Rozmaitości
Źródło: ARCH
Źródło: ARCH

Zakładajmy ogrody!

Rozmowa z dr. Ryszardem Kowalskim, przyrodnikiem Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.

Ogród… to takie miejsce, w którym człowiek ma więcej gości, niż mu się wydaje! Myślę tu przede wszystkim o ogromnej różnorodności organizmów, które gromadzą się na niewielkiej powierzchni, gdy uprawiamy swój ogród ze znajomością rzeczy. Gospodarz może zapraszać różnych gości i to niekoniecznie słowami, lecz przede wszystkim przyjaznymi gestami, np. uprawiając rośliny zwabiające zwierzęta, zostawiając trochę nieskoszonej powierzchni, dbając o to, aby w ogrodzie były naturalne kryjówki, chroniąc stare dziuplaste drzewa, dokarmiając zwierzęta, wykonując i wieszając domki lęgowe, budując owadzie hoteliki, dbając o dobrostan zwierząt domowych, np. psów i kotów. Wszystko to, co wymieniłem, stosuję u siebie. Szczególną troskę przejawiam o pszczołę murarkę ogrodową, dla której buduję specjalne domki z trzcinowymi rurkami i nawierconymi kawałkami drewna.

W 31 nr. „Echa” mówił Pan o swojej przygodzie z ogrodnictwem i o idei ogrodu. Czy współczesny ogród ma najczęściej charakter ozdobny?

 

Pewnie jest to dominująca funkcja, ale przecież granic między roślinami, które tylko zdobią, a tymi, które człowiek użytkuje w kuchni, nie da się jednoznacznie wytyczyć. Pamiętamy przecież z historii ogrodnictwa fakt, że ziemniak czy pomidor jeszcze w XIX w. jedynie zdobiły, a nie żywiły, a dziś stanowią podstawę wielu chętnie zjadanych potraw. Płożąca się nasturcja przez większość z nas traktowana jest wyłącznie jako ozdoba, a przecież jej kwiaty i niedojrzałe owoce mogą być zjadane i stanowić bardzo oryginalne urozmaicenie diety. Zachęcam do przygotowywania we własnym zakresie „nasturcjowych kaparów”, czyli zamarynowanych zielonych owoców nasturcji w lekkiej zalewie z winnego octu. Łączenie uprawy roślin ozdobnych z warzywniczymi, a szczególnie z ziołami, jest wskazane i celowe. Różnorodność roślin w ogrodowej kompozycji ma także fitosanitarną zaletę, bo – jak każda różnorodność – z biologicznego punktu widzenia jest wartością nadającą całości większą witalność i odporność. W wielogatunkowych zestawach nie przeszkadzają nawet pojedyncze egzemplarze pokrzywy, perzu, mniszka czy komosy. Zbyt pospiesznie zakwalifikowano je do chwastów i wydano na nie wyrok, a przecież mają duży potencjał leczniczy. Optymiści są w stanie dostrzec ich walory zdobnicze, a smakosze potrafią przyrządzić z nich oryginalne jedzonko. Jest nawet taka książka „Pyszne chwasty”.

Chcę jednak zdecydowanie podkreślić, że nikomu nie można niczego narzucać w urządzaniu prywatnego ogrodu. To właściciel i jego rodzina powinni cieszyć się z dzieła, które wspólnie stworzyli i realizować w nim swoje marzenia. W swoich upodobaniach i potrzebach jesteśmy bowiem różni. Można jedynie życzliwie apelować, podpowiadać i sugerować, aby ogród mający konkretną lokalizację nie rujnował swoim charakterem miejscowej tradycji i był w danej przestrzeni jednym z „klocków”, tj. pozytywnie wpisywał się w lokalny krajobraz, kojarzący się z puzzlami poukładanymi z wielu mikroekosystemów w przecudną architekturę.

 

Jakich wskazówek warto udzielić tym, którzy dopiero teraz za swój ogród się zabierają?

 

Trzeba zacząć od fachowej literatury i to nie tylko typowo ogrodniczej, ale i przyrodniczej. Byłoby wskazane odwiedzenie paru różnych ogrodów, aby poszerzyć wiedzę i rozbudzić wyobraźnię. Urządzając ogród, trzeba pamiętać o tym, że na tym terenie zaspokajane będą nie tylko fizyczne, ale i duchowe potrzeby człowieka. Stan równowagi można osiągnąć, planując ogrodowe enklawy służące z jednej strony ciału, takie jak miejsca do fizycznej aktywności, zabawy z dziećmi, towarzyskie spotkania oraz przyrządzanie na świeżym powietrzu kulinarnych smakołyków, a z drugiej – psychice, przez co należy rozumieć fragmenty nieco ukryte, zaciszne, sprzyjające lekturze, przemyśleniom, rozmowie sam na sam z Panem Bogiem.

 

Czy warto założyć własny ogród?

