Zatroskani
Tuzy mainstreamu, czyli Polski młodej, wykształconej i z wielkich miast, dały się poznać już w kampanii prezydenckiej, ale licząc, że nie wszystko jeszcze stracone, robią, co mogą przed jesiennymi wyborami.
Najlepiej zdyskredytować prezydenta elekta na okoliczność jego zaprzysiężenia. Ponieważ poprawność nakazuje, aby młodzi, wykształceni, z wielkich miast demonstrowali swój liberalizm i europejskość albo i całkiem światowość, należy krytykować przywiązanie elekta do Kościoła. I straszyć nim. I kpić z tego przywiązania. I pokazywać, że ludzie religijni to ci o ograniczonych horyzontach myślowych. A więc w wypowiedziach obok ataku na postawę Andrzeja Dudy pojawia się natychmiast wzmianka o jego elektoracie. Tak sformułowana, żeby nie było wątpliwości, kto zacz i jaki głupi jest. „Im niższe wykształcenie, tym większe nadzieje pokładane w nowym prezydencie” – straszą młodzi, wykształceni i związani z „opiniotwórczymi” mediami.
Wygląda na to, że postawa prezydenta elekta wobec Kościoła bardzo mainstream boli. „Zbyt mocno demonstruje swoją religijność” – ubolewa znany ze swoich wielkoświatowych poglądów redaktor i dowcipkuje z podniesienia przez elekta hostii w Świątyni Opatrzności Bożej. Naczelny etyk i tuz polskiego dziennikarstwa jest przekonany, że dotychczasowe zachowanie mocno Andrzeja Dudę dyskredytuje.
Kpiny innego mędrca dotyczące zrezygnowania z limuzyny i przejścia przez nowego prezydenta drogi z kościoła do pałacu są równie wysokiego lotu, jak jego uwagi uświadamiające Polaków w kwestii taniego podróżowania (zdaniem mędrca należy oddać kupione wcześniej w zagranicznych sklepach potrzebne do wojaży towary).
Kolejna polityczna i etyczna wyrocznia wzbija się na wyżyny intelektu przewidując, że wyjazdowe posiedzenia rządu będą odbywać się na Jasnej Górze, a Polska zyska status państwa policyjnego i wyznaniowego. Straszy Orbanem i Węgrami w Warszawie. Świadomy człowiek. Ten sam, który na pytanie o datę wybuchu Powstania Warszawskiego wskazał rok 1988, zaś stan wojenny – jego zdaniem – został wprowadzony w r. 1989. Dodajmy, iż jest to człowiek młody, wykształcony, z wielkiego miasta. I na pewno nie jest wyborcą Andrzeja Dudy.
W ogóle establishment mocno zwiera szeregi. W sieci trwa zbiórka na komiks o strasznych rządach Kaczyńskiego & Kukiza. A zatroskany o los pracowników kancelarii prezydenta postępowy dziennikarz opowiada, jaki poziom strachu przed nowym ich paraliżuje.
Mentorzy głównego nurtu nie tracą jednak nadziei. Pocieszają się, że po zaprzysiężeniu poparcie dla Dudy będzie systematycznie spadało, zaś słupki ustępującego prezydenta pójdą w górę. Są bowiem przekonani, że ani Andrzej Duda nie będzie dobrym prezydentem, ani rządy PiS nie będą dobre dla kraju, a inwestorzy uciekną z Polski, uznając ją za miejsce wysokiego ryzyka.
Mają jednak nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Że pomiędzy zaprzysiężeniem a wyborami parlamentarnymi Duda zdąży pogrążyć PiS.
No to, chłopcy-dziewczęta, do roboty… Dalej – spieszcie się… Karuzela czeka…
Anna Wolańska