Aktualności
Zaufaliśmy Jezusowi!

Zaufaliśmy Jezusowi!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Chcemy podzielić się naszą radością w doświadczeniu Boga poprzez ocalenie życia naszej córki Marii i jej córeczki Zosi. Zosia jest drugim dzieckiem Marii i Artura.

Ilu z nas wierzy dzisiaj, że Bóg naprawdę jest żywy, nie tylko daleki, ale i bliski, nie tylko ponad nami, ale i z nami? Ilu z nas wierzy, że Chrystus prawdziwie jest synem Boga żywego, który do nas przychodzi, pragnie wciąż przychodzić, byśmy kochali Go coraz bardziej? Ilu z nas wierzy, że Bóg w swej miłości do nas daje nam Ducha Świętego, który uzdalnia nas do tego, co po ludzku niemożliwe, a więc Duch jest rzeczywistością, nie zaś urojeniem, wymysłem czy egzaltacją?

Jakże często nasze serca się trwożą, ale przecież mamy zaufać Jezusowi w każdej sytuacji naszego życia, nie tylko tej radosnej, ale i przepełnionej łzami smutku.

Św. Jan Paweł II mówił, że świat dzisiejszy potrzebuje świadków. Polacy – naród ochrzczony – potrzebują ich szczególnie. W przeciwnym razie nie byłoby tak wielkiej przepaści między wiarą a życiem, między tym, co wzniosłe i odświętne, a tym, co szare, przyziemne, codzienne. Słowa św. Jana Pawła II skłaniają nas do złożenia świadectwa.

Nasza córka Maria w stanie błogosławionym z dodatnim wynikiem testu koronawirusa trafiła w niedzielę 28 marca br., wieczorem, do szpitala w Chełmie. Miała bardzo duże problemy z oddychaniem. W korespondencji SMS odpowiadała: „Jest bardzo źle. Duszę się”. Napisałam jej: „Współczuję córeczko. Nie ustaję w modlitwie i ufam, że będzie dobrze. Ramionami mojego serca przytulam Was i błogosławię na dobrą, spokojną noc”. W kolejnej wiadomości pisała: „Jest coraz gorzej, walczę o każdy oddech”. Odpisałam: „Maria, córeczko, ufaj! Proszę, wypowiedz z wiarą słowa: «Jezus jest moim Panem», wówczas Bóg przejmie ster twojej sprawy”. Odpisała: „Ja już wszystko mówiłam”. Napisałam jeszcze jeden SMS: „Pozostała Żywa Wiara. Ufaj! Zosia czuje się bezpieczna, bo jest pod sercem mamy. Ty jesteś pod płaszczem Mamy, Maryi”. I tutaj mój kontakt się urywa.

W niedługim czasie otrzymujemy wiadomość od Artura, męża Marii. „Od godziny 10.24 Zosia jest już z nami na świecie”. Już z tą chwilą czuliśmy, że Bóg działa! Chwała Panu za uratowanie Zosi! Maria w stanie ciężkim, podłączona pod ECMO (sztuczne płuco), została przewieziona do Lublina.

Późnym wieczorem pan profesor z Kliniki Zakaźnej w Lublinie w rozmowie telefonicznej poinformował nas o bardzo ciężkim stanie Marii. Podziękowałam za informację, mówiąc przy tym, że otwieramy się na wolę Bożą, ale wierzę w cud. Pan profesor odpowiedział: „Niech się pani modli”.

W rozmowie z mężem przytoczyłam słowa św. brata Alberta, który przed śmiercią, widząc smutnych współbraci, zapytał: „Dlaczego stoicie posępni? W każdym czasie śpiewajcie Te Deum”. Stąd pierwszą modlitwą, jaką wspólnie z mężem wyśpiewaliśmy, było Te Deum.

Ogromnym wsparciem w tej trudnej dla nas chwili był fakt trwania na wspólnej modlitwie, co też czyniliśmy, mając na uwadze słowa Pana Jezusa: „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam Jestem pośród nich”.

