Historia
Źródło: Justyna Małysiak
Źródło: Justyna Małysiak

Zacierane ślady

Dotąd nie natrafiono bezpośrednio na mogiłę, o której z całą pewnością moglibyśmy powiedzieć, że spoczywają tam żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza polegli pod Wytycznem - twierdzi Adam Panasiuk, regionalista, który czyni starania o upamiętnienie ofiar wojny.

Bitwa pod Wytycznem rozegrała się 1 października 1939 r. Kilka tysięcy polskich żołnierzy pod dowództwem gen. Wilhelma Orlik- Rückemanna dzielnie stawiało czoła sowieckim oddziałom pancernym. Zginęło 100 polskich żołnierzy. Po walce Rosjanie zabijali rannych, kadrę oficerską i podoficerską, często strzałem w głowę. Ze szczególną bezwzględnością obeszli się z żołnierzami, którzy trafili do niewoli. Szacunki mówią o 300 zaginionych żołnierzach. Prawda o bitwie pod Wytycznem przez kilkadziesiąt lat była zafałszowywana, ale pamiętali o tamtych wydarzeniach mieszkańcy. Wiedzieli, że agresorem byli nie Niemcy, ale Armia Czerwona. - Mówili ludzie, że Polacy walczący z Niemcami otrzymali nóż w plecy, zaatakowani przez Sowietów - opowiada, urodzony w kwietniu 1932 r. mieszkaniec Wiązowca - kolonii wsi Michałów, Marian Kapała.

Aby unicestwić pamięć o żołnierzach KOP, organizowano liczne ekshumacje, które miały doprowadzić do zatarcia śladów pochówku. W jednej z nich brał udział, w ramach przymusowych prac, pan Marian.

 

Ciała nie były głęboko zakopane

W 1947 r. komuniści po cichu ekshumowali ciała polskich żołnierzy z mogił rozrzuconych na obszarze, na którym stoczona została bitwa, i potajemnie chowali w pobliżu cmentarza ewangelickiego w Michałowie. Wykopano dwa długie doły, w których złożono kości z ekshumowanych pojedynczych grobów, jak wspomina M. Kapała. z Wytyczna i okolicy. – Po wojnie wzięli mnie i Piotra Matusiaka na szarwark [przymusowe świadczenie nakładane na ludność dawnych wsi i miast w postaci robót publicznych – przyp. red.] do odkopywania mogił – opowiada. – Do sołtysa przyjechały dwa samochody, potrzebowano czterech ludzi – po dwóch do każdego pojazdu. Wyznaczyli mojego ojca, ale to ja pojechałem – ojciec miał dużo pracy. Naszym zadaniem było poszukiwanie mogił żołnierzy i dokopywanie się do kości. Miejsca pochówków wskazywali mieszkańcy. Na niektórych mogiłach były brzozowe krzyże. Na jednej, jak pamiętam, był krzyż dębowy. Koło dworu w stronę Michałowa było kilka grobów. Ciała nie były głęboko zakopane. Ten, który nas przywiózł, w rękawiczkach wkładał grubsze kości do skrzyń. Zaproponował na następne dni zapłatę, dość dużą. Najwięcej grobów było w Łowiszowie, tam ranni żołnierze uciekali po bitwie do lasu, a sowieccy żołnierze, poszukując ich, zabijali. Dobijali ukrywających się po wsiach żołnierzy KOP także miejscowi Ukraińcy. Z odnalezionych mogił braliśmy kości i wkładaliśmy do skrzyń na samochodzie, a później zakopaliśmy w długim dole koło cmentarza ewangelickiego w Michałowie. Ofiary były bez mundurów, nie znaleźliśmy ani jednego, tylko szmatki. Mówiono, że to Rosjanie zabierali umundurowanie. Na początku, kiedy zaczęliśmy wykopywać, nie mogłem jeść. Jeszcze dziś widzę te obrazy szczątek ludzkich i kości… – wspomina M. Kapała.

 

Liczne mogiły

Ze spisanych relacji nieżyjących już świadków wynika, że poległych polskich żołnierzy pochowano na cmentarzu prawosławnym w Wytycznie w trzech mogiłach, tylko ciała trzech żołnierzy wyznania mojżeszowego miejscowi Żydzi pochowali na włodawskim kirkucie. Ludwik Zacharski zeznawał: „Teść Jan Trojanowski opowiadał mi, że przy zakopywaniu naliczyli 72 ciała, kładli jedno na drugie”. Edward Romanowski, żołnierz AK, a po wojnie major Wojska Polskiego, oszacował na podstawie relacji świadków, że łącznie w tych trzech mogiłach pochowane mogły być 104 ciała. W listopadzie 1950 r. prochy 87 poległych pod Wytycznem żołnierzy: 72 z dwóch mogił zbiorowych, pięciu z mogił przy wytyckim dworze oraz po jednym z mogił w Łowiszowie i Mietiułce ekshumowano i przewieziono na cmentarz wojenny we Włodawie. Wielu pochowano w mniejszych mogiłach, m.in. w Wielkim Łanie, samotne mogiły były też w lesie łowiszowskim, przy szosie z wytyckiego dworu do Michałowa oraz przy prawosławnym cmentarzu w Andrzejowie. Chowano żołnierzy również na cmentarzach: w Starym Brusie, Sosnowicy czy Wereszczynie, a także w lesie włodawskim.

