Zabytek czy zwykły dom?
Stary, drewniany, parterowy budynek na placu przedszkolnym w centrum miasta wciąż niszczeje. Władze miasta uważają, iż najlepszym wyjściem byłaby rozbiórka. Sprzeciwiają się temu lokalni działacze. Latem głos w obronie domu wyraziła również rodzina dr. Sochackiego. Starania Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, które najmocniej nalegało na ratowanie dworku, doprowadziły do tego, że lubelski konserwator zabytków wpisał budynek do ewidencji zabytków. Decyzja ucieszyła społeczników, ponieważ, ich zdaniem, budynek jest ważny dla historii Dęblina. – Tutaj mieszkał honorowy obywatel gminy Irena, człowiek darzony ogromnym szacunkiem. Po za tym dworek należy do ostatnich obiektów drewnianej zabudowy miasta z początku XX w. W tamtych czasach nie można było stawiać murowanych budynków – zauważa prezes TPD Grażyna Szczepańska, stwierdzając, iż pozytywna decyzja lubelskiego konserwatora to krok w dobrym kierunku. – Po wpisaniu budynku do rejestru będzie można starać się o środki na jego renowację – zauważa.
Więcej w bieżącym wydaniu ECHA.
Tomasz Kępka