pierwsze, muszą być przygotowani na konfrontację z dziećmi, które, jak wiemy, są najostrzejszymi krytykami. Czy aby na pewno na stwierdzenie malucha, że „oczko się odlepiło temu misiu”, więźniowie nie użyją niecenzuralnych słów? Sprawą dyskusyjną może być również domniemana bezinteresowność owej pomocy. Być może któryś z osadzonych wpadnie na pomysł, żeby we wnętrzu zabawki ukryć gryps, wniosek, zażalenie albo odwołanie… Czyli coś, co zwróci uwagę na jego ciężki los.

Nie wiadomo jeszcze, jak będą wyglądać przygotowane przez więźniów zabawki. Pewne jest, że mają budzić pozytywne skojarzenia. Jeśli jednak rozejrzymy się po popularnych bohaterach bajek, wybór prawych postaci zdaje się zawężać. Odpada choćby taki Kubuś Puchatek, bo jest otyły i uzależniony od słodyczy… Na niekorzyść jego kolegi Kłapouchego działa pielęgnowany przez niego permanentny pesymizm. Z pozostałych przyjaciół ze Stumilowego Lasu nadaje się co najwyżej Królik, znany ze swojej pracowitości i zaradności. A z innej bajki… obronną ręką może jedynie wyjść Profesor Gąbka – naukowiec i uosobienie humanizmu. Co najważniejsze, posiadający jeszcze inną cechę, wspólną z osobami przebywającymi w odosobnieniu, a mianowicie oderwanie od rzeczywistości.

Jedno jest pewne – przygotowane przez więźniów zabawki muszą spełniać rolę edukacyjną. I to dopiero będzie pole do popisu dla osadzonych. Jeden ze sklepów internetowych podzielił rozwijające zmysły i umiejętności gadżety na kategorie: „chcę mieć sprawne rączki”, „chcę się zwinnie poruszać” oraz „chcę poznawać świat”. Kto, jak kto, ale więźniowie we wszystkich tych elementach na pewno mają dużo do powiedzenia. Najważniejsze, żeby za bardzo nie wczuli się w rolę nauczycieli dzielących się swoimi doświadczeniami. Być może ich edukacyjne zapędy powstrzyma muzyka, która ponoć również może służyć resocjalizacji. Jak przekonują więźniowie-bębniarze z Tajwanu, dzięki grze mogą oczyścić umysły i zapomnieć o tym, że stracili wolność…

Kinga Ochnio