Zabawnie dzielić swój grzech na pół
Istotą wykształcenia się specyficznego typu cywilizacyjnego w naszym kręgu kulturowym było odkrycie osobowego istnienia człowieka, który pociąga za sobą jego podmiotowość, a nie przedmiotowość.
Przepchnięta została ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym (jedna z najbardziej liberalnych tego typu regulacji w Europie, dla niepoznaki nazwana ustawą o leczeniu niepłodności), ustawa o uzgadnianiu (tzn. zmianie) płci, dodatkowo na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich został powołany człowiek, który nie kryje się ze swoim przyzwoleniem dla związków homoseksualnych oraz adopcji przez te pary dzieci, a po kuluarach sejmowych krążą pogłoski o szybkiej ścieżce legislacyjnej prawa „zrównującego” małżeństwo ze związkami jednopłciowymi. Część komentatorów jest zdania, że taka szybka wolta w stronę środowisk skrajnie lewicowych jest wynikiem przerażenia w szeregach PO związanego z możliwością przegrania wyborów 2015 i chęcią przyciągnięcia elektoratu lewicowego. Być może. Przyglądając się jednak temu, co przesyła nam Unia Europejska, mam wrażenie, że dotychczasowi zarządcy naszego kraju wzięli dość mocno przykład z ewangelicznego nieuczciwego rządcy. Promowanie na siłę rozwiązań opartych na lewackim permisywizmie etycznym stało się domeną UE, a szczególnie tzw. europarlamentu. Licząc na stanowiska w unijnych agendach, zagrożeni odstawieniem od koryta w Polsce, chcą się uwiarygodnić przed rozdającymi karty na europejskich salonach. Już nawet pani minister edukacji wspomina o wprowadzeniu zamiast wychowania do życia w rodzinie technicznej edukacji seksualnej, i to od najmniejszych dzieciaków. Problem w tym, że wciskając nas w takie uwarunkowania prawne, dokonuje się jawnego pogwałcenia nie tylko konstytucji naszego państwa, ale również Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Chodzi mianowicie o wolność sumienia.
Zepsuj lub zbaw mnie
Oczywiście wszelkiej maści lewicowe partie, stowarzyszenia i media chętnie odwołują się do kategorii wolności w tej kwestii. Ale tylko do pewnego momentu. Ostatnio, w kontekście debaty nad uchwaloną ustawą o zapłodnieniu ustrojowym, córka śp. posłanki Jarugi-Nowackiej stwierdziła była, że kwestię rozstrzygania, czy zygota jest człowiekiem, czy też zlepkiem komórek, należy zostawić sumieniu rodziców. Co ciekawe, środowisko tej pani nie pozostawia złudzeń np. w sprawie edukacji seksualnej, którą, ich zdaniem, należy forsować nawet wbrew woli rodziców. Oznacza to, że gdy mamy do czynienia z zamrażaniem (czyt. powolnym zabijaniem) istoty ludzkiej, zostawiamy to sumieniu rodziców. Ale już sprawy deprawowania młodego pokolenia nie wolno oddać pod wolność sumienia. Nie ma mowy również o wolności sumienia w przypadku podatkowej składki na rzecz procedur, które są wykonywane przy tychże „zabiegach”. Nie wszyscy chyba jesteśmy świadomi, że np. zabijanie dzieci nienarodzonych w majestacie prawa dokonuje się za nasze pieniądze, które przekazujemy państwu w różnych formach podatkowych (obejmujących także składkę zdrowotną). Bo czymże innym jest przeprowadzanie przerywania ciąży na koszt państwa? Braniem z naszych pieniędzy. Moje sumienie się tutaj nie liczy. Mam płacić i koniec. Rewolta dokonuje się dopiero, gdy przychodzi do rozmowy o płatnościach za kształcenie w zakresie etyki, czyli katechezy w szkole. Wówczas wypomina się nam, ile to milionów złotych idzie na katechetów czy też inną formę posługi, chociażby w szpitalach i więzieniach. Problem bowiem tkwi w czymś jeszcze innym niż tylko przerzucanie się płatnościami. Mianowicie w tym, że uczy się nas milczącego przyzwolenia na współudział w procedurach niezgodnych z naszym sumieniem. I to jest właśnie ciche łamanie sumień.
Zasłoń siódme niebo
Owo łamanie sumienia ma zasadniczy rys – zamknięcie nas na prawdę. Czyli czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Szału dostały media liberalne, gdy Episkopat Polski w kontekście ustawy o in vitro przypomniał, że to prawo w sumieniu nie obowiązuje katolików. I nie oznacza to tylko tego, że katolicy nie mogą uczestniczyć w tej procedurze, ale również i tego, że nie powinni dokładać swojej ręki do tego typu działań także poprzez ich finansowanie. Fraza wypowiedziana przez panią premier, że przecież nikt nie zmusza katolików do stosowania zapłodnienia pozaustrojowego, jest o tyle głupia, że nie można zostawić dowolności w sprawie zabijania człowieka przez drugiego człowieka. Ale jeśli już przyjąć tę „logikę”, to dlaczego zmusza się katolików do finansowania tego typu procedur? Na forach internetowych np. w przypadku WOŚP pojawiały się stwierdzenia, że jeśli ktoś nie chce składać się na sprzęt, to niech z niego nie korzysta. Proponuję odwrócić tę frazę: jeśli ktoś nie chce korzystać z procedury zapłodnienia pozaustrojowego z przyczyny sumienia, to niech też nie składa się na tę procedurę.
Przypuszczam jednak, że ten sposób rozumowania natychmiast spotka się z totalną krytyką, w której wrzaski o europejskości będą najważniejszymi. I tutaj spotykamy się z postawioną przeze mnie tezą początkową, a mianowicie o forsowaniu w polskim ustawodawstwie tego, co jest rakiem dzisiejszej „europejskości”. Istotą wykształcenia się specyficznego typu cywilizacyjnego w naszym kręgu kulturowym było odkrycie osobowego istnienia człowieka, który pociąga za sobą jego podmiotowość, a nie przedmiotowość. I to każdego człowieka. Także składającego się z jednej lub dwóch komórek. Uznanie uprawnień każdego człowieka do osiągnięcia właściwej mu doskonałości, co może dokonać się tylko przy afirmacji życia w każdej postaci, jest zasadniczym rysem prawdy sumienia. Wszystko, co temu się sprzeciwia, jest nie wolnością, ale deprawacją sumienia. O tym trzeba pamiętać, gdy się krzyczy o wolności naszego rozumnego osądu dobra.
Słodka i przewrotna gra
Warto przypomnieć sobie w kontekście łechcących nasze ego syrenich pieni wszelkiej maści lewactwa słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane 20 lat temu w Skoczowie: „Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło”. Zanim kampania wyborcza się rozpocznie, rozważmy te słowa.
Ks. Jacek Świątek