Historia
Źródło: wikimedia
Źródło: wikimedia

Zagadka goni zagadkę

O dziejach zespołu pałacowo-parkowego w Neplach i jego kolejnych właścicielach można nakręcić dobry film. Dziś o tym zabytkowym kompleksie znów zrobiło się nieco głośniej, a wszystko za sprawą… kradzieży.

Na początku września opinię publiczną obiegła wieść o zniknięciu portretu papieża Juliusza II przechowywanego w domku letniskowym na terenie parku Mierzejewskich. - Obraz był reprodukcją dzieła Rafaela Santi. Wykonała go zaprzyjaźniona z nami ukraińska malarka Wiktoria Popova - wyjaśnia Mirosław Grabowski z Fundacji „Stare Zaburze”, dzierżawiącej od kilku lat nepelski kompleks. - Portret był namalowany kilka tygodni temu. Został zawerniksowany i powoli wysychał. Czekał też na drewniane ramy. 18 września miał być uroczyście przeniesiony do grobowej kaplicy mieszczącej się na terenie parku. Niestety, ktoś go ukradł i musieliśmy odwołać zaplanowane uroczystości.

Domek, w którym był umieszczony, pełni rolę pracowni artystycznej. Jest on otwarty dla wszystkich zwiedzających i dla osób, które w tym pięknym otoczeniu chcą tworzyć swoje obrazy i rzeźby – dopowiada. 

Dużo niewiadomych
– Nie wiemy, kiedy dokładnie zniknął nasz obraz. Do kradzieży prawdopodobnie doszło na przełomie sierpnia i września. To dla nas duża strata. Portret jest wyceniony na 12 tys. zł. O kradzieży powiadomiliśmy policję – zaznacza Anna Drabik z Fundacji „Stare Zaburze”. 
Nowa reprodukcja miała zająć miejsce pierwszego portretu papieża Juliusza II, który również został skradziony. Przedstawiciele fundacji podają, że obraz zniknął w latach 80 ubiegłego wieku, z kolei Lech Łukaszuk, autor kilku publikacji o Neplach, twierdzi, że do kradzieży doszło wcześniej, bo w latach 70.
– Próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym obrazie. Pytaliśmy o niego w archiwach i u konserwatora zabytków. Niestety, nikt nie potrafił powiedzieć, kto był jego autorem, nikt nie miał także jego fotografii – mówi M. Grabowski, by po chwili rozpocząć opowieść o zabytkowej kaplicy grobowej, która jako jedyna z założenia parkowo-pałacowego w Neplach zachowała się w całości do naszych czasów. 

Sekretny romans
Neple w połowie XVII w. trafiły w ręce rodu Niemcewiczów, a w 1817 r. przeszły na własność rodziny Mierzejewskich. Dzięki ich staraniom wzniesiono tutaj pałac. Kalikst był wielkim miłośnikiem roślin i zwierząt, więc postarał się także o wybudowanie oranżerii i założenie zwierzyńca. Sprowadzał i sadził wiele egzotycznych drzew, krzewów i kwiatów. Hodował daniele i żubry. Z małżonką Julią doczekał się pięciu córek i dwóch synów. Jednym z nich był Juliusz August. Chłopiec urodził się w 1817 r. Jego ojcem chrzestnym był… car Aleksander I Romanow. 
– Nie jest tajemnicą, że władca Rosji przynajmniej kilkukrotnie odwiedzał Neple. Z myślą o tak szczególnym gościu Kalikst Mierzejewski wybudował nawet specjalny pawilon zwany biwakiem. Mówi się, że car miał romans z piękną Julią i Juliusz August był jego owocem – zaznacza M. Grabowski.
Chrzest chłopca odbył się dopiero w 1825 r. Juliusz miał wtedy osiem lat. Trzy lata później wydarzył się tragiczny w skutkach wypadek. Syn Mierzejewskich, spadając z konia, doznał bardzo niebezpiecznego złamania kości. Trafił do szpitala w Terespolu. Zmarł po 35 dniach. 

Nie tylko grobowa
Juliana pochowano na cmentarzu w Neplach. Zrozpaczeni rodzice w miejscu wypadku postawili pamiątkowy krzyż i ogromny głaz, który sprowadzili prawdopodobnie z Wołynia. Krucyfiks opatrzony napisami można oglądać do dziś. Wznieśli też neogotycką kaplicę grobową. Ulokowali ją na terenie parku. Obiekt wybudowano rok po śmierci chłopca, a więc w 1829 r. Jego ciało ekshumowano i przeniesiono do podziemi kaplicy. Po latach obok Juliusza spoczął także Kalikst. Ks. Zdzisław Oziębło, wieloletni proboszcz parafii w Neplach i miłośnik historii, w artykule do „Gońca Terespolskiego” (19/1991) napisał, że kaplica grobowa Mierzejewskich przynajmniej do wybuchu I wojny światowej służyła do odprawiania nabożeństw. Była odpowiednio wyposażona do sprawowania kultu. Znajdował się w niej m.in. pozłacany srebrny kielich, który zaginął w 1915 r. Ks. Z. Oziębło przypuszczał, że naczynie zostało zrabowane przez żołnierzy rosyjskich. Po latach odnaleziono je w… Stanach Zjednoczonych.