Prace ekshumacyjne prawdopodobnie kontynuowano w latach 60. Tuż za wejściem na cmentarz usypano wtedy obok siebie osiem mogił. Powodem przeniesienia szczątków było, jak można przypuszczać, naruszenie ich w trakcie prac melioracyjnych, elektryfikacji czy kopania piasku w celach budowlanych. Nowe mogiły usypano w części cywilnej cmentarza, a dotychczas znajdujące się tam nagrobki przeniesiono pod wielką sosnę. W 1964 r. cmentarz został urzędowo zamknięty.

Przez kilka lat cmentarzem opiekowały się dzieci, usuwając nowo wyrośnięte krzewy, ale z upływem czasu został zapomniany. Dopiero w 2011 r. Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania „Polesie” objęła je programem porządkowania i renowacji. W prace włączyli się strażacy i Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza z Urszulina.

 

Teren wymaga zbadania

O tym, że przed kilkudziesięciu laty wykopywano mogiły żołnierzy KOP i innych formacji, rozrzucone po okolicy, i zwożono w miejsce, które z czasem porosło lasem, dowiedział się regionalista Adam Panasiuk, autor książek o miejscowościach gminy Urszulin. Rozpoczął badania archiwistyczne, odnajdując m.in. powojenne protokoły ekshumacyjne, które w 2012 r. przesłał do Instytutu Pamięci Narodowej. – Przedstawiłem historię Instytutowi, przyjeżdżały grupy badawcze, ale na dobre sprawą zajął się dopiero – natknąwszy się na moje dokumenty – ppłk dr Józef Ledzianowski z Akademii Wojsk Lądowych im. gen. T. Kościuszki we Wrocławiu – relacjonuje A. Panasiuk.

Do Urszulina przyjechała ok. 20-osobowa grupa wykładowców i podchorążych AWL z dziekanem wydziału zarządzania ppłk. dr. J. Ledzianowskim, która przeprowadziła prace badawcze terenu w 2019 r. Badania te, połączone z kwerendą archiwalną i relacjami świadków, doprowadziły do zlokalizowania miejsca masowych mogił, w których znajdują się szczątki ok. 300 osób, w tym żołnierzy KOP.

Jak zaznacza A. Panasiuk, teren michałowskiego cmentarza liczący 25 arów oraz sąsiednie działki, jest obszerny i wymaga dokładnego zbadania. – Śmiało możemy mówić, że spoczywają na nim szczątki ponad tysiąca żołnierzy – mówi regionalista, podkreślając zasługi ppłk. dr. J. Ledzianowskiego w ustalaniu miejsca pochówku. – Co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt, że IPN po jednym wypadzie zrezygnował z dalszych badań – stwierdza A. Panasiuk, licząc na dalszy ciąg poszukiwań.

 

Czy będzie ciąg dalszy?

Naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie Artur Piekarz potwierdza, że IPN uczestniczył w pracach badawczych w 2019 r., a kierowała nimi AWL z Wrocławia.

Prace archeologiczne, jak wyjaśnia ppłk dr J. Ledzianowski, prowadzone w ramach projektu „Wytyczno” z dofinansowaniem ministra kultury i dziedzictwa narodowego, miały pomóc w identyfikacji zbiorowych mogił żołnierzy w miejscowościach: Urszulin, Michałów oraz Sosnowica. – Badania pozwoliły wykluczyć lokalizacje błędnie wskazywane przez świadków, a także zawęzić pole poszukiwań do tych działek, które przyniosły pozytywny efekt badawczy, tj. tych, w których zidentyfikowano elementy wyposażenia wojskowego. Niestety – dalsze badania wymagają zaawansowanych prac, które pozwoliłyby na pełną ekshumację szczątków, a w wyniku dodatkowych badań genetycznych umożliwiłyby całkowitą ich weryfikację – tłumaczy.

Badania terenowe, połączone z kwerendą archiwalną i relacjami świadków doprowadziły do zlokalizowania miejsca masowych mogił, w których znajdują się szczątki około 300 osób, w tym żołnierzy KOP. Jak mówi A. Panasiuk, nie natrafiono bezpośrednio na mogiłę, o której z całą pewnością moglibyśmy powiedzieć, że spoczywają tam żołnierze KOP. Czy będzie ciąg dalszy dochodzenia w tej sprawie, czas pokaże.

Co roku uroczystości upamiętniające bitwę, stoczoną 1 października 1939 r. między jednostkami KOP dowodzonymi przez gen. W. Orlik-Rückemanna a Armią Czerwoną, odbywają się na cmentarzu wojennym w Wytycznie, gdzie znajduje się symboliczny grób żołnierzy KOP.

Joanna Szubstarska