 

Gorąco do tego namawiam, gdyż wiem, że w każdym człowieku drzemie tęsknota za tym, co naturalne. Przyroda funkcjonuje w naszej świadomości i podświadomości, bowiem jak pisał przed laty Jan Gwalbert Pawlikowski, „Kultura wyszła z przyrody, a dopiero potem zwróciła się przeciwko niej”, a Jonasz Kofta śpiewał przecież: „Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd wyszliście.” Praca w ogrodzie i przebywanie w nim to wspaniały sposób na utrzymanie dobrej kondycji fizycznej i zdrowia psychicznego, a przejawiana w nim aktywność „wypędza z domu lekarza” i jest najtańszym lekiem zbijającym poziom niekorzystnego cholesterolu. Badania naukowe przyczyniły się do znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego pracując i przebywając w ogrodzie, znakomicie się czujemy. Prof. Bogumił Leszczyński w książce pt. „Wprowadzenie do zarządzania wiedzą ze szczególnym uwzględnieniem nauk przyrodniczych” (2015, UPH) podaje, że podczas kontaktu ze świeżą glebą, np. przy jej spulchnianiu, człowiek spotyka się z bakterią szczęścia Mycobacterium vacceae. To ona i wytwarzane przez nią związki wdychane z powietrzem odpowiadają za to, że nasz mózg wzmaga produkcję serotoniny (hormon szczęścia).

Także religijna aksjologia i deontologia wnosi ważne argumenty przemawiające na korzyść ogrodniczej aktywności. Zapis w Piśmie Świętym „czyńcie sobie ziemię poddaną” wyraźnie nawiązuje do zakładania ogrodów, urodzajnych i zdobiących jednocześnie. Zgodnie z filozofią św. Benedykta człowiek powinien uprawiać ziemski ogród, z czego kiedyś, gdy nadejdzie jego godzina, zostanie rozliczony. Ale uprawa ogrodu, i w ogóle wszelkie uprawy rolnicze, nie może degradować przyrody. Przypomniał nam o tym papież Franciszek, wygłaszając następujące słowa: „Nie uprawia ten, kto nie dba. Nie dba ten, kto nie uprawia”. Warto to stwierdzenie przemyśleć, wziąć sobie głęboko do serca i na co dzień stosować.

 

A przyrodnicze spojrzenie na ogród?

 

Ogród… to takie miejsce, w którym człowiek ma więcej gości, niż mu się wydaje! Myślę tu przede wszystkim o ogromnej różnorodności organizmów, które gromadzą się na niewielkiej powierzchni, gdy uprawiamy swój ogród ze znajomością rzeczy. Gospodarz może zapraszać różnych gości i to niekoniecznie słowami, lecz przede wszystkim przyjaznymi gestami, np. uprawiając rośliny zwabiające zwierzęta, zostawiając trochę nieskoszonej powierzchni, dbając o to, aby w ogrodzie były naturalne kryjówki, chroniąc stare dziuplaste drzewa, dokarmiając zwierzęta, wykonując i wieszając domki lęgowe, budując owadzie hoteliki, dbając o dobrostan zwierząt domowych, np. psów i kotów. Wszystko to, co wymieniłem, stosuję u siebie. Szczególną troskę przejawiam o pszczołę murarkę ogrodową, dla której buduję specjalne domki z trzcinowymi rurkami i nawierconymi kawałkami drewna. Murarka jest znakomitym zapylaczem, a jej rozwój jest bardzo ciekawy. „Zadbaj o to, aby z twojego powodu nie ginęły pszczoły” – taki apel wystosowałem do wszystkich na swoim społecznościowym profilu, co wyraża mój wyjątkowy stosunek do tych wyjątkowych owadów. Lubię podglądać przyrodę, a ogród stwarza mnóstwo okazji do obserwacji pogłębiających wiedzę przyrodniczą.

 

„Jak masz w domu starą balię, nasyp ziemi, posadź dalie!” – takie stwierdzenie znalazło się na Pana facebookowym poście w 2018 r. To był Rok Dalii? Dlaczego?

 

Chcąc zwrócić uwagę na oryginalność i piękno roślin od pokoleń sadzonych w wiejskich ogrodach, od paru lat ogłaszam kwiatowego patrona roku. Była już malwa i dalia, a w tym roku króluje nam goździk. Chciałbym ocalić te rośliny od zapomnienia i zainteresować właścicieli ogrodów ich uprawą.

 

Czy jeszcze coś szczególnego warto przekazać czytelnikom, aby przekonać ich do zaangażowania się w urządzanie własnych ogrodów?

 

W ogrodzie czuję się wolny. Jest w tym jakiś paradoks, bo przecież prywatny ogród jest najczęściej ogrodzony zniewalającym płotem. Od ogrodzenia wywodzi się przecież sama nazwa ogród. Pomimo wszystko ogród jednoznacznie kojarzy mi się z wolnością. Ks. prof. Józef Tischner napisał takie zdanie: „Gdybym ze wszystkich wartości, jakie są w Polsce, miał dać którąś na pierwsze miejsce, dałbym wolność.” Zakładajmy zatem ogrody i realizujmy w nich swoje marzenia w nieskrępowany, twórczy sposób, pamiętając jednak o tym, że sąsiedzi także mają prawo do wolności. Zamiłowanie do ogrodu jest jak nasiono: raz wysiane nigdy nie przestaje rosnąć. W pełni zgadzam się z tą sentencją. Nie zniechęcajmy się niepowodzeniami w kształtowaniu ogrodu i uprawie roślin. One są przejściowe i często od nas niezależne. Ogród uczy nas też pokory!

 

Dziękuję za rozmowę.

LI