Naruszony spokój
W kaplicy wisiał także portret papieża Juliusza II.
– Było tak do czasu, aż ktoś wyciął go z ram i zabrał. Okoliczni mieszkańcy opowiadali mi, że portret był przestrzelony dwoma kulami – dodaje M. Grabowski. 
Być może owe otwory były pamiątką po grasujących po Neplach żołnierzach. Przygotowując się do napisania tego artykułu, natrafiłam na informację o drugim splądrowaniu kaplicy, dokonanym przez żołnierzy radzieckich. Nieproszeni goście w poszukiwaniu skarbów „przetrzęśli” wszystkie dworskie zabudowania. Nie ominęli nawet krypty grobowej. Podobno rozbili trumny, a nie znajdując kosztowności, ze złości wyrzucili szczątki Mierzejewskich poza kaplicę (źródło: „Architektura neogotycka na Lubelszczyźnie”, Jerzy Żywicki). Z kolei Lech Łukaszuk w książce „Neple wczoraj i dziś” zaznacza, że do przypadków naruszenia spokoju zmarłych pogrzebanych w parkowej kaplicy dochodziło też w latach 60 i 70 poprzedniego wieku. Podkreślał również, że obraz papieża Juliusza II „był w bardzo złym stanie i wymagał renowacji. Przetrwał czasy wojny i widziany był w kaplicy do początku lat 70 XX wieku. Niestety, prac konserwatorskich nie wykonano i zaraz po tym obraz zaginął. Zostały same ramy”.

Smutna pamiątka
Dziś kaplica jest pusta. Na nagich, zniszczonych ścianach widać pozostałości dawnych, bardzo misternych przestrzennych dekoracji. Ktoś zawiesił tam dwa współczesne obrazy. Na stoliku ustawiono kilka starych wizerunków Matki Bożej. Obchodząc kaplicę od zewnątrz, można natknąć się na pamiątkową kamienną tablicę. Informuje ona o datach narodzin, chrztu i śmierci małego Juliusza. Dodatkowo napisano na niej: „Rodzice Kalikst i Julia z Orzeszków Mierzejewscy kochanemu dziecięciu swojemu, cnotliwemu chłopczynie, przykładnemu i dobremu, na wieczną pamiątkę żalu swego po nim kamień ten stawiają. Kto był ojcem i matką, a stracił ostatniego syna pojmie ich smutek”.
W tym miejscu warto dodać, że Mierzejewscy stracili obu synów. Wcześniej, bo w 1826 r. pochowali niespełna trzyletniego Cezara Aleksandra. Dziecko spoczęło na nepelskim cmentarzu. Ks. Z. Oziembło dotarł do aktów chrztu i zgonów obu chłopców. Odnalazł je w archiwach parafialnych w Malowej Górze.

Sekretne listy
Skąd informacje o wizytach cara w Neplach i pewność, że z Julią Mierzejewską łączyło go coś więcej niż zwykła znajomość? Do 1915 r. w pawilonie zwanym „biwakiem” wisiały dwie marmurowe tablice z francuskimi napisami. Na jednej można było przeczytać: „Biwak Jego Cesarskiej Mości Aleksandra I”, a na drugiej: „Szczęśliwy biwaku, pod twym sklepionym dachem spoczywał cesarz Aleksander I, któremu Europa zawdzięcza pokój, a Polska swe istnienie”.
Do dziś krążą też opowieści mówiące o tym, że kiedy w 1854 r. posiadłość Mierzejewskich nawiedził pożar (spaliły się wtedy dwór, oranżeria oraz część parku), Julia w pierwszej kolejności ratowała od ognia listy miłosne przysłane przez cara. Wiadomości o intymnej korespondencji nie były jednak plotką. Ks. Z. Oziembło w artykule „O Neplach nad Bugiem” („Podlaski Kwartalnik Kulturalny” 2/1996) zaznaczył: „podczas remontu pałacu w Neplach (około 1910 r.) służący znalazł pod podłogą dużego salonu kilka paczek listów miłosnych, które były pisane przez cara do Julii Mierzejewskiej”.

Wielkie marzenia
Warto nadmienić, że Kalikst Mierzejewski zdążył jeszcze odbudować dwór po pożarze, ale nie był on już tak piękny jak poprzedni. Po śmierci męża Julia sprzedała nepelską posiadłość. Zabytkowy zespół na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci przechodził w różne ręce. Przez ponad 20 lat (od 1962 r.) pełnił funkcję ośrodka wypoczynkowego. Później dzierżawiło go biuro turystyczne, a następnie Caritas naszej diecezji. Instytucja organizowała tam letnie kolonie dla dzieci. Do dziś po kompleksie pozostał tylko tzw. skarbczyk (lamus), „biwak”, kaplica grobowa i tzw. biały dworek. Fundacja „Stare Zaburze” chce przywrócić świetność temu miejscu, jednak aby tego dokonać, potrzebne są ogromne środki.
– Zaczęliśmy od oczyszczania i sprzątania. Marzymy o odbudowaniu pałacu. Zależy nam, by to miejsce znów tętniło życiem – podsumowuje A. Drabik.

Agnieszka Wawryniuk