Zaskakująca opinia gen. Maniukina
Prawdopodobnie 19 stycznia w ręce rosyjskie pod Jedlanką wpadł rozkaz Rządu Narodowego do partyzanckich dowódców wojskowych o treści: „Pamiętajcie, że szczęście ludu naszego jest węgielnym kamieniem przyszłości Ojczyzny.
Stójcie wiernie na straży praw, które RN nadał Ludowi Polskiemu, a kto je czymkolwiek zgwałcić ośmieli się, za wroga Ojczyzny poczytanym będzie”. Chodziło o dekret RN w sprawie uwłaszczenia włościan. Wróblewski już wcześniej wydał dla podwładnych rozkaz: „Odczytać przy każdej zręczności Manifest RN, czyniąc o przeczytaniu akt z podpisem przynajmniej dwóch świadków”. Dlatego car po zdobyciu papierów pod Jedlanką pisał dalej do pełniącego obowiązki namiestnika Berga: „Nikt nie jest bardziej przekonany o konieczności podjęcia środków na rzecz tych ostatnich [tj. chłopów – JG]. Mam nadzieję, że moja decyzja [o uwłaszczeniu – JG] będzie mogła zostać ogłoszona 19 lutego starego stylu [tj. 2 marca wg kalendarza gregoriańskiego – JG]”. Tymczasem na Podlasiu powstanie jeszcze trwało. Pod datą 10 lutego ref. ros. Pawliszczew zanotował, że uriadnik Jeremin rozproszył w pobliżu miasteczka Mordy pow. siedleckiego bandę konną. Wg źródeł polskich zaskoczono tu 40 powstańców z oddziału Neumana. Był to 46-letni oficer pochodzący z zaboru pruskiego. W wyniku tej potyczki, ale pod wsią Drupia w gm. Mordy, powstańcy stracili sześciu walczących, a jeden trafił do niewoli. W ręce Kozaków dostało się kilka sztuk broni i pięć koni. 11 lutego rosyjski naczelnik wojenny miasta Żelechowa mjr Lemański zwrócił się do dowództwa w Siedlcach z prośbą o ściągnięcie z Dęblina do Żelechowa odkomenderowanych tam wcześniej 7 i 8 kompanii piechoty i 100 Kozaków. Motywował to niespokojną sytuacją w okolicy. 12 lutego powieszono na stokach Cytadeli Warszawskiej znanego na Podlasiu dowódcę powstańczego Józefa Jankowskiego-Szydłowskiego. Tego dnia przywieziono do Siedlec wziętego wcześniej do niewoli kpt. Pawła Landowskiego ps. Kosa. We wstępnych zeznaniach oświadczył on, że jest poddanym austriackim i nazywa się Antoni Feintuch. 12 lutego we wsi Kolano – położonej w ówczesnym pow. radzyńskim – podczas odczytywania odezwy rządu rosyjskiego przez pisarza gm. Jabłoń niespodziewanie pojawił się powstaniec z rewolwerem, grożąc zebranym śmiercią. Pisarz, złapawszy powstańca za rękę, zaczął błagać go o łaskę. Ten zaskoczony uciekł, to samo zrobili licznie zebrani chłopi. Dziwnym zbiegiem okoliczności 13 lutego we wsi Antopol aresztowano za udział w szajce Krysińskiego szlachcica ze wsi Kolano Aleksandra Markowskiego, wcześniej ekonoma, lat 20, katolika, stanu wolnego. Tymczasem wiadomo, że 13 lutego Karol Krysiński wkroczył dopiero z Galicji (po raz trzeci) na teren Królestwa Polskiego. Posiadał teraz pieczęć i funkcję Generalnego Organizatora województw podlaskiego, lubelskiego i brzesko-litewskiego. Tym razem rozpoczynał działalność w towarzystwie tylko sześciu oficerów. 13 lutego aresztowano pod zarzutem udziału w buncie mieszczanina z Janowa Podl. Ignacego Miniewicza – lat 25, ojca trojga dzieci. Zarządzenie rządu rosyjskiego o ujawnianiu się powstańców powoli zbierało owoce. 14 lutego wójt gm. Kock informował władze o powrocie mieszkańców z partii powstańczej. Do domów wróciło dobrowolnie dziewięciu włościan, którzy zostali odstawieni do miejsca zamieszkania. Wg najwybitniejszego kronikarza powstania S. Zielińskiego 14 lutego między Garwolinem a Garbowem miała miejsce potyczka. Historyk W. Dąbkowski przypuszcza, że brał w niej udział ppor. Malinowski, dawny oboźny u Krysińskiego. Umykał on spod Smolanki. Po walce, w której nie dał się rozbić, wycofał się za Wisłę do Puszczy Kozienickiej. Ok. 15 lutego doszło do potyczki na polach wsi Poschła. Ówczesny właściciel miejscowego folwarku F. Rawicz-Podkoński urządził pogrzeb kilku poległym powstańcom. Za ten czyn wytoczono mu śledztwo, grożąc karą zsyłki na Sybir. Tylko dzięki temu, że był ojcem 20 dzieci, udało mu się jej uniknąć, musiał jednak sprzedać majątek i przenieść się do Warszawy. 16 lutego został rozstrzelany w Siedlcach były szeregowiec 1 baterii saperów Mikołaj Filipow, który – jak podano – był w oddziale Zielińskiego i współpracował z ks. Korolcem. Pod datą 17 lutego ref. Pawliszczew z żalem zapisał, że Leniecki, Lutyński, Grzymała, Nejman, Mioduszewski wyślizgnęli się [z obławy – JG] i siedzą gdzieś w leśnym obozie. Do zaskakującego wniosku doszedł dowódca siedleckiego okręgu wojskowego, bezwzględny i okrutny gen. Zachar Maniukin. On, który kazał spalić i zniszczyć Siemiatycze i o którym K. Kraszewski zapisał: „wpół dobry, wpół dziki, od humoru fantastyk, jakby miniaturowa karykatura Suworowa, podobno miał reumatyzm w głowie, poznawano, że był zły, kiedy był w czapce”, 18 lutego przybył na naradę naczelników wojennych do Warszawy. 19 lutego zabrał głos na i powiedział: „Powstanie może być obezwładnione, lecz nie wygaśnie dotąd, póki nie stworzy się grupy przeciwnej jego zwolennikom, a taką można stworzyć tylko z chłopów. Warunkiem pozyskania włościan winno być polepszenie ich bytu materialnego poprzez bezpłatne nadawanie ziemi z majątków ich właścicieli”.
Józef Geresz