Nastąpił kolejny dzień. Po porannej modlitwie miałam światło, żeby szukać księdza kapelana i prosić o posługę Marii. Ksiądz kapelan zapewnił, że za kilkanaście minut będzie z posługą. W tym czasie trwaliśmy na modlitwie, prosząc, by Pan Jezus przez rękę kapłana, który będzie namaszczał nasze dziecko, uzdrowił je i sprawił, aby płuca Marii podjęły pracę po odłączeniu aparatury. W niedługim czasie otrzymaliśmy SMS od księdza kapelana o treści: „Szczęść Boże. Byłem u Marysi. Wierzę, że stan jest stabilny i wyjdzie z tego. Otrzymała dar sakramentu chorych. Trwajmy w ufnej modlitwie”. Podziękowaliśmy mu, wierząc mocno, że jest to przesłanie od Pana Jezusa.

Późnym wieczorem, przy kolejnej informacji od pana profesora, że stan Marii pozostaje bez zmian, przytoczyłam fakt sprzed 30 lat. Po urodzeniu Marysi walczyłyśmy obie o życie. Byłam w stanie krytycznym. Na dwa dni przed wyjściem ze szpitala miałam w nocy niezwykłe spotkanie. Po przebudzeniu zobaczyłam mężczyznę, siedzącego obok mnie w miejscu, gdzie zwykle siedziały pielęgniarki. Zapytałam: „Kim pan jest?”. Odpowiedział – „Jestem lekarzem stażystą. Niech pani odpoczywa”. Czytał książkę. Zapytałam, co czyta. Odpowiedział – „Pismo Święte”. Powiedziałam: „Lekarz stażysta czyta Pismo Święte – niechże się Pan za mnie modli”. Ten młody lekarz odpowiedział tylko – i aż – „Niech pani ufa”. Te słowa pozostały we mnie: „Ufa, ufa… Niech się dzieje wola Nieba”. Wierzę, że był to anioł posłany przez Boga. Powiedziałam do mojego rozmówcy: „Panie profesorze, ja wierzę w cud. On odpowiedział ponownie: „Niech się pani modli”.

Przez kolejne cztery dni trwaliśmy na ufnej modlitwie, oczekując na cud. Arturowi, mężowi Marii, i jej siostrze Ani z mężem Michałem było bardzo trudno, ponieważ tak mocne doświadczenie przeżywali po raz pierwszy.

W intencji Marii i Zosi sprawowane były Msze św. w Polsce i za granicą. Modliła się rodzina, przyjaciele, znajomi, kapłani, siostry zakonne, misjonarze, członkowie Róży Różańcowej. Założycielka Róży Różańcowej napisała: „Od czwartkowego telefonu Maria i Zosia są w moich myślach i modlitwach. Wszystkie Komunie św. przyjmuję w ich intencji”. Podziękowałam za ten piękny dar serca.

Po odłączeniu aparatu ECMO Marii płuca poradziły sobie przy wspomaganiu respiratora. W kolejnym dniu odłączono respirator. Płuca naszej córki podjęły pracę. Ani przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości, że Pan Jezus dotknął płuc Marii, uzdrawiając je. Uwielbiając Boga w Trójcy Jedynego, dzieląc się radością, napisałam wiadomość do księdza kapelana, na który otrzymałam odpowiedź: „Szczęść Boże. O godzinie 15.00 będę polecał Marysię w Mszy św. Także o wiarę dla całej Waszej rodzin będę prosił Pana. Pozdrawiam”.

Tak jak wcześniej były sprawowane Msze św. błagalne, z tą chwilą były już tylko Msze św. dziękczynne. Modląc się do Pana Boga w Trójcy Jedynego, Pana Jezusa Miłosiernego, Ducha Świętego, którego błagaliśmy o światło dla lekarzy, prosiliśmy również o wstawiennictwo Matkę Bożą Anielska z całym orszakiem aniołów i św. Michałem Archaniołem, św. Józefa, Matkę Bożą Jasnogórską, św. Zofię z córeczkami: Wiara, Nadzieja i Miłość, św. o. Pio, św. Jana Pawła II, sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, Wszystkich Świętych oraz dusze w czyśćcu cierpiące.

Boże w Trójcy Niepojęty, Ojcze, Synu, Duchu Święty, Tobie chwałę oddajemy. Niech dla Ciebie dziś żyjemy. Alleluja!!!

 

Józefa Macech z d. Szajda i Józef Macech