Zachować pamięć
Ponad 100 lat temu w tym miejscu gromadziła się ludność unicka, składająca się głównie z chłopów. Lata 1875-1905 były bowiem okresem wzmożonych prześladowań osób zamieszkujących Podlasie. Władze rosyjskie zmuszały unitów do przyjęcia prawosławia. Po upadku powstania styczniowego represje objęły cały kraj.
Mimo wszystko trwali
Unici i księża nie godzili się na narzucane im zarządzenia. Nie pozostawali także wobec nakazów bierni, ale jasno deklarowali swój sprzeciw. Kapłanów usuwano więc z parafii i zastępowano duszpasterzami, którzy godzili się na odstępstwa od religii, zaś chłopów aresztowano, głodzono, bito, męczono oraz karano wysokimi grzywnami. Do miejsc, gdzie ludność nadal manifestowała swój opór przeciw carskim rządom, przysyłano – na kilka, kilkanaście dni, a czasem nawet dłużej – wojsko. Wierni byli jednak zdeterminowani w swoich przekonaniach i zdecydowani, bez względu na wszystko, wytrwać przy Unii. I choć nadzór policyjny i obecność wojska niesamowicie utrudniał porozumiewanie się między społecznościami, to znaleziono sposób na to, by we wspólnocie przeżywać radość ze spotkania z Panem.
Wierni spotykali się potajemnie na polanie w lesie Sumierz, znajdującym się na terenie parafii Kolembrody. Przez trudno dostępne miejsca, gęstwiny i mokradła przedzierali się nie tylko chłopi, którzy nierzadko mieli do pokonania nawet dwadzieścia mil, ale także katoliccy księża. W miejscu tym odbywały się misje święte. Unici z ogromną radością w sercach brali udział w nabożeństwach i przystępowali do sakramentów świętych. Naocznym świadkiem owych wydarzeń był znany pisarz Władysław St. Reymont, który swoje przeżycia, emocje i obserwacje przelał na papier. Tak powstała książka „Z ziemi chełmskiej”.
Utrwalić w pamięci i na papierze
Uroczystej Eucharystii w lesie Sumierz, sprawowanej w niedzielę przed południem, przewodniczył ks. kan. Bernard Błoński, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w diecezji siedleckiej. Ks. Błoński przypomniał ważność tego miejsca. Mówił o niezwykłej jedności unitów z Bogiem, ich sile i odwadze. Podkreślał, że obecność wiernych jest najlepszym wyrazem pamięci o przodkach, tych, którzy gromadzili się na owej polanie na tajnych misjach. Na niedzielne nabożeństwo przybyli nie tylko mieszkańcy z niewielkiej wspólnoty w Kolembrodach, ale również liczna grupa wiernych z Białej Podlaskiej oraz innych okolicznych wsi i parafii. Zgromadzeni wspólnie dziękowali za dar przodków naszej wiary, bo to od nich uczą się wierności Panu Bogu i Kościołowi w różnych momentach ziemskiego życia. Wierni modlili się również w swoich prywatnych intencjach, które każdy z nich przyniósł w sercu.
Ks. B. Błoński zwracał uwagę zgromadzonych na szczególną rolę pisemnych przekazów, które utrwalają w naszej pamięci historię oraz ich twórców. – Las Sumierz jest świętym miejscem, gdzie dziś wspomina się tajne misje prowadzone przez misjonarzy przybyłych z zaboru austriackiego, zwłaszcza przez ojców jezuitów. To wszystko na skutek zachowania w pamięci owych podlaskich, potajemnych spotkań, gdzie przybywali księża i udzielali sakramentów świętych unitom. Tradycja przetrwała, bo poznawana była nie tylko na podstawie wiedzy przekazywanej ustnie z pokolenia na pokolenie, ale również na bazie opowiadań i publikacji pisanych. W gronie zasłużonych należy wymienić m.in. ks. Jana Urbana oraz jezuitę z Terespola – ks. Roberta Danieluka. Drugi z wymienionych kapłanów, na podstawie dokumentów zgromadzonych w archiwum watykańskim i rzymskim, dokonał obszernej publikacji na temat misji jezuitów na Podlasiu. Ks. R. Danieluk wykonał pracę o ogromnej wartości historycznej, która dziś służy pokoleniom. Dlatego tak ważne jest utrwalanie niecodziennych wydarzeń w pamięci, ale i w źródłach pisanych. Bo naród, który traci pamięć, ginie… – zauważył ks. Błoński.
– Po raz kolejny, wraz z moimi parafianami, przeżyliśmy radosne spotkanie na uroczystości rocznicowej. Mimo że w niedzielę wiernych było trochę mniej niż w roku ubiegłym, to i tak cieszyliśmy się ze wspólnoty. Dla nas bycie na miejscu, gdzie dawniej odbywały się misje, było równie ogromnym darem, co dla ludności prześladowanej przed ponad 100 laty – podsumował ks. Tadeusz Kot, proboszcz i kustosz sanktuarium w Kolembrodach.
GU