Zachować unikatowy charakter
– Dzięki Bogu drewnianej konstrukcji nie zniszczyła wojna. Szczęśliwie kościół parafialny ostał się również w marcu 1973 r., kiedy to wybuchł wielki pożar w Wodyniach. Strawił on całą wieś, ponad 70 budynków, a przed kościołem ogień się zatrzymał. Owszem, należy tu wspomnieć ówczesnych mieszkańców, którzy heroicznie gasili pożar i pilnowali, by nie rozprzestrzenił się na budynek świątyni. Mimo wszystko jednak to wydarzenie przez wiernych uznawane jest za Bożą opatrzność – zauważa proboszcz ks. Krzysztof Buczyński.
Z filmowym akcentem
Wodynie to wieś położona w powiecie siedleckim. Najstarsze wzmianki o miejscowości pochodzą z XV w. Parafia powstała z inicjatywy Stefana Wodyńskiego, właściciela Wodyń, który otrzymał zgodę na to, by utworzyć tu wspólnotę z latowickiej parafii. S. Wodyński wybudował w parku drewniany kościół – spalony przez Szwedów w 1657 r. Dwa lata później ks. Krzysztof Choiński, własnym kosztem, postawił świątynię, również drewnianą. Dotrwała ona do roku 1776. Obecny kościół parafialny, który jest aktualnie największym zabytkiem w miejscowości, został pobudowany na wzniesieniu, około 200 m od parku, jeszcze w tym samym roku. Jego fundatorem była Aniela z Rzewuskich Załuska. W 1777 r. kościół konsekrował biskup kijowski Franciszek Ossoliński.
Wodyńska świątynia zbudowana została z bali drewnianych dartych. Wystrój wnętrza utrzymano w stylu barokowym. Z czasem – jak informuje ksiądz proboszcz – kościół z zewnątrz został oszalowany deskami, a następnie wybielony w środku. – Mniej więcej sto lat temu obiekt wytynkowano wewnątrz. Nie był to jednak taki typowy „dzisiejszy” tynk, ale glina wybielona w środku, przez co wnętrze kościoła było całe na biało. Taki wystrój panował aż do momentu, gdy nagrywano tu film „Noce i dnie”. Warto bowiem zaznaczyć, że w naszym kościele powstały dwie sceny do produkcji: filmowy ślub Romana Katelby z Celiną Mroczkówną, byłą guwernantką dzieci Barbary i Bogumiła Niechciców, oraz chrzciny syna Niechciców – Tomaszka. Sakramentu tego udzielał ówczesny proboszcz – ks. Wacław Drużba – zaznacza ks. Buczyński.
Piękny, bo prosty
Wodyński kościół ma bardzo prostą jednonawową bryłę, przykrytą równie prostym dwuspadowym gontowym dachem. Jedyną ekstrawagancją jest okazała ośmioboczna wieżyczka z sygnaturką, przykryta blaszanym hełmem z latarnią. W elewacji frontowej wyróżnia się wnęka nad wejściem, w której znajduje się krucyfiks z XVI w. Na teren przykościelny wchodzi się przez murowaną bramę – dzwonnicę, wkomponowaną w kamienne ogrodzenie. Wnętrze kościoła przykryte jest płaskim stropem. – Jego wystrój przez lata się zmieniał. Ściany, jak już wcześniej wspomniałem, najpierw otynkowano, a następnie w latach 90 obito boazerią. Skądinąd wiem, że taki wygląd wewnątrz nie wszystkim wiernym się podobał, ale finalnie przetrwał on aż do mojego przyjścia w roku 2017 – tłumaczy ks. Krzysztof. I dodaje: – Dwa lata temu podjąłem decyzję, by wnętrzu kościoła przywrócić dawny wygląd. Parafia złożyła wniosek o dofinansowanie tej inwestycji z funduszu województwa mazowieckiego. Dzięki otrzymanej dotacji została przeprowadzona renowacja ścian, a boazerię wymalowano na biało.
W kruchcie kościoła wiernych wita drewniana figura Chrystusa frasobliwego. We wnętrzu – również przy udziale środków z Mazowsza – renowacji poddano ołtarz główny i dwa boczne, reprezentujące styl barokowy i pochodzące z XVIII w., oraz ambonę. – W ołtarzach znajdują się zabytkowe stare obrazy, które budzą zachwyt wiernych i zwiedzających. Chyba najbardziej cenny jest obraz w ołtarzu głównym – Matki Bożej otoczonej aniołami. Jest to prawdopodobnie malarstwo hiszpańskie. W ogóle w naszej świątyni jest wiele ciekawych akcentów duchowości jezuickiej. W ten nurt wpisują się zabytkowe feretrony czy obraz św. Ambrożego – świętego jezuity, który chrzci i nawraca dawnych Meksykanów – wymienia ks. Krzysztof.
Na tym jednak nie koniec. Z pomocą funduszy z Mazowsza udało się w minionych latach przeprowadzić odbudowę stolarki okiennej i drzwiowej, remont poddasza z wymianą jego podłogi, ociepleniem stropu i renowacją więźby dachowej. – Otrzymaliśmy również środki na renowację elewacji zewnętrznej, bo deski, które są spróchniałe, zjedzone przez korniki lub zalane żywicą – należy wymienić i uzupełnić, zaś całość pomalować nawierzchniową farbą i zakonserwować – wyjaśnia ksiądz proboszcz. – Wydaje się, że to nie są spektakularne inwestycje, ale są one niezbędne – szczególnie w przypadku drewnianych konstrukcji – by ocalić cały obiekt, żeby mógł on służyć kolejne lata – przekonuje.
Zachować dla potomnych
– Od siedmiu lat Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego wspiera nasze starania o wodyńską perełkę – podkreśla z wdzięcznością ks. Buczyński. Dzięki regularnie pozyskiwanym dotacjom i ofiarności wiernych cenna świątynia – jako zabytek – jest bardzo zadbana. – Kolejne prace renowacyjno-modernizacyjne sprawiły, że zarówno wewnątrz – od podłogi aż po samo poddasze, jak i zewnątrz – obiekt jest odnowiony pod względem technicznym i zabezpieczony przed dalszymi zniszczeniami – z zachowaniem jego unikatowego charakteru – zauważa ksiądz proboszcz. Jak tłumaczy, aktualnie trwają jeszcze prace związane z wymianą pokrycia dachowego wraz z częściową wymianą zniszczonych elementów konstrukcyjnych. Jednak gdy one się zakończą – będzie można powiedzieć, że cały obiekt został kompleksowo odrestaurowany.
Materiał promocyjny powstał w ramach cyklu MAZOWSZE WSPIERA ZABYTKI (III).