
Zainspirowane przyrodą
Prezentowane fotografie zostały wybrane spośród tysięcy zdjęć, jakie autor wykonał w ciągu blisko dziesięciu lat na terenach Puszczy Knyszyńskiej. Tytuł ekspozycji celnie oddaje zamysł M. Kościa. Żubry, światło, cień to trzej równoprawni, by nie powiedzieć uzupełniający się, bohaterowie każdej fotografii. Nawet jeśli wydaje się, że sylwetka żubra dominuje, to jest to zamierzone, bo dopiero dopełnione rozżarzoną kulą wschodzącego lub zachodzącego słońca tworzą emocjonalne kadry. Innym razem to właśnie słońce wraz z kreowanymi przez siebie cieniami wybija się ponad majestat zwierząt. Kiedy indziej bohaterowie zespalają się w idealnej harmonii, nikomu nie dając pierwszeństwa, ani nikogo nie spychając na daleki plan…
Na tej wystawie nie zobaczymy żubra takim, jakim każdy go widzi. Nie jest ona także fotograficznym zapisem zachowań, obyczajów czy choćby urody tych zwierząt. Prezentowane fotografie są bardzo indywidualną interpretacją relacji majestatycznych żubrów z otaczającym je pejzażem. Relacji, które zafascynowały autora tak bardzo, że postanowił je uwiecznić i nadać im samodzielny byt.
Na zdjęciach M. Kościa istotne są przede wszystkim nastrój i emocje, dzięki czemu kreują one tak unikalny – trochę tajemniczy, a trochę mroczny i niepokojący – klimat wystawy.
M. Kość od ponad 25 lat pracuje w zawodzie fotoreportera. Współpracuje z mediami ogólnopolskimi oraz Polską Agencją Fotografów Forum i Agencją Fotograficzną Wschód; w portfolio ma liczne publikacje, w tym w tytułach opiniotwórczych, m.in. „Polityka”, „Wprost”; magazynach podróżniczych, m.in. „National Geographic”, „Traveler”, „Podróże”. Uczestnik wielu przedsięwzięć fotograficznych oraz wystaw fotografii prasowej i przyrodniczej, w tym trzech wystaw indywidualnych: „Żubr – puszcz imperator”; „Żubry w pejzażu Puszczy Knyszyńskiej” oraz prezentowanej w Siedlcach – „Żubry. Światło i Cień”.
3 PYTANIA
Michał Kość, fotograf
Dlaczego zdecydował się Pan na uwiecznienie na zdjęciach żubrów?
Fotografia prasowa i dokumentalna jest tym, czym zajmuję się na co dzień i z czego się utrzymuję. Natomiast fotografowanie żubrów to moja pasja i hobby. Dodam – wieloletnia pasja, która całkowicie mnie pochłania i przede wszystkim pozwala realizować się artystycznie. A zaczęło się bardzo zwyczajnie. Pierwszego żubra na wolności – a to zupełnie inne wrażenia niż w rezerwatach pokazowych czy w ZOO – zobaczyłem przypadkiem wiele lat temu w Puszczy Białowieskiej. Oczywiście zrobiłem zdjęcia i wtedy byłem z nich dumny. Za jakiś czas udało mi się, również przypadkiem, zobaczyć stado kilkunastu żubrów i je obfotografować. A potem to już sam zacząłem ich szukać. Początkowo właśnie w Puszczy Białowieskiej, a od kilku lat głównie w Puszczy Knyszyńskiej. Dzisiaj na te pierwsze zdjęcia żubrów patrzę tylko i wyłącznie z sentymentem, teraz już takich nie robię. Są na nich żubry takie, jakimi widzi je każdy – potężne, majestatyczne zwierzęta na całą klatkę. Ładne, bo ładne, ale nic więcej. Jak wspomniałem, obecnie fotografowanie żubrów jest dla mnie wyzwaniem artystycznym. Żubry – ciągle główni bohaterowie zdjęć – są pretekstem do poszukiwań nie tylko oryginalnych kadrów, ale także ciekawego światła, cieni, odbić oraz ich wzajemnych zależności i relacji. Bardzo lubię fotografować te zwierzęta o wschodach i zachodach słońca, wtedy zdarzają się niezwykłe widowiska kreowane przez samą naturę.
Co jest najciekawsze w fotografowaniu tych zwierząt?
Żubr to naprawdę ciekawe, a wręcz niezwykłe zwierzę. Z jednej strony potężne (największy ssak w Europie), majestatyczne, dumne i na swój sposób piękne, z drugiej – spokojne, mało dynamiczne, a nawet – przy dłuższych obserwacjach – może wydawać się nieco nudne. Zaletą jest to, że w porównaniu z innymi zwierzętami żubry – przy odpowiednim zachowaniu – są mało płochliwe. Jak już się je wytropi, co nie jest wcale łatwe, i oswoją się one z obecnością człowieka, stają się wdzięcznymi modelami. Można niejako przewidywać ich zachowania i w tę grę włączać inne elementy otoczenia. By jednak nie powielać tysięcy podobnych do siebie zdjęć, na fotografowanie tych zwierząt trzeba znaleźć albo może wypracować swój własny sposób. To oczywiście przychodzi z czasem. Im częściej je się obserwuje, im więcej poświęca im czasu, im lepiej poznaje się ich zachowania, tym łatwiej wpaść na pomysł i pokazać żubry trochę inaczej, ciekawej, niekoniecznie jednoznacznie.
Co było Pana głównym celem przy robieniu tych zdjęć?
Chcę podkreślić, że to, co robię, nie jest klasyczną fotografią przyrodniczą. Moim celem nie są naturalistyczne kadry pokazujące jak żubr wygląda i co robi. Są to raczej zdjęcia artystyczne inspirowane przyrodą. Nie chodzi mi o po prostu zrobienie fotografii żubrom, ale o zdjęcie, które skupi na sobie uwagę, wyzwoli emocje, każe się chwilę zastanowić, pomyśleć, może nawet zadumać. Żubry na moich pracach to pewne znaki plastyczne, jednocześnie naturalne i charakterystyczne dla polskiego krajobrazu. Kadry te opierają się na wzajemnych relacjach między płaszczyznami, liniami i punktami, a przede wszystkim wykorzystują mocne światło, co w efekcie kreuje trochę magiczny, a trochę mroczny nastrój fotografii.
HAH